Miedziowe perypetie Dolcanu

Piłkarze Dolcanu Ząbki doznali pierwszej porażki w sezonie. W ostatnim rozegranym meczu ulegli na wyjeździe Chrobremu Głogów 0:3. Kolejkę wcześniej podzielili się punktami z Zagłębiem Lubin na własnym boisku, remisując 2:2.

Mecz z Zagłębiem Lubin to był szlagier 11 kolejki I ligi. Klub z Lubina to faworyt do awansu, zaś Dolcan jest uważany za jeden z najlepszych zespołów I ligi. Gospodarze od początku ruszyli do ataku. W 11. minucie składną akcję całej drużyny za lekkim strzałem wykończył Mazek. Parę minut później świetna wrzutka Chałasa została zakończona niekonwencjonalnym strzałem Tarnowskiego.

Chwilę później Dolcan już prowadził. Piesio przytomnie zagrał do włączającego się z lewej strony Grzelaka, a ten strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza gości. Po golu miejscowi oddali inicjatywę gościom. Ci jednak ograniczali się do strzałów z dystansu. Jeden z takich strzałów był przyczyną straty gola. Woźniak uderzył z 16. metra, Leszczyński ?wypluł? piłkę przed siebie, a Papadopulos wślizgiem zdobył bramkę. W końcówce pierwszej odsłony tego spotkania tempo nieco siadło. Swoją technikę pokazał Aleksander Kwiek, który efektownie minął Grzelaka, lecz defensor z Ząbek go dogonił i ?ugasił pożar? pod swoim polem karnym. Druga połowa była momentami bardzo nudna. Dominowała szarpana gra w środku pola i niedokładności. Ze strony gospodarzy Piesio starał się coś stworzyć, lecz nie miał wsparcia w kolegach. W 72. minucie Arkadiusz Woźniak wyprowadził ?Miedziowych? na prowadzenie. Ząbkowianie natychmiast chcieli wyrównać, ale ich próby były nieudolne. W 76. minucie przed stratą trzeciej bramki uchronił swój zespół Leszczyński. Adrian Błąd przegrał z nim pojedynek jeden na jeden. Chwilę później było 2:2. W dość przypadkowej sytuacji, z najbliższej odległości piłkę do bramki wepchnął Matuszek. Ostatnie minuty to wymiana ciosów. Najlepszą sytuację miał gracz Zagłębia, Arkadiusz Woźniak, który z ośmiu metrów ?szczupakiem? strzelił obok bramki. Szlagier kolejki zakończony remisem.

W następnej kolejce podopiecznych Marcina Sasala czekał wyjazd do doliny Miedzi, czyli do Głogowa. Chrobry to beniaminek ligi. Początek dość niemrawy z obu stron. W 10. minucie pierwszą groźną akcję miał klub z Ząbek. Groźny strzał Chałasa świetnie wybronił bramkarz miejscowych. W 15. minucie Chrobry wywalczył karnego, po faulu na Piotrowskim. Sam poszkodowany podszedł do ?jedenastki? i pewnie uderzył w lewy róg. Gol dał pewność miejscowym, którzy chcieli zdobyć kolejną bramkę. Jednak albo wrzucali wprost w ręce Leszczyńskiego, albo też uderzali niecelnie. Po około pół godzinnej grze goście się obudzili. Najpierw strzał jednego z graczy ząbkowian wylądował w rękach Janickiego, a następnie Łuszkiewicz uderzając mocno z dystansu pomylił się o kilka centymetrów. W 42. minucie groźnie z ostrego kąta uderzył Tarnowski, lecz znów pewnie obronił Janicki. Tuż po przerwie było 2:0. Piotrowski świetnie zagrał do Szczepaniaka, a ten bez problemu pokonał bramkarza przyjezdnych.

Pomimo straty dwóch goli, Dolcan szukał bramki kontaktowej. Tego dnia gracze trenera Sasala byli nieskuteczni lub po prostu zabrakło szczęścia. Chrobry czekał jedynie na kontry, ale ich ataki zatrzymywały się na obronie Dolcanu. W 88. minucie Janicki po raz kolejny uchronił swój zespół od straty bramki. W doliczonym czasie zemściła się nieumiejętność wykorzystania przewagi przez gości. W 91. minucie Szczepaniak trafił po raz drugi i ustalił wynik tego spotkania na 3:0 dla gospodarzy. Pierwsza porażka Dolcanu była niezwykle wysoka. Trzeba było się jednak liczyć z tym, że w końcu ona przyjdzie. Ważne aby Marcin Sasal szybko odbudował swój zespół, a ten był nieco skuteczniejszy. Po meczu trener Dolcanu wspomniał, że zarzucano im mnogość remisów. Kilku mogło nie być, gdyby była lepsza skuteczność.

Przemek Kur

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.