Rozwiązywanie armii

Dowódca elitarnej 6 brygady desantowo-szturmowej gen. Jerzy Wójcik został zdjęty ze stanowiska przez ministra obrony. Generał, broniąc dobrego imienia swoich żołnierzy przypomniał, że wojsko musi wykonywać rozkazy. I skonstatował – skoro ktoś tego nie rozumie, to może należy rozwiązać armię.

W demokratycznym państwie żołnierze nie mają prawa krytykować zwierzchników. Nie mogą strajkować. Armia jest poddana tzw. cywilnej kontroli co oznacza, że nad dowódcami wojskowymi jest zawsze cywil na stanowisku ministra obrony – polityk wskazany przez stronnictwo wygrywające wybory. Od polityki więc zależy stan armii, a od kwalifikacji i zdolności ministra cywila jest uzależnione funkcjonowanie sił zbrojnych państwa.

Marszałek Józef Piłsudski podkreślał, że sprawą najważniejszą w wojsku jest jego morale, czyli duch bojowy, wola walki, gotowość wypełniania rozkazów, znoszenia trudów i niebezpieczeństw oraz odporność psychiczna żołnierzy. Także cesarz Napoleon mawiał, że moralna siła wojska w bitwie jest trzy razy ważniejsza od jego uzbrojenia. Mamy sporo przykładów, gdy żołnierze dobrze uzbrojeni, ale o słabym morale przegrywali w starciach z zdeterminowanymi partyzantami.

A więc osłabianie morale armii godzi w interes narodowy skoro wojsko przestaje być skuteczne w gwarantowaniu państwu bezpieczeństwa.
Dziś ogniska zapalne konfliktów nawet o tysiące kilometrów od Polski, mogą powodować realne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. O tym mogliśmy się przekonać chociażby obserwując na ekranach telewizorów we wrześniu 2001 r. rozpadające się wieżowce WTC w Nowym Jorku.

Konieczne więc jest podejmowanie działań wygaszających konflikty. Takie działania określane jako ?wymuszanie pokoju” podejmuje NATO. Jedną z takich akcji są operacje wojskowe Sojuszu na terytorium Afganistanu.
Wojsko Polskie uczestniczy w tej akcji. Tymczasem dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak mówi: ?Mamy kłopot ze skompletowaniem kontyngentów na kolejne zmiany do Afganistanu.

Zamiast zwartych oddziałów będziemy wysyłać zbieraninę ludzi z całej Polski.” A żołnierze, także zawodowi, muszą wyrazić zgodę na wyjazd. Cóż się stało, że nagle brakuje chętnych?
Jednym z powodów tego stanu jest postępowanie władz polskich w sprawie ostrzelania wioski afgańskiej przez naszych żołnierzy. Postawiono im zarzut popełnienia zbrodni wojennej.

Żołnierze po powrocie do kraju niczym groźni bandyci zostali zatrzymani przez antyterrorystów i od miesięcy siedzą za kratami. Zanim ustalono fakty, media wskazały ich jako winnych, a Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski przepraszał naród afgański za naszych ?zbrodniarzy w mundurach”. Teraz Rzecznik zapowiada, że przeprosi żołnierzy, jeśli okażą się niewinni i nawet zapowiada: ?W czerwcu pojadę do Afganistanu, by na miejscu zapoznać się z tą bulwersującą sprawą.” Nie zrobił tego wcześniej nim zaczął przepraszać Afgańczyków?

Okazało się też, że aresztowani żołnierze nie mogą liczyć na pomoc obrońców znających specyfikę służby wojskowej. Ministerstwo Obrony Narodowej ma wojskowych sędziów, prokuratorów, a nie ma wojskowych obrońców, adwokatów. Kiedy grupa byłych żołnierzy zawodowych zaprotestowała wskazując, że to nie żołnierze powinni poszukiwać obrońców i im płacić MON oświadczył, iż zwróci koszty obrony, jeśli żołnierze okażą się niewinni.

Okazało się, że dla MON nie ma żadnego znaczenia fakt, iż to państwo polskie wysyłało ich na wojnę, a ministerstwo odpowiada za przygotowanie żołnierzy do misji. Szefostwo MON chlubi się, gdy żołnierze polscy są chwaleni przez sojuszników i umywa ręce, gdy tym żołnierzom podwinie się noga.
Jest jednak jeszcze inny problem. Wojsko jest jak wiadomo strukturą hierarchiczną. Na szczycie tej struktury są prezydent-zwierzchnik sił zbrojnych i minister obrony wydający wojsku polecenia z mocą rozkazu.

Zmienne koniunktury wyborcze powodują, że ministrami zostają często politycy zwalczających się obozów. A sprawę komplikuje jeszcze przypadek, gdy prezydent i minister reprezentują odmienne opcje polityczne (np. minister zgłasza kandydatów na generałów, a prezydent odmawia awansowania). W te tryby trafiają żołnierze. I w praktyce bywa tak, że wojskowy wykonujący dobrze polecenia aktualnego ministra jest wyrzucany przez jego następcę.

Widzieliśmy jak minister Aleksander Szczygło ?czyścił” stanowiska wojskowe po ministrze Radosławie Sikorskim. Teraz minister Bogdan Klich robi to samo z ?zaufanymi” Szczygły. A skoro ministrowie zmieniają się często – wyjątkiem byli tacy, którzy sprawowali urząd pełną kadencję – to dochodzi do zjawisk szkodzących wojsku.

Przy zmianie ministra ON uaktywniają się różnego rodzaju karierowicze, jak powiadają wojskowi. włazi..py, starający się zaskarbić łaski nowego szefa. A często tracą stanowiska wojskowi kompetentni, ale mało układni i ?skażeni” zaufaniem, czy uznaniem poprzedniego szefa resortu.

Wojsko potrzebuje nie tylko cywilnej kontroli. Ponad wszystko potrzebuje ono stabilizacji, także na najwyższym ministerialnym szczeblu. I potrzebuje pewności, że żołnierz, służący Polsce, ma zapewnioną opiekę i ochronę państwa. Wprowadzono tzw. kadencyjność (trzy lata) na wybranych najwyższych stanowiskach dowódczych w wojsku, może taką samą kadencyjność należałoby zapewnić ich cywilnemu szefowi?

Polskie siły zbrojne mają nie tylko sporo starego uzbrojenia. Mają coś znacznie gorszego. Trwa niewidoczny dla osób postronnych proces rujnowania morale polskiej armii. Gen. Wójcik nie ma racji w jednym, rozwiązywania armii nie trzeba zarządzać, ono zdaje się już jest realizowane.

Romuald Szeremietiew 

2 przemyślenia nt. „Rozwiązywanie armii

  1. … i trwa nie od dziś. Zaczęło sie od działań byłego wiceministra p. Szeremietiewa też cywilnego funkcjonariusza partyjnego.

  2. Pan „wojak szwejk”.
    Serio, zaczęło się ode mnie???? Proponuję odwiedzić okulistę, jakieś okulary warto by założyć na nos.

Możliwość komentowania jest wyłączona.