Teresa Urbanowska: Mediator pilnie potrzebny

Teresa Urbanowska

?Jak dzieci? – taki tytuł miał, napisany w nocy ze środy na czwartek, krótki felieton z ubiegłego tygodnia, w którym odniosłam się do relacji między poszczególnymi opcjami naszego lokalnego samorządu. Kilka godzin później obserwując czwartkowe posiedzenie Rady Miejskiej w Wołominie czułam się jak wróżka przepowiadająca przyszłość.
Konia z rzędem temu, kto w pełni rozumie obecną sytuację w wołomińskim samorządzie. Większość aktorów tej lokalnej sceny samorządowo-politycznej już dawno wyszła z przypisanej im regulacjami prawnymi roli i ? co gorsza – jakoś nikogo specjalnie to nie dziwi ani nikomu nie przeszkadza, że przewodniczący rady mierzy radnych nierówną miarką a urzędnik wchodzi z nim w polemikę. Personalne wycieczki, do których dochodzi podczas obrad rady miejskiej, to już chleb powszedni. Czy tak właśnie mieszkańcy wyobrażali sobie sprawowaną w ich imieniu władzę?
Wydawać by się mogło, że ustawodawca dość precyzyjnie podzielił role pomiędzy ciało uchwałodawcze (radę gminy) i wykonawcze (wójta lub burmistrza) trudno jednak tego podziału dopatrzeć się w Wołominie. W Wołominie bowiem ciągle trwa kampania. Do niedawna adwersarzom wystarczały przepychanki słowne podczas obrad rady miejskiej ale od pewnego czasu trwa regularna akcja ulotkowa i choć do najbliższych wyborów samorządowych mamy jeszcze niemal 2,5 roku ulotek i propagandowych periodyków nie brakuje.
Urzędująca burmistrz Wołomina ? Elżbieta Radwan ? choć wygrała wybory bezpośrednie, to przez układ sił politycznych w radzie miejskiej ma związane ręce. Grupa radnych koalicyjnych nie jest w stanie samodzielnie ? bez przychylności ze strony radnych opozycji (PiS) ? przyjąć żadnej uchwały. Taką właśnie sytuację można było wyraźnie zaobserwować podczas ostatnich obrad wołomińskiej rady. Radni opozycyjni zablokowali część uchwał o podjęcie których wnioskowała Burmistrz. Czy to oznacza paraliż wołomińskiego samorządu? A może to tylko taki niekończący się okres przejściowy?
Obecny problem Wołomina to nie tylko trudne relacje na linii burmistrz-rada gminy. Wołomin stoi bowiem przed podjęciem decyzji w sprawie funkcjonowania Miejskiego Zakładu Oczyszczania (MZO). Podjęcia decyzji nie można już odkładać na jakiś bliżej nieokreślony termin.
Na chwilę obecną trwają w tej sprawie konsultacje społeczne prowadzone przez zewnętrzną firmę a do zbadania przez prokuraturę, RIO, CBA i Urząd Zamówień Publicznych trafiła inwestycja dotycząca budowy Internetu szerokopasmowego. To właśnie w związku z tymi tematami w obowiązkach zawieszony został, na trzy miesiące, Sylwester Jagodziński, prezes ZEC (wiceburmistrz Wołomina poprzedniej, i przez pierwszy rok, również obecnej kadencji). Sprawa dla burmistrz Radwan tym bardziej niezręczna, że Sylwester Jagodziński w ostatnich wyborach zaangażował się w kampanię wyborczą po stronie obecnej burmistrz.
Odpowiedzialnością za obie, kontrowersyjne, inwestycje część radnych obciąża byłego wiceburmistrza Jagodzińskiego.
Ostatnio ?na mieście? pojawiły się ulotki odnoszące się do obu inwestycji. Zaczęło się od tych, w których odpowiedzialność za zaistniałą sytuację przypisywana jest burmistrz Elżbiecie Radwan. Na reakcję strony jej zwolenników długo nie trzeba było czekać, kolejne ulotki winy w zaistniałej sytuacji dopatrują się w decyzjach poprzedniego burmistrza ? Ryszarda Madziara. Cechą wspólną jednych i drugich materiałów jest ich anonimowość. Nikt ich nie wydał i nikt się pod nimi nie podpisał. Tajemnica Poliszynela jest kto za każdą z nich stoi.
W ostatnim czasie pojawiła się też informacja, że w Sądzie Rejonowym w Wołominie jest możliwość w trudnych sprawach skorzystania z pomocy mediatora.
A może znajdzie się również mediator, który dla dobra nas wszystkich, potrafi, choć na rok, doprowadzić do zawieszenia broni?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.