Irlandzka ballada – Marcin Pieńkowski

Historia w tym filmie jest prosta, banalna, trywialna, pozbawiona punktów zwrotnych, scenariuszowych haków, dramatycznych zawirowań, a jednak wzbudza niewyobrażalnie wielkie emocje. On jest ulicznym muzykantem, który pracuje również w salonie naprawczym odkurzaczy swojego ojca.

Ona jest emigrantką z Czech, która opiekuje się małym dzieckiem, wyczekując na męża, podróżującego za chlebem i lepszą przyszłością. Oboje są przeraźliwie samotni, zagubieni w głośnym Dublinie. Ucieczką jest dla nich muzyka. Spotykają się przypadkowo. Razem postanawiają nagrać płytę.

Bohaterowie rozmawiają, śpiewają, piją kawę, nagrywają piosenki – w tym filmie naprawdę nic się nie dzieje. Pod względem dramaturgii ?Once” jest bardzo anachroniczny. Liczą się piosenki – rytmiczne, mądre, refleksyjne. Chce się ich słuchać w nieskończoność! ?Falling Slowly” (nagrodzona Oskarem), ?When Your Mind’s Made Up”, ?Lies” to małe arcydzieła z gatunku romantyczna ballada.

Po obejrzeniu filmu wsiadłem w autobus, pojechałem do sklepu, zakupiłem płytę ze ścieżką dźwiękową i słuchałem jej w kółko przez kilka tygodni. Jest jak narkotyk. Główne role aktorsko-wokalne zagrali Glen Hansard (lider zespołu The Frames) i Marketa Irglova. Ich głosy znakomicie się uzupełniają.

Oboje nie mają aktorskiego przeszkolenia, dzięki czemu na ekranie nikogo nie udają, grają tak jakby siebie. Nie wiem na czym polega chemia między aktorami, ale zobaczyłem nie sztucznie zakochanych bohaterów, lecz pokrewne dusze.

?Once” potwierdza to, że film opowiada historię nie tylko obrazami i słowami, lecz również muzyką – to integralny składnik dzieła filmowego. I pod względem panowania nad interakcją obraz-muzyka, muszę przyznać, że ?Once” jest jednym z najgenialniejszych filmów ostatnich dekad, chociaż nie jest przecież gatunkowym musicalem. Poza tym film Carneya ładuje pozytywną energią, która pozostaje w naszych sercach na długo.

Once
Irlandia, 2007
Reż.: John Carney
Obsada: Glen Hansard, Marketa Irglova
?85, Gutek Film

Marcin Pieńkowski