Blues to korzenie

Na ostatnim Rock Piątku w wołomińskim MDK wystąpiła legenda polskiej sceny bluesowej ? zespół Kasa Chorych z Białegostoku. Jeszcze przed koncertem miałem okazję porozmawiać z gitarzystą i wokalistą tej formacji ? Jarkiem Tioskowem.

– Jeden z moich kolegów powiedział „podoba mi się ta Kasa Chorych, chyba się starzeję”. Dlaczego Waszym zdaniem blues uważany jest za muzykę „dla starszych”?

– To jest jeden z tych wielu nieprawdziwych stereotypów, jakie w naszym codziennym życiu (nie tylko muzycznym) funkcjonują. Blues swoimi korzeniami sięga dalekiej przeszłości i wielu myśli, że tylko ludzie pamiętający tamte czasy słuchają tej muzyki. Niestety nie ma specjalnie widoków aby zmienić ten pogląd. Bo niby jak społeczeństwo ma wyrobić sobie prawdziwe zdanie o bluesie? Z radia i TV leci plastikowo – silikonowa muzyka która robi ludziom watę z mózgu, wypacza gusta, nie tylko muzyczne zresztą. Takie mamy czasy, że media elektroniczne, zwłaszcza TV, mają we współczesnym świecie największą moc kreowania czasem nawet zupełnych miernot. Stąd takie parcie na szkło wielu „dziwnych” ludzi. A koledze proszę powiedzieć żeby się nie martwił on po prostu mądrzeje na starość i życzyć mu długich lat życia w zdrowiu i szczęściu :-)

– Kolejny stereotyp – blues to muzyka smutna. Twórczość Wasza i wielu innych zespołów przeczy temu urzekając słuchacza chwytliwymi, nieraz radosnymi melodiami, ale gdzieś w świadomości społecznej tkwi ten smutny, murzyński niewolnik zawodzący o swojej niedoli. Skąd takie opinie? Czy warto jakoś szczególnie się temu przeciwstawiać?

– Blues jest jak życie – raz smutne, raz wesołe. Samo słowo „blues” wywodzi się przecież z angielskiego określenia smutku, rozpaczy. Bardzo często tematem starego bluesa były relacje damsko-męskie takie jak miłość, zazdrość, wierność, samotność czy egzystencjalne jak choćby wolność. A przecież są to problemy jakie w dalszym ciągu trapią ludzkość no i trzeba o tym grać i śpiewać. Trzeba też pamiętać o tym że blues jest podstawą bardzo wielu współczesnych gatunków muzycznych. Jak mawiał jeden z klasyków „Blues to korzenie a reszta muzyki to owoce” (Willie Dixon ? przyp. red.). Przeciwstawiać się temu nie warto, trzeba po prostu grać swoje i mozolnie budować prawdziwy obraz tej muzyki.

– Jednym z najbardziej rozpoznawalnych zespołów grających bluesa w Polsce jest Dżem. O Was mimo, iż w bluesowym światku uchodzicie za kapelę legendarną, nie słychać tak często. To kwestia mody? A może o popularność trzeba po prostu zabiegać?

– To bardzo skomplikowana historia. Na tej samej zasadzie można zapytać dlaczego jakiś aktor robi karierę, jest o nim głośno a o innym nikt nie słyszał, chociaż szkoły aktorskie kończy rocznie kilkadziesiąt osób. Uważam, że odegraliśmy i odgrywamy na rynku muzycznym ważną rolę. Piszą o nas w encyklopediach. Nikomu nie zazdrościmy tego czy innego osiągnięcia, my po prostu robimy swoje. I tyle. Z tą rozpoznawalnością to też różnie bywa. Gdyby tak na ulicy zapytać przypadkowych przechodniów o polskich wykonawców bluesa, to nie wiem czy akurat wymienialiby Dżem. Na pewno byłby to Nalepa, Breakout, Wierzcholski, może Kasa Chorych. Dżem ma status wielkiej gwiazdy kojarzonej po prostu z muzyką w ogóle niż z bluesem konkretnie.

– Biorąc pod uwagę nie tak bardzo dawne czasy sporów naszych wybrańców u władzy o służbę zdrowia „Kasa Chorych” to nazwa niemal polityczna. Często zdarza Wam się opowiadać w wywiadach o służbie zdrowia?

– Proszę pamiętać że ?kasa chorych? jako instytucja zdrowia publicznego pojawiła się w naszym życiu całkiem niedawno i równie szybko zakończyła swój krótki żywot, a my istniejemy od 1976 roku i ciągle „on the road”. Raczej częściej jesteśmy pytani o to skąd się wzięła nazwa zespołu, bo jaka jest służba zdrowia to każdy wie, kiedy tylko zachoruje. Nazwę zespołu dawno temu wybraliśmy z jakiejś encyklopedii metodą ?chybił-trafił?. Gdy w Googlach wpisać „Kasa Chorych” to najpierw pojawia się link do naszej strony a dopiero potem coś o „tamtej” kasie. A przecież Google wiedzą najlepiej…

– Jak już jesteśmy przy polityce… Czy zgodzilibyście się na promowanie Waszymi występami kampanii wyborczej jakiejś partii politycznej? Abstrahując nawet czy byłby to kaczor z kreskówki czy kaczor z bratem…

– Nigdy w życiu. Polityka to brudna sprawa, zupełnie nas to nie kręci i nie chcemy się w to bawić. Sądzę, że więcej byśmy stracili niż zyskali. Zyskać można byłoby zapewne parę groszy a stracić wiarygodność i twarz.

– Mniej więcej pół roku temu wystąpiliście w „M jak miłość” jako oprawa muzyczna w pewnym serialowym klubie. Skąd w ogóle taki pomysł? Jak było w pięknym świecie tego serialu?

– To sprawa naszej menadżerki. W sumie to nawet ciekawie wymyślone zostało przez scenarzystów ? ta cała historia i jak uzasadnić nasze tam pojawienie się. Świat seriali to niestety nie jest prawdziwe życie, chociaż wielu tak myśli. Tak naprawdę na planie zagraliśmy (mam na myśli muzykę) dosłownie kilka minut, niewiele więcej niż to co się pojawiło potem na ekranie. Ale przy okazji mogliśmy namacalnie przekonać się o sile telewizyjnego przekazu. To właśnie podczas emisji serialu pobiliśmy w sposób zupełnie „kosmiczny” rekord odwiedzin na naszej stronie internetowej.

Zobacz fotoreportaż:

https://www.zyciepw.pl/kasa-chorych-na-rock-piatku/#more-3314

Niebawem też reportaż filmowy – zapraszamy

Rozmawiał Krzysztof Myśliwiec