Truć się nie pozwolimy

Batalia mieszkańców Radzymina o czyste powietrze

Teresa Urbanowska

Tegoroczne lato stało się koszmarem dla Radzyminiaków mieszkających w okolicy zakładu PP EKO. – Nie mamy możliwości korzystania z własnych działek. Nie otwieramy okien. Zakład, który zajmuje się przetwarzaniem odpadów foliowych zatruwa nam życie – powiedzieli zwracając się do redakcji z prośbą o interwencję.

Wojewoda Mazowiecki postanowił 16 sierpnia z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie cofnięcia zezwolenia, jakie wydał 29 stycznia tego roku na odzysk odpadów innych niż niebezpieczne w bezpośrednim procesie krakingu termokatalitycznego (R-3) firmie PP-EKO z Radzymina.
Postępowanie zostało wszczęte na skutek wniosku Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.
O co chodzi?
PP-EKO prowadzi swoją produkcję od niedawna. Od początku jednak utrudnia życie okolicznym mieszkańcom. To właśnie mieszkańcy po ustaleniu skąd dochodzi nieprzyjemna woń złożyli skargę na działalność zakładu do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, który przeprowadził kontrolę zakładu 21 maja i po przerwie w dniach 21 i 22 lipca.
W wyniku przeprowadzonej kontroli stwierdzono, że podczas podejmowania decyzji o lokalizacji zakładu pominięto opinie sąsiadujących
z nim gospodarstw domowych. Jedna z najbliżej położonych posesji znajduje się
w odległości ok. 1 m od ogrodzenia zakładu w bezpośrednim sąsiedztwie magazynowania zanieczyszczonej folii z tworzyw sztucznych.
Do podjęcia decyzji o lokalizacji tego typu zakładu niezbędny jest raport o oddziaływaniu na środowisko. Zdaniem kontrolującego zakład inspektora raport w oparciu o który wydano pozwolenie na omawianą produkcję zawiera wiele nieścisłości, między innymi pomija iż powstawać podczas niej będą substancje niebezpieczne, jak też substancje chemiczne uwalniane do atmosfery. W raporcie pominięto też możliwość zanieczyszczenia cieków wodnych.
Brak zezwoleń?
Po przeprowadzonych kontrolach WIOŚ skierował szereg wniosków do poszczególnych jednostek biorących udział w podejmowaniu decyzji o lokalizacji i funkcjonowaniu zakładów.
Z informacji jakie udało nam się zebrać do chwili zamknięcia numeru wynika, że właściciel PP-EKO nie powiadomił o rozpoczęciu działalności SANEPIDU. Zastrzeżenia co do prowadzonej inwestycji ma również Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.- Rozpoczynam procedurę zmierzająca do wstrzymania tej inwestycji – powiedział nam Roman Romańczuk PINB.
Czego się obawiają
Biorąc pod uwagę opinię WIOŚ, Wojewoda Mazowiecki postanowił, jak napisaliśmy na wstępie, wszcząć postępowanie w sprawie cofnięcia zezwolenia na odzysk odpadów.
Z dokumentów do jakich udało się nam dotrzeć wynika, że w procesie produkcji powstają odpady zawierające substancje niebezpieczne oraz opary powodujące silne podrażnienie dróg oddechowych.
Właśnie te ulatniające się opary najbardziej dokuczają okolicznym mieszkańcom. – Gdy zakład zaczyna dymić, nie ma w zasadzie sposobu aby uniknąć wdychania tego zapachu – twierdzą. Skarżą się również, że wydobywająca się z PP-EKO woń powoduje nudności i zawroty głowy.
Cała sprawa wydaje się być mieszkańcom niejasna i podejrzana i po analizie dostępnych dokumentów nie ma się im co dziwić.
– Trudno nam przyjąć do wiadomości, że burmistrz wydając opinię o lokalizacji zakładu nie zapytał nas
o zdanie. Truć się nie pozwolimy – podkreślali w licznych rozmowach z nami.
To nie koniec obaw jakie nurtują sąsiadów PP-EKO. – W zakładzie nie tak dawno miał miejsce pożar. Nie znamy jego przyczyny. Obawiamy się jednak, że podobne sytuacje mogą się powtarzać.
W pobliżu zlokalizowana jest stacja paliwowa, co dodatkowo potęguje zagrożenie – powiedziała nam jedna z kobiet zaangażowanych w obronę swoich praw.
Co na to burmistrz?
– Wydałem opinię w oparciu o przedstawione dokumenty i sądziłem, a nie tylko ja, bo i moi urzędnicy, że jest to bezpieczna technologia. Życie pokazało jednak, że firma nierzetelnie podeszła do wdrażania nowej i bardzo odpowiedzialnej technologii. Nie przestrzegając warunków pozwolenia wydanego przez Wojewodę sama sprowokowała konflikt społeczny. Jestem burmistrzem i mam świadomość, że muszę również ponosić odpowiedzialność za zaistniałą sytuację.
Nie chowam głowy w piasek i nie zasłaniam się innymi osobami. Zrobię wszystko, by ochronić mieszkańców przed dalszymi przykrościami. Tych którzy ucierpieli przepraszam i zapewniam, że jestem w kontakcie z Wojewódzkim Wydziałem Środowiska i Rolnictwa w Warszawie – mówi Zbigniew Piotrowski, burmistrz Radzymina.

 

5 przemyśleń nt. „Truć się nie pozwolimy

  1. SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA OKAZANĄ NAM POMOC W OBRONIE NASZEGO ŻYCIA I ZDROWIA>>>MIESZKAŃCY RADZYMINA I SĄSIEDZI OWEGO ZAKŁADU>>> POZDRAWIAMY-P.REDAKTOR

  2. To ja dziękuje za współpracę i za Waszą postawę. Gdybyśmy potrafili sie tak jednoczyć w wielu innych sprawach jak Wy Mieszkańcy Radzymina w tej konkretnej sytuacji, byłoby cudownie. Pozdrawiam również

  3. PROSIMY O PRZEPROWADZENIE -WYWIADU Z PREZESEM PP-EKO-SPÓŁKI Z OO W OPARCIU O WYPOWIEDŻ W FAKTACH…..CYTAT…………>>>>>>>>>- Nie wiemy czym spowodowane są protesty. Być może jest to wynik zawiści i niewiedzy – dodaje.
    – Przeprowadziliśmy szereg badań pod względem wydzielanych substancji. Zrobiony został operat ochrony środowiska przez pięć osób z ramienia wojewody – zapewnia właściciel spółki. – Funkcjonowanie tego zakładu opiera się na najnowszych technologiach – wyjaśnia. Właściciel stwierdził, że rozwiązania zastosowane przez ich firmę są prawdziwą rewolucją w dziedzinie utylizacji odpadów. Wymyślona przez Polaków, m.in. pracowników Politechniki Łódzkiej i wykorzystana wcześniej przez firmę w Woli Krzysztoporskiej metoda utylizacji folii została nagrodzona w Europejskim Konkursie Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Branżowej EEP. Przedsiębiorstwo Ecosystem z siedzibą w Woli Krzysztoporskiej znalazło się w czołówce firm europejskich w etapie „Najlepsza innowacyjna technologia w ochronie środowiska”……………..

  4. No cóż szanowni mieszkańcy, każdy ma prawo do własnego zdania…właściciel PP EKO też, nie odbierajmy mu tego prawa. Róbmy swoje…

Możliwość komentowania jest wyłączona.