No Logo

Jolanta Michalik

To nie jest książka o potędze korporacji, które przejęły władzę nad naszą planetą.
Naomi Klein, kanadyjska publicystka, postawiła sobie za cel analizę i dokumentację ogólnoświatowego ruchu kontestującego:  kapitulację kultury i edukacji wobec marketingu (część I – „No Space”, brak nieometkowanej przestrzeni);
 cenzurę informacyjną i wielokanałowe oddziaływanie na klienta (część II, „No Choice”, brak wyboru);  obniżanie wartości pracy – samozatrudnienie, outsourcing, prace dorywcze i na część etatu (część III, „No Jobs”, brak pracy);  by wreszcie w części IV, „No Logo”, (precz z marką), wezwać do działań na poziomie wspólnoty lokalnej.
„Lokalni ustawodawcy – wyjaśnia Klein – wiedzą, że nie zdołają powstrzymać międzynarodowych korporacji od finansowania reżimów Nigerii czy Birmy ani zablokować importu towarów produkowanych przez dzieci i więźniów w Pakistanie czy Chinach; mogą jednak zrobić coś innego”. Zasada selektywnych zakupów, polegająca na powstrzymywaniu się od kupowania towarów i usług od tych firm, przyjęła się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii. Uczelnie, związki zawodowe i wyznaniowe, instytucje miejskie i władze samorządowe zaczęły kierować się standardami etycznymi przy masowych zakupach towarów, wypracowując w ten sposób lokalną wersję polityki zagranicznej.
To jeszcze nie jest nasz problem, bo wciąż czujemy niedostatek markowych ubrań, kosmetyków, zabawek, żywności. Na razie mamy sponsorowane przez koncerny programy edukacyjne w przedszkolach (!), przygotowujące najmłodszych do wdzięcznej roli konsumenta w niedalekiej przyszłości. Już teraz wierzymy, że twórczość i życie społeczne nie mają szans bez hojności sponsorów. I choć wiemy, że nie wszystko złoto, co się świeci, wybieramy się na przedświąteczne zakupy, poddając się zbiorowej halucynacji uczestnictwa w lepszym świecie, w którym para butów to nie produkt, lecz sposób na życie, zespół wartości, światopogląd, wizja, idea.
Naomi Klein, „No Logo”,
Świat Literacki, Izabelin 2004, 507 str.,
cena ok. 40 zł.