Marcin Pieńkowski: – Symbol nadziei

Chociaż tytuł filmu wskazuje, że możemy mieć do czynienia z dziełem autobiograficznym o senatorze Robercie Kennedy’m, to ?Bobby” traktuje tylko o ostatnim dniu jego życia i zamachu w Hotelu Ambassador w czerwcu 1968 roku.

Brat JFK był kreowany na nowego prezydenta, który mógłby wprowadzić ład w kraju pogrążonym w krwawym chaosie. Film Esteveza nie opowiada o politycznych gierkach, lecz o nadziei społeczeństwa na lepsze jutro – ową nadzieję dawał im Bobby. Już samo określanie go zdrobnieniem imienia wskazuje na to, że stał się on przyjacielem narodu. Kennedy’ego nikt w filmie nie gra – legendarny polityk pojawia się w telewizji, słyszymy jego głos podczas płomiennych przemówień, lecz nie oglądamy czy nie słyszymy aktora, tylko Bobby’ego we własnej osobie.
Estevez skonstruował swój film w opowieści wielowątkowej – widzimy feralny dzień zamachu oczami kilkunastu osób, będących tego dnia w Hotelu Ambassador w Los Angeles. Liczni bohaterowie odzwierciedlają różnorodną Amerykę jakże trudnego roku 1968. Młodzi ludzie, pełni zobojętnienia, niekiedy radykalnego buntu, coraz częściej odlatują w krainę LSD, zapominając dzięki temu o krwawej wojnie w Wietnamie, na którą mogą być w każdej chwili wysłani. Slogan ?american dream” nic już nie znaczy. Nasilają się walki między rasami, szczególnie po zamordowaniu Martina Lutera Kinga. Przemoc jest na amerykańskich ulicach normalnością. Bohaterowie Esteveza żyją właśnie w takich czasach – niepokoju, buntu, wietnamskiego strachu, popadają w uzależnienia, nie nadążają za radykalnymi zmianami – wyczekują spokoju, nadziei, pomocnej ręki. Oczywiście to miał zapewnić im Bobby…
Chociaż film Esteveza (lepszy to reżyser niż aktor) popada miejscami w patos, to nie psuje to ogólnie doskonałego wrażenia całego dzieła. Kilkunastu znakomitych aktorów (wystarczy zerknąć poniżej), świetnie prowadzona narracja filmu – od spokojnego początku do gwałtownego, pełnego emocji zakończenia, znakomite oddanie realiów końca lat 60. – to zapewnia, że mamy do czynienia z jednym z najciekawszych filmów amerykańskich ostatnich lat. Zasługą Esteveza jest to, że odpuścił sobie formułę kina biograficznego na rzecz portretu epoki w stylu Roberta Altmana. Szkoda, że tego filmu nie było u nas w kinach…

Bobby
USA 2007
Reż.: Emilio Estevez
Obsada: William H. Macy, Anthony Hopkins, Demi Morre, Sharon Stone, Shia LaBoeuf, Ashton Kutcher, Laurence Fishburne, Lindsay Lohan, Elijah Wood, Christian Slater, Martin Sheen, Helen Hunt
120′ Dystrybucja: Kino Świat