Wołominiak wilkiem morskim

Tym razem piszę do Was po raz trzeci ? informacja dla osób, które nie czytały mojej relacji tydzień temu: Nazywam się Jan Kieś. Jestem wołominiakiem i od kilku dni załogantem żaglowca Fryderyk Chopin. Na pokładzie statku spędzę jeszcze kilka tygodni. Od tygodnia na łamach ?Życia Powiatu? relacjonuję, jak żyje się młodzieżowej załodze drugiego co do wielkości żaglowca pływającego pod polską banderą.

Sen i inne

towary deficytowe

zachodnia część Morza Północnego niedaleko Holandii

 

W chwili gdy to piszę, jest 10 dzień rejsu. Podczas tych dni zauważyłem ciekawą rzecz. Na statku wytworzył się dość specyficzny system ?ekonomiczny?. Towarem deficytowym jest w nim sen, a walutą… herbatniki. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy dzisiejszego ranka wstałem na swoją wachtę kambuzową i miałem okazję podziwiać ludzi wywlekających się ze swoich kabin. Większość z nich, włącznie ze mną, wyglądała o poranku jak chodzące trupy. Ten nasz pożałowania godny stan jest spowodowany przez nocne wachty nawigacyjne i inne prace, przez które nikt w 100 procentach się nie wysypia. Większość moich koleżanek i kolegów stara się więc nadrabiać braki w ciągu dnia. Każdy jest gotowy zaoferować coś w zamian za więcej snu. Widzieliście kiedyś transakcję, w której jedna osoba oferowała drugiej paczkę herbatników w zamian za którą tamta dokończy zamiatanie, żeby płacący chrupkimi wypiekami mógł się położyć spać o 20 minut wcześniej? Ja tak. To właśnie jest esencja tego systemu.

Nie tylko herbatniki są walutą. Są również nimi? kisiel i biszkopty. Zapytacie pewnie czemu? Wracamy więc znowu do mądrości Neptuna (tu można wstawić link do wcześniejszego artykułu). Lekkie, chrupkie ciasteczka i kisiel to poszukiwane produkty, bo pomagają, gdy bóg morza domaga się ofiary. Jedzenie to jest lekko strawne, a jednocześnie w miarę zapychające. Można więc spokojnie coś zjeść, nie bojąc się o nagłą potrzebę przytulenia się do relingu. Gdy kisiel i biszkopty to rarytas, towarem ze średniej półki są herbatniki, bo nie działają one już tak dobrze. Porównać je można do chińskich podróbek, też działają, ale jednak czujesz, że coś jest nie tak. Natomiast towarem najniżej cenionym jest chleb, też można zjeść, ale potem strasznie człowieka suszy w gardle. Dostać go to żaden problem, znaleźć go można chociażby w pentrze, przedsionku kambuza do którego każdy ma wstęp (zaszczyt dostępu za magiczne drzwi kuchni ma tylko wachta kambuzowa i sam cook, chyba że ktoś otrzyma pozwolenie). Właśnie tak wygląda system, który można powiedzieć, jest podobny do zwykłego systemu monetarnego, chociażby pod tym względem, że występuje u nas nawet dodrukowanie waluty polegające na masowym dokupowaniu w porcie wszelkich suchawych i kruchych wypieków oraz słodkiego proszku w saszetkach. Jest też inflacja: stare biszkopty i herbatniki nie są już takie wartościowe.

Smutni panowie

zachodnia część Morza Północnego niedaleko Holandii

Gdy pracowałem dziś w porze obiadowej w kambuzie (rzecz dzieję się tego samego dnia co moje kambuzowo-ekonomiczne przemyślenia [tu można wstawić hiperłącze] ) i szedłem odłożyć garnek do jednego ze zmywaków znajdującego się przy bulaju, spojrzałem przez okrągłe okienko na bezkres wody. Jednak po sekundzie coś niespodziewanie wpłynęło przed bulaj, o mało nie podskoczyłem, bo stało się to dość nagle. Był to ponton, nie należał jednak do nas. Stali w nim dwaj panowie dość muskularnej aparycji, ostrzyżeni na wojskowo, w czarnych okularach przeciwsłonecznych i jaskrawożółtych sztormiakach. Abordaż? Po chwili zza burty został zrzucony trap. Wkrótce okazało się, że panowie są funkcjonariuszami straży granicznej. Podobno dostali informacje z Helgolandu, że przewozimy narkotyki… Skończyło się jednak na sprawdzeniu paszportów. Może mieszkańcy cichej wyspy stwierdzili, że ten, kto zachowuje się tak głośno (oczywiście jak na ich standardy), musi być pod ich wpływem.

Senne oczy i gwieździste niebo

zachodnia część Morza Północnego niedaleko Holandii

Chciałbym kontynuować wątek zachwycania się widokami. Podczas wacht nawigacyjnych, w nocy, gdy znajdujemy się na morzu, przez większość czasu niebo jest czyste jak łza. Jako że pochodzę z miasta, jest to dla mnie niezwykła rzecz. Gdy stoję więc ?na oku?, wypatrując wszelkich świateł statków, stojących obiektów oraz bojek, mogę sobie popatrzeć na gwieździste niebo. Bez żadnego problemu można dostrzec Duży i Mały Wóz oraz inne gwiazdozbiory. Podczas wolnej chwili nasz oficer pokazał mi, jak zlokalizować Gwiazdę Północną. Taka mała ciekawostka astronomiczna. Uczucie przebywania pod tak pięknym niebem, gdy dookoła nie widać nic prócz kilku świateł, a jedynym dźwiękiem jest szum wiatru, jest nadzwyczajne i każdy powinien kiedyś go doświadczyć. Taki klimat działa na mnie strasznie usypiająco, a do tego dochodzi to przyjemne bujanie statku i cisza. Gdyby nie zimny wiatr, zasnąłbym od razu.

Zagadka zaginionego dzwonka

zachodnia część Morza Północnego niedaleko Holandii

Po ciężkiej pracy w kambuzie położyłem się spać. Nagle czuję, ktoś mnie budzi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem swojego oficera. Wiedziałem już, że nie jest dobrze. Powiedział szorstko, że jest alarm do żagli i mam stawić się na pokładzie. Dodam od razu, że normalnie alarm do żagli oznajmia Brainshaker lub jest delegowany ktoś z aktualnej wachty. Zerwałem się więc z łóżka tak jak dwóch moich kolegów z pokoju, którzy też do tej pory smacznie spali. Coś tu było nie tak. Oni, tak samo jak ja, nie mieli nigdy problemu z budzeniem się na alarm. Jednak nie było czasu na zastanawianie się, zwłaszcza że była 1.30 w nocy, a rozkaz trzeba wykonać. W ekspresowym tempie naciągnąłem na siebie sztormiak, złapałem szelki asekuracyjne i wybiegłem na pokład. Okazało się, że nie tylko ja zostałem wyciągnięty w nietypowy sposób z łóżka. Kilka osób również w pośpiechu kierowało się w stronę schodów. Gdy już dostałem się na górę, pierwszy oficer zapisał mnie do listy spóźnialskich i wydelegował do pracy. Po załatwieniu spraw żaglowo-linowych mieliśmy zbiórkę na rufie. Podczas niej pierwszy oficer oznajmił, że śpiące królewny w końcu dowlokły alarm do końca, bo trwa on już 40 minut. Normalne alarmy trwają zazwyczaj 15-30 minut, w nocy raczej 15 minut. Słowa te były dużym zaskoczenie, bo np. ja stałem na pokładzie tylko 10 minut. Próbowaliśmy wyjaśnić razem z kolegami, że u nas w kajucie dzwonek nie dzwonił i że chyba się zepsuł. Kadra odpowiedziała nam natomiast, że już za dużo razy słyszała tę wymówkę, żeby w nią uwierzyć. Była to dość dziwna sytuacja, bo ja nie mam możliwości nie usłyszeć alarmu – dzwonek wielkości trzech moich pięści wisi na ścianie ok. 2 metry ode mnie, więc jak dzwoni to konkretnie i skutecznie. Na razie uznałem, że może po prostu spałem bardzo głęboko. Jednak po zebraniu późniejszych zeznań okazało się, że nie tylko ja miałem mieszane uczucia co do słyszalności alarmu. Co tak naprawdę się stało? Ktokolwiek słyszał, ktokolwiek wie?

 

Misie pysie

zachodnia część Morza Północnego niedaleko Holandii

Tej samej doby, której ?zaginął? nam alarm, mieliśmy dość nietypową pobudkę. Jak zawsze obudziła mnie kopia Brainshakera wisząca na ścianie i usłyszałem powitanie wydobywające się przez głośnik: ?Pobudka, dzień dobry?. Jednak tego poranka komunikat nie zakończył się na tym. Ku naszemu zdziwieniu z głośnika zaczęła się wydobywać cukierkowa melodia i po chwili usłyszeliśmy:

?? Ta piosenka śpiochów zbudzi wnet.

Hej miśki czas wstać

Jak można tak spać?!

Wasz sen już całe wieki trwa

No wstawać mi, raz dwa!…?

Gdy usłyszałem pierwsze wersy porannej pioseneczki, w której wokalu nie powstydziłby się żaden kreskówkowy słodki misiek, zacząłem ryczeć ze śmiechu. Zanosiłem się śmiechem również wtedy, gdy usłyszałem: ?Co to do cholery?!? rzucone nieprzytomnym głosem z któregoś z sąsiednich łóżek. Można powiedzieć, że pobudka była tego dnia urocza.

Jan Kieś

3 przemyślenia nt. „Wołominiak wilkiem morskim

  1. Zazdroszczę i nie mogę się już doczekać bo za 22 dni ja też wejdę w skład Niebieskiej Szkoły:)

  2. Może ktoś zrobił wam nie fajnego psikusa i poprostu przyciszył dzwonek? A jeżeli macie tak głęboki sen, przywiezie na drzwiach kabiny kartkę z napisem „budżecie na na alarm” :) inni wychodząc walną pare razy w drzwi i się obudzicie :) u nas zawsze działało :) powodzenia, Ahoj :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.