Granica

Główny motyw pewnej lektury szkolnej. Jakieś 80 lat temu, jedna z najwybitniejszych wołomińskich postaci Zofia Nałkowska kreśląc losy Zenona Ziembiewicza opisywała łamanie przez niego kolejnych granic. Bohater pnąc się po szczeblach kariery, już jako prezydent miasta, dopuszcza się czynu haniebnego: krwawo rozprawia się z mieszkańcami-staje przeciwko nim, a jego postępowanie, koniec końców prowadzi do samobójczej śmierci?

Skąd to nawiązanie?

W Wołomine mamy do czynienia z odgrywaniem scenariusza, który ktoś, kiedyś zapisał. Mimo iż wybory nowych (starych?) władz samorządowych za pasem i powinniśmy spodziewać się działań zbieżnych z oczekiwaniami mieszkańców-potencjalnych wyborców, to odnoszę wrażenie, że obecnie sprawująca władzę koalicja rządząca, z każdej strony stara się, podobnie jak obywatel Ziembiewicz, z uporem maniaka popełnić polityczne seppuku.

Przyczyna obserwowanego zjawiska?

Pewnych granic władze samorządowe nie powinny przekraczać, zamiast tego lepiej byłoby skupić się na obowiązkach leżących w ich kompetencji. Tym razem nie będę rozwodził się o reprezentowaniu Nas, Wszystkich Potomków Hetmana Sobieskiego, przez burmistrza Madziara w ramach odbytych ?Tureckich Wakacji?. Na chwilę wejdę w ogródek powiatowy-bez ogródek.

Występujące z dużym nasileniem, zwłaszcza w tym roku inicjatywy Starosty Wołomińskiego i wspierającej go Koalicji PiS i Wspólnoty Samorządowej, zakrawają na słowa krytyki. Błąd, celowe działanie, arogancja władzy, czy też budowanie poparcia wśród elektoratu??

Mamy możliwość obserwowania całkowitego oderwania się od spraw istotnych dla mieszkańców i przekroczenie granicy, tym razem granicy własnych kompetencji. Naprędce przygotowana i szybko przegłosowana uchwała zmieniająca, na moim zdaniem, niezgodny z obowiązującym prawem, statut szpitala to nie powód do dumy, ale głębokiego współczucia z powodu niskiej jakości stanowionego prawa miejscowego. To kolejne, mocno dyskusyjne działanie ekipy rządzącej, która ma już na swoim koncie poparcie dla naginającego prawo lekarza z Warszawy. Tuż przed kampanią do europarlamentu dużo pisało się, również w prasie krajowej, o nierównej walce Starosty Wołomińskiego z mitycznym ?Genderem?. Wtedy ofiarą padły programy nauczania w lokalnych szkołach.

Czy to są sprawy najistotniejsze z punktu widzenia samorządu powiatowego? Czy naprawdę już wszystko, co leży w jego gestii zostało zrobione, a powiatowi włodarze mogą, bez skrępowania, poszerzać granice spraw którymi się zajmują?

Być może punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i z perspektywy okna w budynku starostwa życie wygląda zupełnie inaczej. Z mojej, mieszkańca gminy Wołomin, widzę ogrom inwestycji, z którymi ten sam urząd sobie nie radzi. Typowy przykład zwykła prosta, remontowana przez Starostę ulica Willowa w Duczkach, której nowy blask ?rodzi się? w bólach i cierpieniu już drugi rok ? Czy kolejne bitwy w ideologicznej wojnie są ważniejsze od powiatowych dróg? Czy tak musi być ?

To, iż jeden, czy drugi funkcjonariusz samorządowy posiada własne przekonania religijne i wyrobiony światopogląd jest bardzo cenną cechą. Jednak wykorzystywanie urzędu i całej struktury organizacyjnej powiatu do szerzenia, co by nie było indywidualnych przekonań nie powinno mieć miejsca. Ta granica nie powinna zostać przekroczona. Tym, którzy tego nie rozumieją gorąco polecam złapanie dystansu do tego typu spraw na wakacyjnym odpoczynku-pogoda, póki co sprzyja.

Igor Sulich
Radny Rady Miejskiej w Wołominie (PO)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.