Okiem Mariana: Spojrzenie dwudzieste szóste

? Ja tam, panie Mareczku, to Ełro to chyba zbojkotuję. Szkoda czasu i pieniędzy ? lepsze emocje mam na Korsaka we Wołominie, albo i nawet na Ogrodowej czasem. I to za darmo! Fakt ? zdrowiem można zapłacić za takie rozrywki, ale ja tam się staram zbytnio nie entuzjazmować, znasz mnie pan. Jak mnie w domu nerwy zszarpią, to sobie pójdę na murawę popatrzeć ? i od razu mi lżej, jak pomyślę, że nie ja to muszę kosić i podlewać!

Żarty, żarty ? wiadomo… Sztucznej murawy podlewać nie trzeba, takie czasy teraz ? wszystko, panie, z dykty! Ale lepsza taka plastikowa trawa niż ta filia Pustyni Błędowskiej, co to przez tyle lat na Huraganie była. Kopią tam gałę małolaci od jakiegoś czasu, ale że bez fety i pokropku się nie godzi, to w sobotę oficjalnie wstęgę przecinali. Śmiechu było co nie miara! Władza w kościółkowych gajerach i w laczkach w asyście księdza dobrodzieja rozegrała sobie szybką akcję na dobry początek, a potem wpuścili na boisko dzieciarnię. Mecz dziwny nieco był, bo moda na parytety chyba i do nas zawitała ? grała drużyna dziewczyn z chłopakami. Wprawdzie wzrost i uroda były po stronie dziewczyn, ale gole tylko chłopaki wsadzali. Trochę nuda.

Za to potem dopiero się zaczęło! Mecz radnych z sołtysami! Aż żałowałem, że nieco inaczej składów nie rozpisali, ale potem mi się przypomniało, że opozycję to u nas można co najwyżej na bramce postawić, bo na resztę składu ludzi zabraknie. Paru cwaniaków wystawiło zastępstwa, co wzbudziło słuszny gniew publiczności ? zwłaszcza, że na boisku pojawił się gość z napisem ?Majdan? na plecach. Oburzyłem się kapkę ? mecz miał być amatorski! Okazało się na szczęście, że to nie nazwisko, tylko sołectwo ? skumałem dopiero wtedy, jak zobaczyłem napis ?Stare Grabie?… Jak zaczęli grać, to się wiele wyjaśniło: było paru takich, co sobie tylko piłeczkę podawali i cieszyli się jak dzieci, nie patrząc na wynik. Paru się rwało do samotnych rajdów, a inni odwrotnie ? bez kolegów za plecami stali tylko na ugiętych nóżkach i rozglądali się nerwowo na boki. Niektórym nikt piłki nie chciał podać za żadne skarby, a innym pod wystawioną stopę podprowadzali… Sołtysi chyba szybko skumali, że nie warto z radnymi wygrywać, bo parę spraw jest przecież do załatwienia: asfalt trzeba położyć, szkole budżet zwiększyć i takie tam inne, więc lepiej nie podpadać. Mówię panu, panie Mareczku ? skończyło się 4:2 dla radnych, ale wynik był tu nieważny.

Ważne, czy się wyborcy sprawdzili w roli selekcjonerów?

Marian z Wołomina