08. Kryzys wzrostu

Szybki czy wręcz gwałtowny rozwój nie oznacza samych korzyści, czegoś jednoznacznie pozytywnego, gdyż niesie z sobą szereg nowych problemów, które stają się wyzwaniami – wymagającymi podejmowania trudnych decyzji.

Swego czasu w Ząbkach postawiono na rozwój – na szerokie wyjście naprzeciw ogólnej dążności do urbanizacyjnego rozwoju otoczenia stolicy, które możnaby określić mianem jej obszaru metropolitalnego.
Wiązało się to głównie z awansem społecznym co najmniej dzięsiątek tysięcy ludzi z różnych stron kraju, zdobywających doświadczenie zawodowe w Warszawie; ale także z ogólnym kryzysem na rynku zatrudnienia i z określoną dyslokacją miejsc pracy.
Zjawisko to jest w wysokim stopniu obecne w powiecie wołomińskim, a w szczególności charakterystyczne dla gmin miejskich, gdzie budownictwo indywidualne na własne potrzeby, które przez dziesięciolecia tworzyło oblicze i budowało społeczny klimat podwarszawskich miasteczek, jest obecnie jakby na marginesie budownictwa mieszkaniowego. Jak grzyby po deszczu wyrastają natomiast coraz to nowe osiedla budynków wielorodzinnych, jak i jednorodzinnych – w zabudowie szeregowej i wolnostojącej.
Ze szczególnym natężeniem zjawisko to występuje w Ząbkach – tkwiących w terytorium stolicy jakby klinem pomiędzy Targówkiem i Rembertowem. W ciągu ostatnich dziesięciu lat, dzięki inwestycjom w budownictwo wielo- i jednorodzinne, w większości na obszarach prawie niezamieszkałych, liczba ludności miasta zwiększyła o blisko połowę! W jednym z rekordowych lat, w roku 1999 zostało w Ząbkach oddano do użytku 1 100 lokali – co wtedy oznaczało, iż w mieście zbudowano co osiemdziesiąte mieszkanie w Polsce!
W szybkim tempie zrodziło to liczne potrzeby w zakresie infrastuktury: wodociągów, kanalizacji, komunikacji z Warszawą, a przede wszystkim stanu dróg i chodników. Ale to nie wszystko – bo przecież należało stworzyć w szkołach nowe klasy a nawet pomyśleć o nowym obiekcie szkolnym, do budowy którego przy ul. Skrajnej miasto przystąpi już w roku bieżącym.
Temu – raczej gwałtownemu wzrostowi społecznych potrzeb o wysokiej kapitałochłonności, nie jest w stanie w zadowalającym tempie sprostać miejski budżet. Rodzi to wiele frustracji wśród nowych mieszkańców, którzy wraz ze swoim nowym domem chcieliby mieć od razu dostęp do podstawowych miejskich wygód.
Owszem – można było ten rozwój w Ząbkach bardziej ograniczyć i spowolnić: począwszy od planu zagospodarowania, poprzez kierunek miejskich inwestycji, a skończywszy na postawieniu bardziej surowych wymagań inwestorom. Wiadomo jednak, że skutkiem tego byłoby mniej inwestycji i mniej mieszkań, bądź też – że mieszkania byłyby na tyle drogie, iż nie byłoby na nie stać wielu, spośród mieszkających w Ząbkach obecnie.
Wybór był prosty: albo władze miasta dbają jedynie bądź przede wszystkim o mieszkających do tej pory, albo też otwierają się i na innych Polaków, starając się stworzyć szansę na osiedlenie się w Ząbkach tym, których nie stać na zakup mieszkania na którymś z osiedli w samej Warszawie.
Z wielką odwagą, ze świadomością problemów, jakie to będzie rodziło w przyszłości, przyjęto rozwiązanie drugie – korzystne i otwarte na przybyszów. Sądzę, że nowi mieszkańcy Ząbek powinni być tego świadomi; a fakt ten powinien im dać wiele do myślenia!
Ząbki to w głównej mierze społeczność imigrantów z różnych stron Polski – w szczególności z północno-wschodniej części kraju. Z kolejną falą imigracji, ożywa na nowo pragnienie administracyjnej przynależności do Warszawy, wysuwane przede wszystkim ze strony osób przybywających. Z jednej strony odzywa się w tym swego rodzaju kompleks, że nie jest się formalnie mieszkańcem stolicy, której nazwa budzi przecież zrozumiały szacunek u krewnych – mieszkańców Podlasia czy północnego bądź wschodniego Mazowsza. „Warszawa” – to w końcu nie to, co śmiesznie brzmiąca dla postronnych nazwa „Ząbki”, które wobec dotychczasowych krajan zamieszkującego w naszym mieście, nie mogą stanowić odpowiedniego wyznacznika jego nowego statusu. – Naprawdę wiem, o czym mówię, bo swoje dzieciństwo spędziłem na wsi, w pobliżu Pisza.
Opisanemu powyżej stanowi ducha towarzyszy nieco naiwna nadzieja, że wraz z włączeniem Ząbek do stolicy, zostałyby w krótszym czasie rozwiązane dotkliwe problemy z zakresu miejskiej infrastruktury; przynajmniej te: jak odpowiednia komunikacja czy poprawa stanu dróg. Jednakże każdy, kto miał sposobność jeździć po uliczkach od dawna warszawskiej Białołęki – ten wie, że takie myślenie, to jedynie przyjemne złudzenie.
Mieszkańcy Ząbek, zasiedziali nieco dłużej niż lat kilka, wyzbywają się kompleksów, jak również dostrzegają zalety mieszkania zarazem blisko centrum Warszawy, a przy tym nieco zdala od wielkomiejskiego gwaru. Wiedzą też z doświadczenia, że stołeczne finanse bardziej upodobały sobie centrum Warszawy, niż jej peryferia.