Szczyt wstydu

Nie pozwolił minister Arabski lecieć samolotem radzieckim prezydentowi Kaczyńskiemu na szczyt europejski. Już w tym jednym zdaniu jest takie nagromadzenie absurdów, że trudno się nie śmiać. A tymczasem ?tu nie ma nic do śmiacia? jak mawiał mój sierżant w wojsku. Jest żałosny fakt ujawniający mentalność najwyższych sfer rządowych. Ponieważ premier Tusk, jak wiadomo, chce sam być prezydentem, dlatego uważa, że powinien nieustannie upokarzać obecnego prezydenta. A to odebrać mu samolot, a to odstawić krzesło, podstawić nogę, pokazać język? Jak sam oświadczył, po prostu prezydent mu przeszkadza.  Może więc następnym razem odbierze prezydentowi samochód, schowa klucz od pałacowej bramy, wyłączy prąd i wodę? Wszystko jest możliwe, gdy szalejące ambicje zniekształcają poczucie rzeczywistości,  a szczeniackie pomysły arabskich palikotów budzą radość kumpli z podwórka.
Obecny rząd od początku swego urzędowania wpycha prezydenta do kąta. A gdy ten jakoś się wymyka,  powstaje wielki raban o kompetencyjnym sporze, który jakoby ma rozstrzygnąć nowa ustawa. Żadna ustawa kompetencyjna oczywiście nie powstanie, a nawet gdyby ? też niczego nie zmieni. Nie ma takich słów i paragrafów, które uspokoiły by wzburzone zmysły obu antagonistów. Żadna zmiana konstytucji nie jest w stanie precyzyjnie uściślić słowa ?współdziałanie? jeżeli premier z prezydentem współdziałać nie chce. Jeżeli zwierzchnik sił zbrojnych ma do dyspozycji jedynie chorego pilota i zardzewiały samolot, jak może wyglądać jego zwierzchnictwo? Itd. itp.
Nagromadzenie złej woli, nienawiści, wściekłości w sferach rządowych jest tak wielkie, że napędzane emocjami towarzystwo w ogóle zapomina o najważniejszych polskich problemach, do których trzeba podchodzić z rozwagą i odpowiedzialnością. Konstytucja odpowiedzialnością za państwową nawę obarcza  zarówno rząd jak i prezydenta. Konstytucja jaka jest ? każdy widzi, ale innej nie mamy. Musimy ją respektować, jeżeli respektujemy demokratyczne reguły gry.  Wynika z nich, że Szanowny Naród wybrał sobie prezydenta i rząd z odmiennych opcji, bo ma życzenie by ci panowie patrzyli sobie bardziej na ręce  niż działo się to w poprzednich odsłonach. Wyborczą decyzję narodu należy szanować bezwzględnie. Tymczasem premier ogłasza, że nie potrzebuje prezydenta. On pewnie nie, ale wyborcy tak. Na prezydenta oddało głosy parę milionów Polaków więcej niż na Platformę. Czy to nie ma żadnego znaczenia?
Jak donoszą różne media olbrzymia większość rodaków odczuwa wstyd z powodu  afery samolotowej i brukselskiej wyprawy zwaśnionych stron. Wysłaliśmy nasz wstyd na szczyt.
Nic nam nie będzie oszczędzone?

Jan Pietrzak