Policjant – sojusznik, czy wróg?

Mówiąc o przestępczości, jej skali i dynamice posługujemy się liczbami i procentami, w różny sposób starając się zobrazować to zjawisko. Dane te pochodzą ze statystyk policyjnych, czyli najprościej ujmując zestawienia przestępstw, które zostały zgłoszone policji.

Niestety, tak samo jak inne statystyki kryminalne (sądowe, penitencjarne) nie stanowią one dokładnego odzwierciedlenia przestępczości na danym terenie. Na jej rzeczywistą wielkość przypada tzw. przestępczość nieujawniona, czyli te czyny zabronione, które nie zostały zgłoszone, bądź też nie zostały zarejestrowane przez policję (oraz inne organy do tego powołane – prokuraturę, czy np. urząd skarbowy).

Na wielkość przestępczości nieujawnionej wpływ ma wiele czynników, a jednym z najważniejszych jest postawa obywateli i ich gotowość do zawiadomienia odpowiednich organów bezpieczeństwa publicznego o popełnieniu przestępstwa.

Decyzja ofiary o nieinformowaniu może wynikać z wielu przyczyn. Pokrzywdzony może nie mieć świadomości, że dane zjawisko jest czynem zabronionym. Może stwierdzić, że rzecz, czy inne dobro, które zostało przestępstwem dotknięte jest zbyt małej wartości, aby zgłaszać jego uszczerbek policji.

Ofiara może też obawiać się, że postępowanie, które zastanie wywołane zgłoszeniem będzie dla niej jeszcze jednym cierpieniem, rozdrapaniem rany (jak ma to często miejsce w przypadku zgwałcenia, czy znęcania się). Sytuacja taka może też być wynikiem nastawienia pokrzywdzonego do sprawcy – może on współczuć mu lub też przeciwnie, odczuwać strach przed jego zemstą.

Niezależnie jednak od postawy samej ofiary istotną przyczyną nieinformowania policji o przestępstwie jest nastawienie do niej samej i stosunek funkcjonariuszy do społeczeństwa. Częste są przecież sytuacje, gdy obywatel nie wierzy w skuteczność jej działania, obawia się zlekceważenia jego sprawy, czy też ma już z jej funkcjonowaniem negatywne doświadczenia.
Nie łatwo jest zmienić nastawienie nas samych do policji. W świadomości wielu wciąż pokutuje podział wyniesiony z poprzedniego, totalitarnego ustroju – ?my” i ?oni”. W nieustannej ucieczce przeciętnego człowieka przed przestępcą wkracza osoba trzecia pod postacią policjanta, który nie zawsze chce przyjść z pomocą.

W naszym kraju nie powstało społeczeństwo obywatelskie i nie powstanie do czasu, gdy zrozumiemy, że we wspólnym interesie leży współpraca środowiska lokalnego z policją i tym samym poprawa bezpieczeństwa. O ile działanie policji jest silnie skrępowane przepisami prawnymi i hierarchicznym podporządkowaniem, tak nasza postawa jest zdeterminowane tylko naszą wolą.

Szkoda, że obecnie praktycznie przestała funkcjonować instytucja dzielnicowego, a jego postać czasem przyrównywana jest do yeti. Wiele osób ma przykre doświadczenia z pracą funkcjonariuszy. Mimo to wspólna praca z policją, jak informowanie o z pozoru błaho wyglądających przestępstwach, o agresywnym zachowaniu innych osób jest najkrótszą drogą do poprawy stanu naszego bezpieczeństwa.

Karol Boński