Praca wynikająca z pasji daje poczucie szczęście

?Miejsce Za Miejscem- podróże małe i duże? – z dziennikarzem i podróżnikiem Michałem Szulim znanym do tej pory szerszej publiczności jako wokalista wywodzącego się z Wołomina zespołu Plateau rozmawia  Aleksandra Olczyk.

 

– Jesteś dziennikarzem, podróżnikiem, muzykiem, autorem tekstów dla zespołu Plateau i innych artystów ? czyli prawdziwy ?człowiek ? orkiestra?. Jak udaje Ci się połączyć te wszystkie pasje?

– Udaje mi się wszystko połączyć właśnie dlatego, że to są moje pasje. Muzyką zajmuję się od 15 lat i dzięki temu, że kilka rzeczy z zespołem po drodze nam się udało, mam tę komfortową sytuację, że nie muszę wstawać każdego dnia do tzw. ?fabryki?, żeby odbić kartę przy wejściu.

Z drugiej strony, kiedy dodam do siebie czas spędzony na próbach, wyjazdach na koncerty, pisaniu tekstów piosenek, felietonów na bloga, nagrywaniu audycji w radiu, autorskich spotkaniach podróżniczych, których mam coraz więcej, to zbiera się tego całkiem sporo, więc pewnie ta fabryka nie byłaby taka zła (śmiech).

Jednak te wszystkie zajęcia wynikają z mojej chęci, a nie z przymusu, więc tak naprawdę nawet jak pracuję dużo, to jestem szczęśliwy. Bo to moja pasja i tyle.

– Odwiedziłeś kilkanaście krajów, bardzo różniących się od siebie kulturowo. Który z nich jest Ci najbliższy?

– W zasadzie wszędzie czuję się dobrze i szybko się aklimatyzuję. W tym roku udało mi się wylądować na Madagaskarze i tam też się odnalazłem w zasadzie pod jednym dniu, choć pierwszego dnia po wylądowaniu byłem nieco przerażony. Mam też sporą słabość do Gruzji i Armenii, gdzie byłem już dwukrotnie, a także do Iranu oraz krajów arabskich.

Natomiast jeśli chodzi o miasto, to od bardzo dawna mam swoją nieuleczalną miłość- mianowicie Paryż, w którym pewnie już spędziłem w sumie pół roku życia i mogę powiedzieć, że dobrze znam to miasto, a nawet jego nieznane zakamarki – pewnie nawet mógłbym wycieczki oprowadzać. W ogóle jestem frankofilem i mógłbym mieszkać we Francji, bo znakomicie się tam czuję- mam tam zresztą rodzinę. Staram się być we Francji choć raz do roku. Ale – z miłością się nie walczy.

– Czym są dla Ciebie podróże?

– Przede wszystkim- w podróży jestem człowiekiem szczęśliwym. To mój azyl, oddech od codzienności. Od zawsze lubiłem podróżować, fascynowała mnie geografia, mapy, opisy egzotycznych krajów. Wsiadałem na rower, jechałem do sąsiedniej miejscowości i już czułem się szczęśliwy.

Myślę, że założyłem też zespół Plateau między innymi dlatego, żeby być ciągle w drodze. I to się udało- zagraliśmy w sumie niemal 700 koncertów- chyba w większości miast i miasteczek  w Polsce. Mamy już nawet zaprzyjaźnione stacje benzynowe.

Problem jednak polega nam tym, że podczas tych wyjazdów moje zwiedzanie ogranicza się do sal koncertowych i hoteli. Dlatego w pewnym momencie zacząłem organizować swoje prywatne wyprawy- nieco dłuższe i dalsze. A, że kocham pisać, skończyłem zresztą dziennikarstwo, więc trzy lata temu założyłem swój blog: www.MiejsceZaMiejscem.blog.pl , na którym regularnie dzielę się wrażeniami ze swoich bliskich i dalekich podróży. A od pół roku, w każdy wtorek o 10:20 spotykam się ze słuchaczami na antenie Radia Dla Ciebie, w mojej autorskiej audycji „Miejsce Za Miejscem”.

Książka jest zatem naturalną konsekwencją tych poszukiwań… i kolejnym etapem realizacji mojej podróżniczej pasji.

A także spełnieniem marzenia- bo zawsze chciałem książkę napisać.

– Ile czasu trwała najdłuższa z Twoich wypraw?

– Zwykle, te dalsze, trwają kilka tygodni. Uważam, że jak już się jedzie na koniec świata, to nie opłaca się wracać za kilka dni, to nie ma żadnego sensu. Często muszę się niestety dostosowywać do terminów koncertów i kilka razy wracałem z lotniska, z duszą na ramieniu, prosto na próbę.

Moje wyprawy są zresztą specyficzne – jeszcze nigdy nie korzystałem z usług biur podróży, sam wszystko planuję, choć staram się na miejscu bieg zdarzeń pozostawić przypadkowi, rozmawiam dużo z miejscowymi ludźmi, jeżdżę lokalnymi środkami transportu i docieram często do przysłowiowych „dziur zabitych dechami”. Wszystko po to, żeby poznać dany kraj od środka i odejść jak najdalej od miejsc znanych z folderów podróżniczych.

– Zdarzały Ci się niebezpieczne przygody?

Niebezpieczne nie. Raczej nieprzyjemne, jak nocny lot samolotem z oblodzonym silnikiem w śnieżycę, kiedy tak trzęsło, że ludzie w samolocie modlili się o powodzenie podróży, albo gdy wylądowałem w środku nocy w marokańskim miasteczku Fez i kilku chłystków próbowało mnie zaczepiać w wąskich uliczkach tamtejszej medyny.

Mam natomiast w podróży szczęście do poznawania niezmiernie ciekawych ludzi  i do wplątywania się w różne, dziwne przygody. A zatem dawałem łapówkę na Madagaskarze, w Jerozolimie spędziłem noc w towarzystwie martwego Łazarza na łóżku obok i byłem świadkiem ukamienowania węża w Gruzji. Zresztą- wszystkie te przygody opisałem w książce.

Miejsce_Za_Miejscem_okładka duża_ok– Niebawem ukaże się Twoja debiutancka książka ?Miejsce Za Miejscem- podróże małe i duże? Czy mógłbyś nam o niej powiedzieć kilka słów?

– To nie jest zwykła książka podróżnicza- to raczej zbiór kilkudziesięciu felietonów w różnych miejsc- dalekich i bliskich. A zatem- opisuję zarówno małe miasteczko na Madagaskarze, bazar w Iranie czy też pewną uroczą dzielnicę w Barcelonie, ale także małą i niepozorną budkę serwującą niesamowite placki na warszawskiej Ochocie, pewne klimatyczne pole namiotowe w Bieszczadach czy też zaplecze krakowskiej Piwnicy Pod Baranami, w której miałem szczęście trzykrotnie występować.

Wspólnym mianownikiem jest to, że opisywane miejsca są ciekawe, z charakterem. Dodatkowo starałem się opisać je z dystansem, bawiąc się formą felietonu- czasami zatem jakieś miejsce jest opisane w formie scenariusza filmowego, a kolejne- jako list do ministra. Wszystko po to, żeby czytelnik bawił się równie dobrze przy czytaniu, jak ja przy tworzeniu treści do książki.

Książka pojawi się w sprzedaży 1 lutego – początkowo będzie do kupienia wyłącznie za pośrednictwem mojej strony: www.MiejsceZaMiejscem.blog.pl , a do księgarń trafi na wiosnę.

Mam też zaplanowanych około 20 spotkań autorskich- podczas nich także będzie można zakupić książkę. Spotkania będą w całej Polsce, czyli- co bym nie robił- i tak jestem skazany na podróże.

I bardzo dobrze.

Tymczasem pozdrawiam wszystkich czytelników Życia Powiatu Wołomińskiego i zachęcam do przeczytania książki i… oczywiście do podróży. Tych małych i dużych.

 

– Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.