Okiem Mariana – spojrzenie po dłuższej przerwie

– Wiem, wiem Panie Mareczku, dawno mnie nie było. W Londynie byłem za robotą, ale tam też bida… Wróciłem, może gdzieś tu na miejscu da radę. Za Helą się stęskniłem… Wezmę chyba to cieciowanie co mi dawali po wyborach ? żaden to rarytas, ale blisko Heli będę i cnotę zachowam. A może i co innego mi dadzą.

Bo ja przecież zasłużony jestem, z nikim się nie zadaję, tylko z rodziną…. no i z panem panie Mareczku, ale z pana to też porządny chłop jest, tak jak i ja. Siedzisz pan tylko w tej swojej limuzynie, nic nie robisz, ludzi wozisz, a kasa sama ci do kieszeni wpada. A co się nasłuchasz… Cnotliwy z pana facet, nic nie robisz – a masz. Też bym tak chciał, ale mnie to nic lekko nie przychodzi, chociaż nie powiem ? cnotliwy też jestem.

Weźmy taki Kacperczak, też go w tym Londynie spotkałem. Panisko jeden. Ale opowiem od początku może pan zrozumiesz. Siedzę sobie w tym Londynie na ławeczce całą noc. Zimno. Głodny jestem, a tu z rana z hotelu z przeciwka wychodzi taki goguś wygalantowany. Patrze, a to ? dasz pan wiarę – nasz Kacperczak, z hotelu, w Londynie. Dasz pan wiarę…

Myślę sobie poratuje ziomka, na herbatkę zaprosi a może i coś innego się znajdzie. Podchodzę, grzecznie się witam, o on mi mówi, że czasu nie ma, bo na szkolenie przyjechał. – Za co się pan będziesz szkolił panie Kacperczak ? przecież rok temu po zasiłek chodziłeś razem ze mną.

– A chodziłem ? odpowiada. Ale wszystko się zmieniło, jak pan tu będziesz wieczorem to panu opowiem ? teraz muszę iść. No i poszedł. Też coś ? pomyślałem, ja tam się nigdzie nie muszę spieszyć, a do szkoły to już dawno chodzić przestałem.

No ale wiesz pan, panie Mareczku, jakoś mnie to nie dawało spokoju, że taki z Kacperczaka elegant teraz i ciekawość mnie brała – czego on się tak w tym Londynie szkoli.

Poszedłem więc wieczorem na tą ławeczkę przed hotelem. Czekam, czekam ? w końcu się doczekałem. Widzę idzie nasz Kacperczak a z nim dwie szykowne kobity i wiesz pan co? On z nimi po polsku nie rozmawiał.

Kiedy sobie poszły pytam go co to było, czy już naszej polskiej mowy nie pamięta? Opowiedział, że angielskiego uczą za darmo w takim jednym stowarzyszeniu co to jest obok naszej kamienicy. A, że nie miał roboty, a było za darmo – to się zapisał.

Skończył ten angielski, zapisał się na jakieś pisanie wniosków, potem znowu na coś innego i teraz to się do niego zapisują ? taki się mądry zrobił. Przyjechał do Londynu bo chce jakieś innowacje przywieść na naszą ulicę.

A po co nam te innowacje panie Mareczku ? no po co? Co nam tak źle bez tych innowacji?

Dużo czasu to ten Kacperczak dla mnie nie miał, popędził gdzieś dalej. Nie to co ja ? mogłem sobie posiedzieć na ławeczce. Ale postanowiłem, że też wrócę.

Ile ja się musiałem nagłówkować za co z tego Londynu do domu wrócić… ale wróciłem i nadal będę cnotliwym człowiekiem.

Panie Mareczku ? prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

Marian z Wołomina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.