Nerwowo się robi

Ruszyła machina kampanii prezydenckiej. Dyskusje, opinie i sondaże to główne punkty wszelkich programów informacyjnych. Choć od wyborów samorządowych dzieli nas jeszcze pół roku to i na tej płaszczyźnie wzrasta aktywność. Dyskusje i debaty toczą się od wielu miesięcy.Trwają ustalenia, negocjacje, próby stworzenia koalicji przedwyborczych. Odbywa się coraz więcej spotkań na których niejednokrotnie dochodzi do burzliwej wymiany zdań. Robi się nerwowo. Atmosfera jaka towarzyszy tym działaniom, pozornie, przypomina swoiste poruszenie jakie miało miejsce 20 lat temu. To właśnie pod koniec maja przypada bowiem 20 rocznica pierwszych wolnych wyborów samorządowych. Wyborów, którym towarzyszyło wiele nadziei na zmiany. Wyborów w które chętnie angażowało się wielu mieszkańców naszych miast i wsi. Wyborów do wzięcia udziału w których nie trzeba było nas ? wyborców ? specjalnie nakłaniać. Nie brakowało również chętnych do ubiegania się o mandat radnego gminnego.

Do tych kilku słów refleksji skłoniła mnie, zamieszczona na stronie obok, przeprowadzona kilka dni temu rozmowa z Igorem Sulichem, młodym, aktywnym samorządowcem, działaczem społecznym, przedsiębiorcą, pracownikiem naukowym, doktorantem.

Zadając mojemu rozmówcy pytanie ? czy nie jest zbyt młody do pełnienia funkcji burmistrza uświadomiłam sobie, że jest on dokładnie w wieku w jakim byliśmy my, zaangażowani wówczas, właśnie w te pierwsze wolne samorządowe wybory w Polsce. Podczas tej rozmowy padło, wykorzystane w tytule wywiadu stwierdzenie ?Wołomin chce zmian? i coś w tym jest. Podobne wypowiedzi są coraz częściej formułowane przez mieszkańców innych gmin w których władzę od kilku kadencji sprawuje ta sama osoba. Paradoksalnie często nie oznacza to wcale, że praca dotychczasowego wójta czy burmistrza jest źle oceniana przez mieszkańców, wręcz przeciwnie.

Nasze ustawodawstwo nie przewidziało niestety możliwości ?awansu? dla wieloletnich samorządowców, a szkoda. Bo doświadczenie zdobyte przez nich w sprawowaniu funkcji burmistrza, wójta, prezydenta miasta, starosty czy mandatu radnego mogłoby z pożytkiem być wykorzystane na wyższych szczeblach administracji samorządowej bądź rządowej. Coraz częściej wypowiadane dziś hasło ?Wołomin chce zmian? towarzyszyło również wyborom 20 lat temu. I te zmiany udało się wówczas wprowadzić.

Kilkanaście dni temu w starostwie wołomińskim z inicjatywy Edwarda Olszowego, przewodniczącego Rady Powiatu Wołomińskiego, odbyło się spotkanie, którego celem było wypracowanie możliwości ?wprowadzenia? przez Powiat Wołomiński swoich reprezentantów do Sejmiku Mazowieckiego a w przyszłym roku również do Sejmu. Reprezentantów ? co mocno podkreślał pomysłodawca spotkania ? takich, którzy będą potrafili w samorządzie wyższego szczebla reprezentować interesy tego społeczeństwa. I tu również na miejscu wydaje się być hasło ?Wołomin chce zmian?.

Inicjatywa Przewodniczącego Rady Powiatu spotkała się z dużym zainteresowaniem samorządów, organizacji społecznych i politycznych i z pewnością jest ze wszech miar godna poparcia. Trudno dziś przewidzieć czy deklaracje jakie padły podczas tego spotkania nie okażą się frazesami bez pokrycia. Trudno też wyobrazić sobie by partie polityczne na poziomie ponad lokalnym brały sobie zbyt mocno do serca oddolne ustalenia, ale trudno też oczekiwać, że bez takich działań jak to możemy mieć szansę na własną reprezentację w miejscach gdzie decyduje się o stworzeniu szansy na dalszy rozwój regionu.

Jednak to od nas ? ludzi uczestniczących w wyborach, zależny będzie wynik zapoczątkowanej przez Olszowego ?mobilizacji?. Nic nie stoi na przeszkodzie by, tak jak to pokazaliśmy 20 lat temu, masowo zdecydować o tym kto i gdzie ma nas ? mieszkańców jednego z największych powiatów w Polsce reprezentować. To od nas, zależy czy chcemy aby rozwój naszej małej ojczyzny zmienił kierunek czy też nie.

Pod artykułami opisującymi spotkanie w sprawie kandydatów do Sejmiku Mazowieckiego anonimowi komentatorzy sugerują, że działania Olszowego nie są bezinteresowne. On sam jednak kategorycznie temu zaprzecza. – Chcąc być wiarygodnym w tych działaniach, absolutnie wykulczam swój udział z kandydowania do samorządu szczebla wojewódzkiego – zaznaczył w jednej z rozmów z nami.

A o wynikach tych i podobnych działań przekonamy się za pół roku.

Teresa Urbanowska