Edward M. Urbanowski: Sąsiedzi

Zbliża się zima. To widać i czuć. Nad miastem zaczęły unosić się chmury ciężkiego, smrodliwego dymu. Starym zwyczajem na początku sezonu grzewczego wypalane są śmieci, ale też ramy okienne i ogumienie samochodowe. Stąd ten zabójczy dla naszych płuc i oczu smog.

Wiadomo, nocą wszyscy śpią, a zwłaszcza służby odpowiedzialne za ochronę środowiska. Nasze zdrowie nie jest tu, jak widać, najważniejsze. To nic odkrywczego! Przecież protestującą służbą zdrowia nikt się poważnie nie interesuje a o ochronie środowiska tylko się dużo mówi. Dobrą ilustracją dla tego wątku są dzieje naszego słynnego eternitu. Przez kilka lat napisano o azbeście tysiące artykułów i wydano ogromne pieniądze na wyjaśnienie nam jaki jest on groźny dla naszego zdrowia. Postanowiono usunąć go z polskiego krajobrazu. Znalazły się na to pieniądze a podjęły się to wykonać wyspecjalizowane firmy. Wygląda to ładnie, pięknie i nowocześnie. To brzydkie zaczyna się dopiero później, gdy nikt postronny nie widzi. Eternit bowiem jest pakowany w worki foliowe i składany w dołach w ziemi. Mówiąc wprost, mimo szumnych zapowiedzi i uczonych elaboratów ten nasz azbest, wcześniej czy później, przedostanie się do gleby i do naszych wód. Chroniąc siebie pozostawiamy naszym wnukom ogromny niewypał. Stara turystyczna zasada głosi, że powinniśmy zostawiać miejsce po biwaku w stanie nie gorszym jak je zastaliśmy. Ale ktoś o tym jeszcze pamięta?
Od pewnego czasu obserwuję ciekawe zjawisko. Ludzie zaczęli się sobą interesować. Zanika obojętność, coraz chętniej patrzymy jak innym się żyje. Przekonał się o tym pewien rolnik spod Częstochowy. Sąsiedzi zauważyli, że wiedzie mu się zupełnie dobrze więc napisali prośbę do stosownego urzędu, by sprawdzono czy to bogactwo sąsiada nie pochodzi z przestępstwa jakim mogło by być zawyżenie areału na wniosku o dopłatę z Unii. Pierwsza komisja nie stwierdziła  uchybień. Powołano więc drugą komisję, by sprawdziła pracę pierwszej. Wszystko było w porządku! To już tak zdenerwowało urzędników, że powołali trzecią komisję a gdy i ona nic nie stwierdziła powołali trzy kolejne. To nie żart, szanowny czytelniku, tak dzisiaj wygląda Polska pod rządami PiS-u.
A Wołomin, nie gorszy. Dwa tygodnie temu, w sobotę, na jednej z ulic w centrum miasta, kilkumiesięczny szczeniak podbiegł do dwójki dzieci. Jedno z dzieci się przestraszyło. Wezwano policję. Pokrzywdzeni i świadkowie złożyli zgodne w treści zeznania. Wiadomo, sąsiedzi. We wtorek na policję została wezwana pewna pani. Postawiono jej zarzut, że nie dopilnowała psa i ukarano mandatem. Zdziwiona poinformowała funkcjonariusza, że owszem widziała sobotnie zdarzenie ale to nie jej pies wystraszył dziecko a sąsiadki. Dla funkcjonariusza było to chyba już za trudne zadanie bo oświadczył, że jak się nie godzi z jego osądem to niech złoży skargę w sądzie. W pierwszym odruchu pani ta nie przyjęła mandatu, ale po wyjściu z komendy i przemyśleniu, wróciła na komendę i poddała się karze. Dla kilku złotych nie będzie przecież traciła tysięcy by udowodnić, że nie ma garbu. Przed oblicze sądu trafi natomiast Wojciech Olejniczak z LiD-u oskarżony o pomówienie Saby, psa Marszałka Sejmu, o pogryzienie urzędowego mebla.
Morał z tego jest taki, że w państwie rządzonym przez PiS tylko psy, i ich sąsiedzi, czują się bezkarnie.