Marcin Pieńkowski: – Recenzja ?Happy-Go-Lucky?

Bohaterką najnowszego filmu Mike?a Leigh jest wiecznie uśmiechnięta nauczycielka Poppy. Z miejsca okrzyknięto ją Amelią w wydaniu brytyjskim ? oczywiście jeśli przyjrzymy się wcześniejszym dokonaniom reżysera trudno posądzić go o perwersyjny optymizm, który tryskał z francuskiej bajki Jeuneta. W ?Happy-Go-Lucky? jest radośnie, ale i refleksyjnie, nie zabrakło również ukazania pewnego społecznego tła (chociaż niespodziewanie zostało potraktowane powierzchownie). Polly zaraża wielu swoim podejściem do życia ? ubiera się w fantazyjne ciuszki, w weekendy szaleje w pubach z przyjaciółkami, w ciągu tygodnia daje z siebie wszystko w edukowaniu najmłodszych. Niektórych jej bezstresowe podejście do życia irytuje ? uznają to jako pozę, próbę ucieczki od prawdziwego życia.

Leigh zestawia swoją uśmiechniętą, pełną energii bohaterkę z postaciami agresywnymi, które nie potrafią sobie poradzić z codziennym stresem i wielkimi problemami emocjonalnymi. Razi mnie niestety ten kontrast w zestawianiu ekranowych protagonistów. Poppy wydaje się tak radosna, że aż nieprawdziwa ? może to efekt groteskowości drugoplanowych postaci, które pojawiają się w życiu energicznej nauczycielki. Psychopatyczny instruktor nauki jazdy, szalona nauczycielka flamenco, pragnąca poprzez taniec wykrzyczeć złość na wszystkich mężczyzn świata ? oczywiście są to postacie barwne, miejscami śmieszne (a raczej śmieszno-straszne), ale koszmarnie przejaskrawione. Leigh nawet nie próbuje naszkicować poważniejszej analizy psychologicznej swoich bohaterów, ślizga się po mieliznach, skupiając się na relacjach Poppy z otoczeniem.

Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy w stanie uszczęsliwić nieznanego nam człowieka. Z ?Happy-Go-Lucky? można wyciągnąć wniosek, że samym uśmiechem tego nie zrobimy. To zbyt naiwna i prosta filozofia, by poskutkowała w starciu z zatwardziałymi pesymistami. By być szczęśliwym potrzebna jest miłość ? tego Poppy nie potrafi dać wszystkim (rzeczony instruktor jazdy jest w niej zakochany, ale bez wzajemności). Może więc zamiast skupiać się na dawaniu niby-szczęścia nieznajomym, wystarczą głębsze uczucia ofiarowane najbliższym?Przecież nikogo nie uszczęśliwimy na siłę…

Film Leigh kipi energią, szczególnie ze względu na rewelacyjną Sally Hawkins w roli Poppy. Jednak nic więcej ?Happy-Go-Lucky? nie ma do zaoferowania ? śmiesznie jest tylko miejscami, refleksji wielkich ten film także nie wzbudza. Ostrze społecznej krytyki, którym operował często Leigh, jest tym razem stępione. Ten film to po prostu popis uśmiechniętej Poppy, która co tydzień skacze na trampolinie, bo sprawia jej to przyjemność. Tylko czy takie bezstresowe życie jest możliwe, czy to tylko fantasmagoria?