Pijany jeż i zdeformowane rzeźby, czyli życie okiem Dunikowskiego

DunikowskiXawery Dunikowski (1875-1964) – słynny rzeźbiarz, wykładowca, sporadycznie malarz. Był częstym gościem wołomińskiego „Domu and Łąkami”. Pod jego kierunkiem swe pierwsze prace tworzyła Hanna Nałkowska.

Za czasów Nałkowskich do Górek przyjeżdżało wiele słynnych osobistości. Wołomin odwiedzał również mistrz rzeźbiarstwa – Xawery Dunikowski.
?Sztuka jego surowa jest, dostojna i poważna (…) Charakterystyka tak silna i dosadna, że nie cofa się nawet przed deformacją, choćby w portretach kobiecych. Indywidualność portretu często podkreślona nieznacznym zwrotem głowy, który danej postaci użycza znamion życia i wewnętrznych procesów psychicznych” – tak w monografii artysty pisał Mieczysław Tret.

W trakcie swej artystycznej kariery przebywał w Londynie, potem w Paryżu. To właśnie Francja skłoniła go do zgeometryzowania rzeźb, do nadawania im abstrakcyjnych form. Większości osób dzieła Dunikowskiego tak właśnie się kojarzą – z deformowaniem kształtów, nadawaniem im ostrych, kanciastych linii. Początkowo tworzył portrety osób najbliższych jego sercu – rodziny, przyjaciół.

Wówczas jego prace były delikatne, pełne uczucia, łatwe w odbiorze. Gdy artysta w Paryżu zmuszony był do wykonywania rzeźbiarskich zleceń, jego dzieła straciły na miękkości linii, na rzecz gwałtownych zmian kierunku płaszczyzn, pełnych ukrytego buntu. Jego rzeźby stały się surowe, mocne, z czasem przybierały duże gabaryty.

Pracy artystycznej Dunikowskiego nie przerwała nawet II wojna światowa. Większość okupacji spędził w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Zatrudniony był w stolarni, gdzie dawał upust swym lękom i cierpieniom malując odważne, nasycone bólem obrazy. Wielkoformatowe prace olejne tworzył też po zakończeniu wojny. Jednak zawsze lepiej czuł się w formach przestrzennych. Po wojnie kierował katedrą rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i jednocześnie wykładał we Wrocławiu.

Ten wielki rzeźbiarz był nauczycielem Hanny Nałkowskiej. Dlatego właśnie był częstym gościem wołomińskiego „Domu nad Łąkami”. Artysta szybko zyskał sobie sympatię wszystkich pań Nałkowskich i stał się przyjacielem rodziny.

Dunikowski miał specyficzne poczucie humoru. Dzięki Karolinie Beylin, która napisała wspomnienia o Zofii Nałkowskiej, znamy pewną anegdotę z życia towarzyskiego Górek. Nałkowscy mieli w swym domostwie wiele zwierząt. Gdy odwiedzał ich Xawery, często podawany był mu koniak. I tak artysta wpadł kiedyś na pomysł, by owym trunkiem napoić… jeża. Całkowicie pijany jeż zataczał się po pokojach domu, ku zadowoleniu wszystkich mieszkańców i samego rzeźbiarza.

Sylwia Kowalska