Dziś są na to zapewne jakieś groźne paragrafy, ale w latach osiemdziesiątcych zdarzało się, że w podstawówce zaganiano nas do roboty w ramach wuefu czy innych Zajęć Praktyczno-Technicznych. Jako psotne szczeniaki broiliśmy wtedy czasem na potęgę – pewnej zimy przymuszeni do posypywania piaskiem oblodzonego chodnika przed szkołą wypisaliśmy na nim wielkimi literami hasło: „Robota to głupota”. Przechodnie niczego nie zauważyli, ale z wyżyn drugiego piętra szkoły przyuważyła nas polonistka…
W ramach kary (?) musieliśmy wysmarować rozprawkę, w której mieliśmy dowieść słuszności tego hasła – dziękuję, pani Elżbieto, za tę lekcję wyrozumiałości i poczucia humoru! Broniłem się w moim tekście jak lew i sto tygrysów tłumacząc, że „robota” to żmudna i ciężka praca nie dająca satysfakcji. Do dziś w to wierzę i „roboty” unikam.
Pracę natomiast szanuję, zwłaszcza w tych ciężkich czasach, spieszę więc donieść zainteresowanym, że rozpoczął się już nabór na wolne stanowiska. Załapać się można w drodze konkursu, stanowisko – przedstawiciel, wymiar godzin… czy ja wiem? Pół etatu? Bywa, że nawet ćwierć, a wypłata wciąż ta sama. Wymagań formalnych w sprawie wykształcenia nie ma. Kasa może nie jakaś oszałamiająca, ale i obowiązki proste: dużo słuchać ze zrozumieniem, czasem coś powiedzieć, a co najważniejsze – „nie kurzy się”, jak to mówią. Co jakiś czas trzeba tylko sprawozdanie złożyć szefostwu: co, gdzie, jak i dlaczego. Odpowiedzialność żadna, jak się dobrze ustawisz: o wszystko pytaj, nie jesteś przecież od podejmowania decyzji! Jesteś tylko przedstawicielem… Kontrakt jest na cztery lata, więc jest o co powalczyć – zapobiegliwi już rywalizują o uznanie przełożonych, czyli między innymi Ciebie, drogi czytelniku, bo chodzi, jak się już pewnie domyślasz, o stanowisko radnego. Chyba ciekawe zajęcie – niektórzy bardzo się starają o przedłużenie kontraktu, co zaczyna już być widać na łamach prasy, gdzie wychwalają sami siebie, a piętnują potencjalnych konkurentów.
Jeśli masz zamiar powalczyć o tę posadkę, a nie być szefem, to pamiętaj o jednym: nie kłam. Ktoś już dawno zauważył, że jeśli kłamiesz i robisz to skutecznie, to zaczynasz gardzić tymi, których okłamujesz. Jeśli jednak przyłapią cię na krętactwie – zaczynasz gardzić sobą.
Tak czy owak – nie warto.
Łukasz Rygało