Przegrane derby

Dolcan Ząbki uległ w meczu domowym Wiśle Płock 1:2 w derbach Mazowsza. Tym samym była to druga porażka i szósty mecz bez wygranej podopiecznych Roberta Podolińskiego.

W mecz lepiej weszli gospodarze. Już w 11. minucie wyszli na prowadzenie. Łukasz Sierpina świetnie uderzył w długi róg bramki gości i bramkarz Płocka był bez szans. Późniejsza część meczu to przewaga Dolcanu i obrona gości. W 25. minucie Tataj zmarnował wyśmienitą okazję po zagraniu Świerblewskiego. Z dwóch metrów strzelił nad poprzeczką. Tuż przed końcem pierwszej części spotkania Tataj miał kolejną sytuację. Po strzale Bazlera z około 30 metrów piłka trafiła w najlepszego snajpera zespołu z Ząbek. Przeleciała tuż nad poprzeczką. Pierwsza połowa zdecydowanie dla Dolcanu dobrze w ofensywie i w defensywie.

Drugą połowę z większym animuszem rozpoczęli gracze z Płocka. Zaczął Matar Gueye. Z ponad 30 metrów uderzył nad poprzeczką.

W 55. minucie wyrównał gracz gości Patryk Kamiński.

Po świetnym podaniu z głębi pola znalazł się sam na sam z Rafałem Leszczyńskim, który zastąpił Macieja Humerskiego i bez trudu zdobył gola na 1:1. W 59. minucie czerwoną kartkę otrzymał Marcin Korkuć. Ostatnie pół godziny gracze Roberta Podolińskiego musieli grać

w dziesięciu.

W 74. minucie gola na 2:1 dla Wisły strzelił Ricardinho. Po świetnie wyprowadzonej kontrze piłkę otrzymał gracz przyjezdnych, oszukał obrońców i trafił na 2:1. Leszczyński był bez szans.

Dolcan do końca szukał wyrównania, lecz dobrze bronili goście. Cztery minuty przed końcem Tataj świetnie uderzył głową, piłka odbiła się od poprzeczki oraz linii końcowej. Zawodnicy gospodarzy próbowali przekonać sędziego, że piłka całym obwodem przekroczyła bramkę, ale ten był nieugięty. Pomimo walki Ząbki nie wywalczyły nawet punktu.

Był to typowy mecz walki. Obydwie drużyny chciały wygrać i przełamać passę bez wygranej.

Zespół z Płocka pod wodzą nowego trenera Libora Pali wykorzystał swoje szanse i wyjeżdża do Płocka w lepszych humorach. Dolcan musi wrócić na właściwe tory, inaczej strefa spadkowa zacznie pukać na Słowackiego bardzo głośno.

Przemysław Kur