Harcerska biografia Stefan Ryszkowski

Harcmistrz Stefan Stanisław Ryszkowski, senior harcerstwa w naszym mieście ? 19 lutego 2007 r. uhonorowany przez Radę Miejską w Wołominie medalem Zasłużony dla Wołomina ? opisuje przebieg swojej służby w Związku Harcerstwa Polskiego (ZHP).

Do gromady zuchowej Wilczki działającej przy 2. Wołomińskiej Drużynie Harcerskiej im. Stefana Batorego (później 64. MDH) zostałem przyjęty w październiku 1928 r. W roku szkolnym 1929/1930 zostałem przeniesiony do zastępu Kruków. 2 lutego 1931 r. otrzymałem stopień młodzika i złożyłem przyrzeczenie harcerskie na ręce drużynowego harcmistrza Stefana Matuszkiewicza.

W marcu 1932 r. zostałem mianowany zastępowym. Cztery miesiące później wziąłem udział, już jako zastępowy, w obozie stałym w Iwacewiczach na Polesiu. We wrześniu 1933 r. przeniesiono mnie do 9. Męskiej Drużyny Harcerskiej im. Władysława Łokietka, gdzie otrzymałem funkcję pobocznego. W lipcu 1933 r. uczestniczyłem jako zastępowy w obozie szkolnym w Kamieńczyku. W styczniu 1934 r. mianowano mnie p.o. drużynowego 9. Męskiej Drużyny Harcerskiej.
W lipcu 1934 r. pełniłem funkcję zastępowego na obozie stałym w Koszelance koło Łochowa. Jesienią 1934 r. wraz z 9. Męską Drużyną Harcerską wziąłem udział w kręceniu filmu pt. Zew Trąbity w reżyserii Zilber Plater, we wsi Mała Czarna. W maju 1935 r. jako drużynowy powróciłem do swej macierzystej 64. Męskiej Drużyny Harcerskiej przy Publicznej Szkole Powszechnej nr 1. W tymże roku, już jako kwatermistrz hufca, wziąłem udział w przedobozie w Sulejówku, a następnie w Międzynarodowym Zlocie w Spale, który miał miejsce w rezydencji prezydenta Ignacego Mościckiego.

Latem 1936 r. na obozie w Ardzeluży koło Worochty zajmowałem się kuchnią, a następnie odbyłem kurs drużynowych w Polanicy Czemegowskiej. W lipcu 1937 r. opuściłem drużynę i zostałem kwatermistrzem hufca radzymińskiego. W marcu 1938 r. uczestniczyłem w kursie podharcmistrzowskim w Wiśle, a następnie w kursie łączności w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie.
W lipcu 1938 r. jako kwatermistrz uczestniczyłem w obozie stałym w Różanie nad Narwią, który odbywał się pod opieką podchorążówki w Różanie. Po czym z 9. Męską Drużyną Harcerską odbyłem wędrówkę szlakiem Orlich Gniazd. Zimę 1938 r. spędziłem w podchorążówce. W Różanie odbywałem kurs terenoznawstwa i topografii u kapitana Mike.

Maj 1939 r. to już były nieoficjalne przygotowania do wojny z Niemcami, odbyłem kurs szkoleniowy Harcerskiej Służby Obrony Przeciwlotniczej w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. We wrześniu 1939 r. jako dowódca grupy HSOPL, na polecenie harcmistrza Mieczysława Cicheckiego, wyruszyłem z harcerzami na zgrupowanie do Mińska Mazowieckiego. W październiku z tą grupą wziąłem udział w ostatniej bitwie z Luftwaffe w Woli Gułowskiej ze zgrupowaniem Polesie generała Franciszka Kleeberga. Po powrocie do Wołomina, pod koniec października 1939 r., znów na polecenie harcmistrza Mieczysława Cicheckiego, organizowałem na terenie Wołomina i okolic Szare Szeregi w Ul Puszcza, Rój Wyłom.

W Sylwestra 1940 r., który odbył się w mieszkaniu drużynowego 64. MDH harcmistrza Henryka Rudzińskiego (w pobliżu kościoła), z udziałem Mieczysława Cicheckiego, zorganizowałem pierwsze konspiracyjne przyrzeczenie harcerskie, podczas którego nastąpiło zaprzysiężenie Szarych Szeregów (na ręce hm. M. Cicheckiego, inspektora Szarych Szeregów). Po przekazaniu grupy Szarych Szeregów druhowi Henrykowi Rudzińskiemu zostałem przydzielony do dyspozycji harcmistrza Henryka Zagrodzkiego ps. Znicz, szefa wywiadu Ul Puszcza i dostałem pseudonim Rogacz.

W końcu 1943 r., na skutek aresztowań, zaangażowałem się w kontrwywiad Armii Krajowej u kpt. Gabały ps. Grań, w obwodzie Głuszec. W maju 1945 r. w obawie przed represjami UB przeniosłem się do Łuczan (obecnie Giżycko). Zamieszkałem w Wydminach, pracując początkowo jako sekretarz gminy, a następnie jako leśniczy służby wewnętrznej w nadleśnictwie Borki w powiecie giżyckim. W lipcu 1947 r. prowadziłem pierwszy obóz w Wydminach i zostałem hufcowym w Giżycku, chorągwi olsztyńskiej.

Do Wołomina powróciłem w 1952 r. Trzydzieści lat przepracowałem w Stolbudzie. Po powstaniu tzw. czerwonego harcerstwa i wprowadzeniu Organizacji Harcerskiej wycofałem się z działalności w harcerstwie aż do 1956 r., kiedy to z harcmistrzem Mieczysławem Cicheckim reaktywowałem ZHP hufca wołomińskiego (jako zastępca hufcowego). W 1966 r. wziąłem udział w kwatermistrzostwie Obozu Chorągwianego Kadr w Zakroczymiu, po czym przeszedłem do rezerwy instruktorskiej, a hufiec objął harcmistrz Jacek Wąsik. Od tej pory stale współpracuję z hufcem ZHP.

Zostałem odznaczony m.in.: Krzyżem Zasługi dla ZHP (w 1986 r.), Złotą odznaką za zasługi dla hufca Wołomin (w 1982 r.), Krzyżem Armii Krajowej (w 1985 r.), Krzyżem Partyzanckim (w 1989 r.), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (w 1989 r.), Honorową odznaką przyjaciół harcerstwa (w 1984 r.).

6 kwietnia 2000 r. otrzymałem nominację na stopień podporucznika Wojska Polskiego.

Aneks:

Stefan Ryszkowski urodził się 23 stycznia 1918 r. w Wołominie. Jest synem Stanisława i Stefanii.

W uzasadnieniu wniosku o przyznanie zaszczytnego wyróżnienia czytamy: ?Harcmistrz Stefan Ryszkowski swoje życie związał z Hufcem Wołomin ZHP. Współtworzył go z oddaniem i zaangażowaniem, krzewiąc wśród kolejnych pokoleń wołominiaków wartości takie, jak: patriotyzm, braterstwo, przyjaźń, służba, wiara, praca, sprawiedliwość, wolność i pokój. Tradycyjne i uniwersalne wartości wpajał jako kodeks i styl życia młodym harcerzom, odnosząc się do aktualnych i nowoczesnych programów z nastawieniem na potrzeby i zainteresowania dzieci i młodzieży. W swym harcerskim powołaniu zawsze opierał się na normach kulturowych i etycznych wartościach chrześcijańskich. Kierował się zasadami harcerskiego wychowania, czyli czynną, pozytywną postawą wobec świata i drugiego człowieka, służbą Bogu, Polsce, bliźnim; przyjacielską i serdeczną postawą wobec innych oraz nieustannym kształtowaniem i doskonaleniem własnej osobowości. Harcmistrz Stefan Ryszkowski przez 81 lat życia działał w ruchu społecznym kształtującym postawy i charaktery, jakim jest ZHP. Najpierw, będąc dzieckiem, później młodzieńcem, przyjął z pełną świadomością i odpowiedzialnością kodeks harcerski, aby później w dorosłym życiu wpajać go kolejnym pokoleniom. Jego zaangażowanie w duchu patriotycznym, wpajanie młodzieży prawd moralnych, wskazywanie im właściwej drogi życiowej, a także podkreślanie, że najważniejszy jest szacunek okazywany drugiemu człowiekowi, w pełni zasługuje na uhonorowanie medalem Zasłużony dla Wołomina?.

Działalność w harcerstwie nie była jedyną pasją w życiu harcmistrza Stefana Ryszkowskiego. Zajmowała go także sztuka tworzenia obrazów techniką intarsji, czyli wykładania powierzchni drewnianych przedmiotów ornamentami z kawałków różnych gatunków drewna. Jego przepiękne, mistrzowsko wykonane, ?drewnem malowane? pejzaże są ozdobą wielu miejsc w kraju i za granicą.

Jak opowiada pan Ryszkowski, intarsja przybyła do Wołomina wraz z białogwardzistami, internowanymi w lasach tucholskich po likwidacji bolszewickich komisarzy. Byli to wyżsi oficerowie carscy, wśród których znalazło się kilku po Akademii Sztuk Pięknych, m.in. Jerzy Surowcew (Jerzy Surowcew tylko podawał się za artystę, z wykształcenia był jednak prawnikiem, postać, której nazwisko przewija się niejednokrotnie w historii miasta). Dla nich to utworzono warsztaty stolarskie w domu Zgorzelskich na ul. Wileńskiej. Tam też matka i ciotka pana Ryszkowskiego otrzymały pracę przy polerowaniu.

Ciotka wyszła za mąż za sztabskapitana Teodora Kożewnikowa i z pułkownikiem Ostapem Protazem założyli własny warsztat stolarski. Siedząc pod stołem intarsisty, jako kilkuletnie dziecko, pan Stefan zbierał odrzucane elementy intrasji i naklejał na kawałku sklejki odwrotność obrazka. W latach 30. zaczął robić plakietki (obrazki ścienne) na prezenty dla przyjaciół ? i tak się zaczęło. W latach 1936-1939 robił już duże obrazy dla Erwina Fajkosza z Zakopanego, który handlował sztuką ludową. Wybuchła jednak wojna i skończył się handel.

W czasie okupacji pan Ryszkowski traktował intarsję jako hobby. Z tego okresu pochodzą jedne z najpiękniejszych jego prac. Dziś odnosi się wrażenie, że to nadmiar czasu w smutnych, ponurych latach okupacji sprzyjał tak wielkiej trosce o szczegóły. A może intarsja była sposobem na ucieczkę w inny świat, ukojeniem dla nerwów? (D. Ściborowska, Pejzaże drewnem malowane, ?Głos Powiatu?, 2000, nr 9).

Opracowała
Marzena Kubacz