Obiecujemy… najwięcej!

?Nikt Wam tyle nie da, ile my Wam możemy obiecać?. Takie hasło wyborcze mogłoby na swoich sztandarach bojowych wypisać większość kandydatów startujących w wyborach czy to do parlamentu czy lokalnego samorządu. Przed nami festiwal obietnic, których niestety niewielu zamierza dotrzymać…

Z polityką jest jak z kiełbasą. Lepiej nie wiedzieć, jak jest robiona. Także na poziomie lokalnym polityka zbyt często sprowadza się do szemranych układów, budowania grup interesów i składania niemoralnych propozycji, z których wielu skorzysta chętnie, natychmiast i bez zająknięcia. Wśród przedwyborczych obietnic niczym mantra powtarzane są hasła: transparentność, gospodarność, służba publiczna, inwestycje, otwartość na potrzeby mieszkańców… To jednak najczęściej tylko puste frazesy. Niedługo po wyborach transparentność zaczyna uwierać większość rządzących. Trudne pytania o gospodarowanie publicznymi pieniędzmi zbywają ogólnikami. Gospodarność? Byle wygospodarować jak najwięcej na wynagrodzenia, nagrody, dodatki… Służba publiczna? Wystarczy ?zaprosić do współpracy wszystkie środowiska?, a formalnie wybrać garstkę tych, którzy w zamian za okruchy z pańskiego stołu będą gotowi świadczyć o doskonałej współpracy. Inwestycje? Chciałoby się, ale… Biurokracja utrudnia, urzędnicy podstawiają nogi, kasa pusta, dotacji brak. Więc weźmy kredyt, byle przynajmniej w roku wyborczym rozkopać miasto i gminę w kilku miejscach. I pokazać: ?To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!?

Z oddali, z perspektywy mieszkańca spędzającego cały Boży dzień w stolicy, łatwo w tę sztucznie kreowaną rzeczywistość uwierzyć. Czar jednak pryśnie, gdy zajrzymy we wskaźniki, sprawdzimy oświadczenia majątkowe naszych wybrańców lub boleśnie zderzymy się z brakiem ogłady urzędnika, z przysłowiową arogancją władzy. Kiedy będzie lepiej? Być może wówczas, gdy rozwinie się społeczeństwo obywatelskie, gotowe współdecydować i kontrolować swoich przedstawicieli. Tę lekcję wszyscy jeszcze musimy odrobić. Wbrew logice i wbrew doświadczeniu ? należy mieć nadzieję, że jeszcze będzie przepięknie…

Zdziwią się pewnie postronni, skąd w wypowiedzi radnego z Tłuszcza tyle goryczy i krytycyzmu w stosunku do środowiska samorządowego, do którego sam dołączył w 2010 roku? Powtórzę za Norwidem: ?Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala? / Czy ten , co mówić o tym nie pozwala??. Wierzę, że współudział to współodpowiedzialność, a społeczny mandat to zobowiązanie. Każdy z nas samorządowców, niezależnie w jakich trudnych warunkach działa, musi starać się zmieniać rzeczywistość. Bierność to grzech zaniechania, z którego zbyt łatwo się rozgrzeszamy.

Robert Szydlik

5 przemyśleń nt. „Obiecujemy… najwięcej!

  1. Szydlik juz rozpoczął kampanię wyborczą. Szda , ze sam niewiele zrobił PISior

  2. A niech startuje na burmistrza i rozgoni to towarzystwo. Zrobił zrobił całkiem sporo i na swoim osiedlu i dla gminy nie dając tym banaszkom całej gminy przejąć.

  3. Adam chciałbyś mieć takiego pisiora albo chociaż jaja co nie?

  4. A Ty masz Januszu? Co zrobił? Chodnik do nikąd czy lampki wam zawiesił na święta? Jak pisze o zwiększonym budżecie to niech napisze na co to poszło!

  5. Lampki? Naćpałeś się adaś? TP to skrót od Janusz? Gratuluję nie powiem czego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.