Jak się bawić… – to tylko w Chruścielach!

Pogoda w ostatnią sobotę maja była kapryśna. Nad Warszawą przechodziły od rana burze i ulewy. Ale nad tą częścią Mazowsza po południu zaświeciło słońce. Wzięło przykład z serdecznego uśmiechu Maryli i Wiesława Dębowskich, którzy dali gościnę sporej gromadzie ludzi rozmiłowanych w muzyce country.
Do Chruściel na wezwanie Staśka K., animatora imprez countrowych i członka tanecznego zespołu ?Dancing Riders”, zaczęli od godziny 16.00 zjeżdżać countrowcy ze stolicy i dalszych okolic – nawet z Elbląga. Zaproszenie do zabawy przyjęły sąsiadki oraz sąsiedzi a także władze gminy Dąbrówka. Przyszła również młodzież, która własnym wysiłkiem pomogła stworzyć odrobinę amerykańskiego Południa w tej części Polski.
Impreza była przygotowana znakomicie, na każdy wariant pogody. Estradka z oświetleniem i nagłośnieniem, której pozazdrościłby niejeden lokal rozrywkowy. Spora przestrzeń do tańców na murawie. Pod parasolami wygodne ławy i stoły, przy których spożywano piwo i potrawy z grilla, o co zadbali Bożena i Mirosław Kujawowie. Inne potrzeby, włącznie z umyciem rąk bieżącą wodą, także można było zaspokoić w sposób cywilizowany.

Chęć zabawy w stylu country wynika z fascynacji kulturą Dzikiego Zachodu. A to zapewne bierze się z oglądanych kiedyś westernów, w których wiadomo było, że dobry szeryf pokona złych bandziorów. Muzyka z takich telewizyjnych seriali, jak ?Bonanza” kojarzy się bardzo dobrze. Stałym elementem tych filmów jest ?barn dance”, czyli tańce w stodole.
I właśnie stodoły na swym siedlisku użyczyli Maryla i Wiesław. W tej ogromnej kubaturze talentem scenograficznym wykazały się Dorota E. oraz Małgorzata W.-K. Ogromne rogi krów (rasy, jak sama nazwa wskazuje, long-horn), sztandary i chorągwie konfederacyjne, kowbojskie buty oraz inne elementy stroju i uzbrojenia, a nawet ?uwalony’ klient – to wszystko stworzyło atmosferę westernowego saloonu. Na szczęście czarne chmury zniknęły za horyzontem i mogliśmy bawić się pod gołym niebem do późnej nocy.

Program artystyczny był urozmaicony. Występy muzyczne rozpoczął głośno grający bluesa-country-rocka zespół The Trace. Swoje piosenki o kobietach, przy wtórze gitary, odśpiewał Konrad Milczarski.
Pokaz 4 młodziutkich gimnastyczek został przyjęty gromkimi brawami. Na ten wieczór specjalne stroje i układ ćwiczeń przygotowała instruktorka p. Ola.
Ekipa Dancing Riders pokazała najnowszą mieszankę tańców liniowych. Zaczęło się ognistą ?Angeliną”. Zasłużenie odnieśli sukces występując w Pullman City.
Andrzej T. przypomniał atmosferę zabaw przy ognisku, wyśpiewując teksty własne i ułożone przez swych przyjaciół – o mrągowskim Pikniku Country, o przyjaźni.
Gwiazdami wieczoru byli Robert i Marcin Rybczyńscy czyli filary Honky-Tonk Brothers. Do Chruściel przyjechali z południowego Zachodu, czyli z Wałbrzycha. Stworzony przez braci zespół odnosi sukcesy na imprezach countrowych. Zdobywają nagrody w konkursach dzięki znakomitemu wykonywaniu oryginalnych przebojów country, a także własnych piosenek, trafnie opisujących ważne zmiany społeczne.

Spotkanie na ?Country u Staśka” było także okazją do nauki tańca i śpiewu. Wedle wskazówek niezrównanej Lucyny J. i wsparciu Dancing Riders uczyliśmy się tańca liniowego Canadian Stomp do Any Man of Mine – przeboju Shanii Twain.
Z kolei niżej podpisana zdołała wciągnąć do śpiewania rozbawiony tłumek, podzieliła go na chór głosów kobiecych i męskich. Skutecznie pokierowała nauką countrowego standardu, znanego na całym świecie. Sądzę, że ?You are my sunshine’ czyli ?Tyś moim słonkiem’ zostanie w pamięci wszystkich osób bawiących się na „Country u Staśka”.
Część wracała do swych domów nocą. Bardziej utrudzeni zdecydowali się na biwakowanie – nawet w namiotach, choć nocą powietrze było chłodne. Ale to nic dla traperów, przecierających szlak muzyce country na mazowieckiej niwie.

Sprawę zdała Ewa Dąbrowska