Słynna biografistka w muzeum Nałkowskiej

Mariola Pryzwan z zawodu jest bibliotekarką, a swoją pracę z powodzeniem łączy z pasją ? pisaniem znakomitych biografii. Z autorką będzie się można spotkać już 11 lutego, o godz. 17.00, w Domu nad Łąkami.

Każdy w mniejszym lub większym stopniu fascynuje się jakimiś słynnymi postaciami. Czyta, szuka informacji, by poszerzyć swoją wiedzę o nich. Mariola Pryzwan poszła parę kroków dalej. O interesujących ją osobach zbiera wspomnienia, zdobywa unikatowe materiały, zdjęcia, pamiątki. Potem ubiera całą swoją wiedzę w piękne słowa, tworząc uznawane w Polsce biografie. Śledząc miejsca, w których były postaci przez nią opisywane, zwiedziła niemal cały kraj.

Pisać zaczęła od biografii Haliny Poświatowskiej. Potem powstały kolejne książki wspomnieniowe, między innymi o Marii Dąbrowskiej, Władysławie Broniewskim, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Zbyszku Cybulskim, Annie Jantar, Annie German oraz Małgorzacie Szułczyńskiej. Stworzyła też tomik poezji.

Sobotnie spotkanie w Muzeum im. Zofii i Wacława Nałkowskich zatytułowane zostało ?W słowach jestem wszędzie?, a poświęcone będzie Władysławowi Broniewskiemu. Zorganizowano je z okazji 50. rocznicy śmierci poety (1897-1962). Mariola Pryzwan napisała niezwykle ciekawą biografię Broniewskiego pod takim właśnie tytułem.

W barwny sposób ukazała jego postać widzianą oczami przyjaciół, rodziny, znajomych. Poetę wspominają między innymi: Kira Gałczyńska, Stefania Grodzieńska, Monika Warneńska, Erwin Axer, Bohdan Drozdowski, Jerzy Giedroyc, Piotr Parandowski, Wiktor Woroszylski, jego dwie żony ? Janina i Wanda, przybrana córka Maria Broniewska-Pijanowska oraz wnuczka Ewa Zawistowska.

Przytoczmy mały fragment biografii, by wyczuć jej klimat. Oto Broniewski w oczach przybranej córki Marii: ?Kiedy mama była w Szwajcarii, czuł się za mnie podwójnie odpowiedzialny. Musiałyśmy czesać się gładko, a ja zrobiłam sobie trwałą ondulację. Gdy wróciłam do domu, krzyknął: ? Marsz pod kran! ? Nie chciał zrozumieć, że woda jeszcze bardziej skręci włosy. Drobne konflikty były stale. Wcale nie było z nim łatwo na co dzień. Adoptował mnie już po śmierci mamy, gdy byłam w liceum. Obiecał to mamie. Bardzo mu zależało, abym prawnie została jego córką. Zależało mu także na tym, bym używała nazwiska Broniewska. Byłam z nim bardziej zżyta niż ze swoim rodowym.?

Dodatkowym bonusem książki są opublikowane, nieznane wcześniej zdjęcia i dokumenty. Pisarka podczas spotkania zapewne opowie, jak zdobywała pamiątki po poecie, w jaki sposób i gdzie kontaktowała się ze wspominającymi go osobami, jak się pisało tę biografię.

Sylwia Kowalska