Okiem Mariana: Spojrzenie trzydzieste pierwsze

? Niby, panie Mareczku, sielanka: kanikuła się zaczęła, pogoda jest aż za dobra, a ludziom żyje się lepiej, ale… coś się szykuje! Na początku nie chwyciłem, o co chodzi, ale zaczyna mi się przejaśniać… Pan to jak zwykle lepiej wiesz, co się w sejmie dzieje, niż we własnym rodzonym magistracie. Wstyd!

Tak z tydzień temu spotkałem na schodach małego Kacperczaka z podbitym okiem. Niby nic, gęba nie szklanka, nie stłucze się, ale zagadnąłem dzieciaka ? tyle teraz media mówią o przemocy w rodzinie…
A może wydało się w końcu, kto panu Czesiowi konfitury z piwnicy wyżera? Okazuje się jednak, że małolat na boks się zapisał. Drugim Walaskiem to on pewnie nie będzie, bo chudy jak portfel emeryta, ale niech się chłopak zajmuje czymś pożytecznym. I tak sobie gadaliśmy o pożytkach płynących ze sportu, aż się okazało, że jeden wiceburmistrz i paru radnych też od niedawna trenują. Śmiesznie to będzie wprawdzie wyglądać, jak jeden z drugim z obitą facjatą będą głosować na sesji, ale co tam ? niech wiedzą, że życie ciężkie jest.

 

Jak już wracałem z pośredniaka, zacząłem się zastanawiać ? dlaczego boks? Nijak mi to nie pasuje ? to szlachetna dyscyplina z tradycjami i zasadami, gdzie tam radnym do ringu! Toż to inny świat! Poniżej pasa nie wolno, po gongu nie wolno, w tył głowy nie wolno… Oni się tam nie odnajdą! Jakby się na te MMA zapisali, co to czasem w telewizorze pokazują, to by się tam od razu poczuli jak u siebie! Tam tylko sędziego nie wolno prać ? a czasem szkoda!

Hela to od razu powiedziała, że żaden boks ani MMA: oglądała kiedyś takie amerykańskie zapasy u szwagra na satelicie, wrestling czy jakoś tak się to nazywa. Zawodnicy wystrojeni jak woźny w dzień nauczyciela, opaleni, umalowani jak ta lala piorą się widowiskowo za ciężkie pieniądze ku uciesze gawiedzi. Niby wszyscy wiedzą, że sprawa jest ustawiona i nikomu się krzywda nie dzieje, nawet jak dwóch na jednego się rzuci, ale i tak emocje są i jeszcze ludzie za bilety płacą grubą kasę. Oni tam niby się nienawidzą, na ringu się mięsem obrzucają i ogólnie jest afera, ale potem się na piwku razem spotykają i dzielą kasę za widowisko.

 

I wiesz pan co? Ostatnio mojej ślubnej przyznałem rację jakieś dwanaście lat temu jak stwierdziła, że chyba jest za gruba, ale tym razem trafiła w sam środek sedna! Czekam więc na pierwsze pojedynki między naszymi rajcami, najlepiej na placu. Najlepiej bokserskie.

Trzeba zachować choć pozory kultury…

Marian z Wołomina