26. Patologia w pigułce

Marcin Pieńkowski

Todd Field to specjalista od chłodnych, wyrafinowanych psychodram, po których obejrzeniu trudno się otrząsnąć. Depresję, emocjonalne zachwiania i skłonności do agresji mamy zagwarantowane. Niestety za bardzo ciągnie go w stronę patologii. Oczywiście chore, toksyczne przypadki amerykańskiego społeczeństwa trzeba diagnozować, pokazywać i analizować, jednak trzeba uważać z ich natężeniem w skromnym fabularnie, dwugodzinnym filmie. „Małe dzieci” trwają niewiele ponad 120 minut, ale ładunek patologii jest w tym dziele zatrważająco duży. Sarah jest w skomplikowanych relacjach ze swoim mężem. Sama jest szalenie inteligentna, była bliska ukończenia doktoratu z filologii angielskiej, jednak nieplanowana ciąża pokrzyżowała jej plany. Jej mąż jest nudnym biznesmenem, który spędza wolny czas przeglądając pornograficzne strony internetowe. Przystojny Brad to samotny tatuś, który żyje w cieniu swojej żony – uosobieniu mitu kobiety sukcesu. Kolejny raz podchodzi do egzaminów na studia prawnicze, jednak ciągle nie potrafi skoncentrować się na nauce. Zamiast przesiadywać w bibliotece, woli przyglądać się ewolucjom, które wykonują dzieciaki na deskorolkach… 40 – letni Ronald wychodzi z więzienia po odsiedzeniu wyroku za ekshibicjonizm. Sieje postrach wśród spokojnej społeczności amerykańskich przedmieść. Mieszka z nadopiekuńczą matką, próbuje znaleźć sobie partnerkę, jednak nie potrafi uwolnić się od swoich seksualnych obsesji. Jest jeszcze kolega Brada, wyrzucony z policji za przypadkowe zabójstwo, który w osobie Ronalda widzi uosobienie wszelkiego zła i deprawacji. Sarah i Brad rozpoczynają absurdalny romans, zaś ich dzieci zaczyna łączyć przyjaźń. W filmie Fielda każdy ma ze sobą ogromne problemy natury emocjonalnej, psychicznej i seksualnej, na dodatek wszyscy mieszkają w tej samej dzielnicy. Niestety największymi grzechami, jakie popełnił Field jest nadmiar wątków i scenariuszowe mielizny. Rozplenienie motywów powoduje, że brakuje miejsca na rzetelne zajęcie się którymś z przedstawionych przypadków. Dla kogoś, kto nie zna podstawowych teorii psychoanalitycznych, „Małe dzieci” będą jedną wielką bzdurą, zaś ci, którzy prace Freuda, Junga i Adlera znają, będą zawiedzeni, jakimi ciężkostrawnymi stereotypami operuje Field. Psychologia kuleje, fabuła jest wyprana z przesłania, brakuje zakończenia. „Małe dzieci” to niezaangażowana zabawa w podglądanie patologii. Dla lubiących popaść w zły nastrój. Na osłodę znakomite aktorstwo.

Małe dzieci

USA, 2006

Reżyseria: Todd Field

Obsada: Kate Winslet, Patrick Wilson,

Jennifer Connelly,

Jackie Earle Haley.

Dystrybucja: Warner

130’