Coś srebrnego…

dsc01641-2.jpgTeresa Urbanowska

Coś srebrnego – to tytuł autorskiej wystawy Woytka Rygało, mieszkańca Wołomina, która jest prezentowana w Teatrze Współczesnym w Warszawie, w cyklu Współczesna Sztuka Złotnicza. Wystawa prezentowana jest od 10 sierpnia i potrwa do 7 października.

 

 

Wernisaż Woytka Rygało, twórcy biżuterii artystycznej z Wołomina, odbył się w poniedziałek 20 sierpnia. – Byłem mile zaskoczony obecnością dużej grupy znajomych i przyjaciół z Wołomina. Przyjemną niespodzianką była również wizyta Jerzego Mikulskiego, burmistrza Wołomina ? opowiada bohater wernisażu.

dscf5298.jpg

Organizatorzy przygotowali dla gości wiele niespodzianek. Jedną z nich był sposób prezentacji eksponatów. Prace zostały tematycznie podzielone i umieszczone w 10 gablotach. Każdą gablotę, nazwaną w specyficzny sposób, odsłaniał inny z zaproszonych gości ? ważny dla autora. Uczestnicy dzięki temu przez wyreżyserowany czas, skupiali całą uwagę na konkretnych pracach, po czym kierowano ich wzrok ku kolejnym eksponatom.

Pierwszą gablotę zatytułowaną ?coś dawnego…?, odsłoniła Joanna, żona Woytka. Znalazły w niej swoje miejsce pierwsze prace bohatera wieczoru. – Niektóre mają około 30 lat, powstały w okresie naszego narzeczeństwa, wszystkie dedykowane były Joannie. Poczesne miejsce wśród eksponatów z tej pierwszej gabloty zajmuje specjalny ?Krzyżyk?, praca z lat 70.? opowiada artysta.

Gablotę drugą ?coś modnego…?, odsłoniła Anna Rygało, córka Woytka i Joanny. Gablota prezentuje biżuterię męską z pokazu mody i biżuterii Emilii Koryckiej – Amberif 2004. Gablota trzecia to ?coś bursztynowego…?, odsłonięta przez Ewę Rachoń, dyrektor Międzynarodowych Targów Gdańskich ?Amberif?, z którą wołomiński twórca biżuterii współpracuje od wielu lat i, jak wieść niesie, to ona pierwsza zauważyła nieodparty urok artysty i nakłoniła go do zorganizowania pierwszego pokazu.

Po bursztynie przyszła pora na ?coś surowego…? – odsłony miał zaszczyt dokonać przedstawiciel rodziny Kiejnowskich, jeden ze sponsorów wydanego na okoliczność wystawy katalogu noszącego ten sam tytuł co wystawa czyli ?coś srebrnego…?.
Gablota piąta to ?coś legnickiego…?, prezentująca prace wysyłane przez Woytka Rygało na konkurs i festiwale srebra do Legnicy, gzie wystawa ?coś srebrnego…? miała swój debiut. Prace z tej kolekcji zaprezentowała Urszula Rutowicz z galerii ?Pod przepiórczym koszem?, z którą Woytek współpracuje.

Najzabawniejsza z gablot w całej kolekcji, nosząca tytuł ?coś kolorowego…?, prezentuje również prace konkursowe ? eksperymentalne. Znajdziemy tam biżuterię z gumek do ścierania oraz barwną, wykonaną w technologii elektroforezy (technologia barwienia). Tą barwną ekspozycję miała zaszczyt zaprezentować gościom siostra autora ? Barbara Rygało.

?coś technicznego…? – to gablota zawierająca łańcuchy, zębatki, ptaki, mosty i tym podobne techniczne kompozycje. Gablota trafiła pod opiekę Klary Ruszkowskiej, chrześnicy autora, która z dumą zaprezentowała jej zawartość gościom. Synowej ? Agnieszce Rygało przypadł zaszczyt ukazania zawartości gabloty VIII, którą autorzy wystawy zatytułowali ?coś męskiego…?. Gablota zawiera przedmioty wykonane na silikonach, spinki do mankietów i krawatów, męskie bransolety i naszyjniki.

dscf5310.jpgWreszcie to, co kręci go najbardziej, czyli gablota nosząca tytuł ?coś inspirującego…?. A co najbardziej kręci Woytka Rygało? Jak sam mówi z rozbrajającą szczerością: – Kobiety i natura. Zawartość tej gabloty odsłoniła przed zwiedzającymi Danuta Michalik, właścicielka firmy MPS, również sponsorka katalogu.

Ostatnia gablota to ?coś nowego…?. Znajdują się w niej przedmioty wykonane pod koniec ubiegłego roku i te z roku bieżącego. – Można w niej zobaczyć to, co obecnie robię, ale też to, czym zamierzam się zająć w najbliższej przyszłości. To przedmioty bardziej komercyjne niż na wystawę ? mówi twórca. Gablotę zaprezentowała Anna Sado, recenzentka katalogu, dziennikarka z branży, przez wiele lat będąca dyrektorką miesięcznika ?Zegarki & Biżuteria?.

I wreszcie osoba, bez której Woytek, prawdopodobnie, nie prezentował by swoich prac na zewnątrz – syn Łukasz. To on fotografuje prace Woytka. Graficznie przygotowuje okładki z jego biżuterią. Jest też autorem projektu ostatniego folderu. – Ma dużo swoich obowiązków, ale zawsze znajdzie czas, aby zajmować się również promocją moich wyrobów – podkreśla Rygało senior.

Gości wystawy na pewno zadziwi różnorodność materiałów używanych przez Woytka Rygało. Dla wielu biorących udział w wernisażu na pewno była to inna wystawa niż te, w których do tej pory uczestniczyli. Organizatorzy postarali się o to, aby przez cały czas coś się działo: muzyka, pokaz multimedialny, domowe nalewki, tort i wreszcie gabloty odsłaniane pojedynczo stworzyły niezapomnianą atmosferę. W planach jest pokazanie jej również w Wołominie, o czym z chęcią napiszemy na naszych łamach.

zobacz też: https://www.zyciepw.pl/wolominiak-w-teatrze-wspolczesnym/