Misja Doroty Stalińskiej

Dorota Stalińska odwiedziła w ubiegły piątek szkołę podstawową w Zagościńcu. Uczniowie szkoły spotkali się z aktorką na lekcji dotyczącej bezpieczeństwa na drodze. Aktorka opowiedziała nam o działaniach jakie prowadzi w fundacji „Nadzieja”.

– Skąd wzięła się inicjatywa założenia fundacji Nadzieja?

– W 1998 roku cudem przeżyłam straszny wypadek na jednej z wylotowych dróg Warszawy w Sękocinie. Na tym skrzyżowaniu wcześniej zginęło bardzo wiele osób i wiele osób zostało okaleczonych. Wtedy przysięgłam Bogu, że skoro mnie ocalił ja zrobię wszystko by ocalić innych. Po trzech latach starań w 2001 roku otworzyłam oficjalnie Fundację Doroty Stalińskiej Nadzieja. Niemal natychmiast zalała mnie ogromna ilość tematów związanych z bezpieczeństwem. Bardzo szybko zrozumiałam, że nie jestem w stanie zająć się wszystkim, że muszę skoncentrować się na tym co może mieć prawdziwe i realne przełożenie na zmniejszenie przeraźliwych statystyk ofiar wypadków drogowych w Polsce – czyli na profilaktyce i edukacji. Chcę uświadomić wszystkim jak bardzo wiele w kwestii bezpieczeństwa zależy od nas samych.

– Co mobilizuje i napędza Panią do dalszych działań?

– ?Motorem? napędzającym mnie we wszystkich moich działaniach jest mój syn, którego bardzo kocham. On daje mi nadzieję i wiarę w to co robię. Mój syn parę lat temu rownież miał wypadek. Był pasażerem.Uszedł z życiem, co uważam za największą od Boga nagrodę za to co robię. Wierzę w to, że im więcej zrobię dobrego dla ludzi, tym więcej otrzymam od życia. Wiele razy darowano mi życie. Wygląda na to, że mam do wypełnienia misję na Ziemi. Dlatego uświadamiam dzieci na temat bezpieczeństwa na drodze. Uczę ich poprzez zabawę.

– Czy jest coś w tych zajęciach na co zwraca Pani szczególną uwagę?

– Po tych lekcjach uświadamiam sobie jak osoby dorosłe są bezmyślne. Wnioskuję to po wypowiedziach dzieci. Można było to zauważyć na dzisiejszym spotkaniu. Na pytanie do dzieci czy siadają w samochodzie z przodu obok kierowcy (powinni siedzieć z tyłu na foteliku), większość z niech odpowiada ? TAK!? Czy jeżdżą w fotelikach? ? NIE? Czy oni i ich rodzice zawsze zapinają pasy? ? NIE! A więc nasuwa się pytanie – skąd dzieci mają brać przykład, skoro najbliżsi ich tego nie uczą, są za to lekkomyślni i narażają swoje pociechy na niebezpieczeństwo. Te spotkania są bardzo potrzebne, by uświadomić dzieci, żeby zgłaszały swój sprzeciw w takich sytuacjach, aby wytykały dorosłym ich błędy.

– Jest Pani aktorką. Ludzie znają Panią z ekranu. Czy to w jakiś sposób pomaga dotrzeć do dzieci?

– Od 30 lat pracuję jako aktorka. Przez te wszystkie lata zyskałam sympatię Polaków. Moja fundacja jest odpowiedzią na ich poparcie dla mnie. Czyniąc dobro chcę im się odwdzięczyć. Zdziwiło mnie, że dzieci ze Szkoły Podstawowej w Zagościńcu kojarzą mnie z telewizją. Moje filmy i sztuki są raczej adresowane do starszych osób. Myślę, że moja sława nie jest kluczem do sukcesu tych spotkań. Ale jako ?ta pani z telewizji? po prostu mogę mówić i mówię do dzieci innym językiem niż nauczyciel czy policjant. Mogę mówić o pewnych sprawach bez ?owijania w bawełnę?. Mogę powiedzieć na przykład ?jeśli tata wsiada do samochodu po alkoholu, zabierz mu kluczyki?, ?jeśli mama nie zapnie pasów powiedz- nie pojadę z tobą? itp. To jest moja ?tajna broń?.

– Czy jest to Pani pierwsza wizyta na terenie Powiatu Wołomińskiego.

– Bywałam tu wcześniej, przy okazji wystawiania różnych sztuk. Szkoła do której mnie zaproszono zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Gratuluję dyrekcji tak świetnie wyposażonej placówki. Atmosfera w szkole jest wspaniała. Zazdroszczę dzieciakom uczącym się tu, że mają szansę uczyć się właśnie w tej szkole. Szkoła jest jedynie etapem w życiu człowieka, nie koniecznie trzeba darzyć ją szczególną sympatią ale trzeba ją skończyć. Gdy panuje taka atmosfera jak tu, dziecko jest szczęściarzem, uczęszcza do szkoły z radością. Mój syn nie miał takiego szczęścia jak dzieci z Zagościńca. Kilka razy zmienialiśmy szkołę, bo moim zadaniem rodzica jest chronić system psychiczny dziecka. Tak więc niech dzieci w Zagościńcu cieszą się z tego, że trafiły do takiej palcówki, że dostały szansę na prawidłowy rozwój.

Rozmawiała Emilia Chąchira