Pierwsze kroki

?Nikt się mistrzem nie rodzi? ? słyszałem od najmłodszych lat. Pewnie nie tylko ja… Każdy dzieciak wścieka się, gdy zbyt wolno przychodzą postępy w jeździe rowerem na dwóch kółkach, kiwaniu kolegów w nogę na podwórku czy klejeniu modeli samolotów. Przypominam sobie ten frazes zawsze, gdy próbuję czegoś nowego: fotografii, kaligrafii, zapasów czy pisania felietonów. Rzadko dochodzę w czymkolwiek do przyzwoitego poziomu, ale próbuję ? zawsze ?od zera?, od podstaw ? przecież inaczej się nie da.

Nikt nie wymyślił chyba drogi na skróty w nauce matematyki, gdzie bez tabliczki mnożenia ani rusz, ani w nauce tańca ? najpierw podstawowe kroki i wolne tempa. Nie da się zacząć przygody z literaturą od czytania noblistów, podróżowania od samotnego opłynięcia świata pod żaglami. Żeby z przyjemnością słuchać dzisiejszych jazzmanów trzeba przynajmniej pobieżnie osłuchać się z ich poprzednikami, począwszy od lat czterdziestych.

Wielu polityków i działaczy wszystkich szczebli dziwi dziś brak postaw patriotycznych wśród rodaków, zwłaszcza tych młodych. Że nie uczestniczą w uroczystościach, nie znają ważnych dat i nazwisk, że pod pomniki ze sztandarami dają się wygnać tylko w godzinach lekcyjnych, żeby uciec z matmy. Z dorosłymi nie jest wcale lepiej, zawsze mają coś ważniejszego do zrobienia: obiad, koszenie trawnika, imieniny szwagra. Mnie to jakoś ani nie dziwi, ani nie oburza. Zabrakło edukacji i wiedzy na poziomie podstawowym…

Przez wiele lat brakowało nam lokalnych bohaterów, z których moglibyśmy być dumni. Ciężko zaliczyć do nich Feliksa Paplińskiego ? działacza komunistycznego, pracownika wołomińskiej huty ?Vitrum? na przełomie lat 20. i 30., którego imię nosiła przez wiele lat ?matka huta?. Dopiero niedawno w naszej świadomości pojawili się związani z Wołominem dyrygent Bohdan Wodiczko czy pieśniarka Wiera Gran. Mało kto zna postać Henryka Konstantego Woyciechowskiego czy księdza Jana Ignacego Golędzinowskiego ? ludzi nie tylko z Wołominem związanych, ale też wyjątkowo dla tego miasta zasłużonych. Nie mają nawet ulic swojego imienia, choć ? moim zdaniem ? zasługują na pomniki, a przynajmniej upamiętniające ich tablice. Pierwsze kroki w budowaniu naszej lokalnej tożsamości…

Nie można chyba oczekiwać dumy z ojczyzny od ludzi, którzy wstydzą się własnego miasta.

Łukasz Rygało