Jak z tą koleją w Wołominie było?

Kampania wyborcza na finiszu przybiera coraz ostrzejszą formę. Jednym z elementów wykorzystywanych do politycznych rozgrywek jest modernizacja linii kolejowej E75 Real Baltica Warszawa-Białystok. Dużo emocji z tym związanych jest w Kobyłce ale najwięcej chyba przypada na odcinek wołomiński. A jak cały proces wyglądał od strony historycznej?

Prace planistyczne i projektowe to historia sprzed kilku lat. Po raz pierwszy w namacalny sposób samorządowcy mogli się zetknąć z tematem w 2007 roku za sprawą konferencji przygotowanej przez MFBNiK wspólnie z ówczesnym posłem Januszem Piechocińskim. Warto przypomnieć, że w Wołominie burmistrzem był wówczas Jerzy Mikulski a jego zastępcą Krzysztof Antczak zaś w Kobyłce władzę sprawowali młodzi samorządowcy: Robert Roguski i Mariusz Stefaniak. Wówczas do Wołomina przyjechali zarówno projektanci jak również przedstawiciele kolei. Na spotkanie zaprosiliśmy  burmistrzów i wójtów miejscowości zlokalizowanych wzdłuż linii kolejowej na terenie powiatu wołomińskiego. W trakcie spotkania i tuż po nim, po uwadze wniesionej przez wiceburmistrza Wołomina Krzysztofa Antczaka w sprawie przejść i przejazdów na terenie Gminy Wołomin, rozpoczęto rozmowy, konsultacje i negocjacje. Chodziło o niedostateczną ilość przejść i przejazdów. Uwagi wnosił też ówczesny burmistrz Tłuszcza Jan Krzysztof Białek. Pozostali samorządowcy albo na spotkanie nie dojechali, albo nie mieli uwag w temacie przedłożonych koncepcji projektowych. Mijały lata, zmieniały się kadencje samorządu i ich liderzy. Dla niektórych proces projektowy był zbyt odległy od fazy realizacyjnej. Długo by o tym można było pisać i mówić. Przypominając te zdarzenia mam na celu przybliżenie długiego i żmudnego procesu powstawania tak ogromnej inwestycji. To ? niestety?  w naszych realiach trwa latami. I tak doszliśmy do 2014 roku.
W Wołominie do końca 2014 roku, z-ca poprzedniego burmistrza uzgodnił projekty budowlane z PKP, które w dalszej fazie były realizowane przez konsorcjum TORPOL S.A.
– Projekt dotyczył wiaduktu drogowego przy ul Wąskiej, nad drogą 635 (al Niepodległości) bez wyznaczonej ścieżki rowerowej. Kolejny wiadukt drogowy w ulicy Wilsona nad ulicą Sasina, na szczęście tutaj z wyniesionym chodnikiem i ścieżką rowerową. Do tych dwóch tuneli w zaproponowanej wersji przez PKP dołożono tunel pieszo rowerowy w ciągu ulicy Legionow-Laskowa, ale tu już bez odpowiednich pochylni i z małymi windami, w które ciężko się zmieścić. Zapomniano przypilnować i zaprotestować przeciwko likwidacji przejścia podziemnego w ciągu ulicy Piłsudskiego, z którego powinno się udostępnić wejście na peron dla mieszkańców wracających z Warszawy. Poprzednie władze nie zadbały o umożliwienie wejścia na peron do Warszawy, bezpośrednio z chodnika biegnącego wzdłuż torów po Północnej stronie Wołomina. PKP proponowało, a ówczesne władze miasta godziły się, na takie rozwiązania ? mówi Piotr Sikorski, wołomiński radny.
Poproszony o przypomnienie zdarzeń jakie nastąpiły już w obecnej kadencji wspomina: – Pani Radwan zastała projekty inwestycji kolejowej zatwierdzone przez poprzednika i w 2015 roku, po wydanym pozwoleniu na budowę przez Wojewodę Mazowieckiego, rozpoczęła się modernizacja linii kolejowej. Roboty były  prowadzone od sierpnia 2015 roku do listopada 2017 jednak to co znalazło się w realizacji, na podstawie posiadanych dokumentów, nie spełniało oczekiwań ani nas ? samorządowców ? ani mieszkańców ? opowiada nasz rozmówca. Pomimo odbytych wielu spotkań i narad efekt końcowy ciągle pozostawia wiele do życzenia. ? Wiem, że rozmowy i spotkania odbywają się w dalszym ciągu jak choćby to, które miało miejsce na początku wakacji na wysokości rampy towarowej. Na tą chwilę jesteśmy w pewnym sensie skazani na ten bubel, bo inaczej tego nie można nazwać, ale burmistrz Radwan robi co jest możliwe, zgodnie z prawem, aby naprawić to, na co zgodzili się bez protestu, poprzednicy. Formalnie, inwestycja została odebrana przez kolej od wykonawcy w maju 2018 roku i już chwilę później, władze miasta wystąpiły do  PKP o warunki zabudowy dodatkowych trzech przejść, o które prosili mieszkańcy podczas konsultacji i rozmów. Tak na marginesie, teraz już nie trzeba pytać ludzi gdzie budować, bo to jest dawno wyartykułowane ? podkreśla radny Sikorski.
Przypomina też, że zaplanowane zostały następujące przejścia: jedno w ciągu ulicy Piłsudskiego w miejscu, gdzie istniało od dziesięcioleci, drugie, bardzo potrzebne mieszkańcom osiedla Nafta, na wysokości dawnej ulicy 6-września i trzecie, które połączy Duczki z Lipinkami.
– Na ostatniej sesji Rady Miasta  burmistrz, miedzy innymi, w odpowiedzi na moją interpelację, wystąpiła do Rady Miejskiej o środki na opracowanie koncepcji budowy tych przejść. Koncepcja to pierwszy i niezbędny krok do poprawy komunikacji dwóch stron Wołomina. Z przykrością patrzę w tej chwili, jak były burmistrz obiecuje budowę przejść i zadaję pytanie: ?Dlaczego wtedy, kiedy był na to czas nie działał i nie naciskał PKP na takie rozwiązania?? Obecna burmistrz działa dla mieszkańców naprawiając te błędy i wierzę w to, że w niedługim czasie uda się zaspokoić potrzeby i oczekiwania mieszkańców ? podsumowuje Piotr Sikorski.
W tym tygodniu pojawiła się również informacja, że udało się wreszcie namówić kolej na przywrócenie schodków umożliwiających wejście na perony:
– Slynne schody na peron wracają. Po miesiącach negocjacji udało się przekonać kolej, do zmiany i przygotowania nowego projektu przywracającego schody na stację Wołomin. Kolej zgodziła się z naszą argumentacja, że schody są konieczne dla wygody mieszkańców. Rozsądek wreszcie zatryumfował. PKP wykona prace związane z udostępnieniem schodów oraz obustronnym zabezpieczeniem ich barierkami, a my utwardzimy teren przed schodami. Potwierdza się powiedzenie, że kropla drąży skałę. W tym wypadku wydrążymy ziemię, by odkopać schody. W kolejnym zajmiemy się drążeniem tuneli, ale o tym później ? mówi Elżbieta Radwan, burmistrz Wołomina.
Teresa Urbanowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.