W Kobyłce powstaje monitoring miejski

Z Grzegorzem Świętoreckim, Zastępcą Burmistrza Miasta Kobyłka rozmawiamy o stworzeniu miejskiego monitoringu i założeniach jakie zostały przyjęte do jego realizacji.

– Panie Burmistrzu, do tej pory kwestia monitoringu miejskiego w Kobyłce była poruszana wielokrotnie, ale tego monitoringu nadal nie ma. To ma się zmienić za Pana udziałem.

– Tak – i jeżeli Pani pozwoli to chciałbym powiedzieć, dlaczego idziemy w tę stronę. Po pierwsze, należy wspomnieć o spotkaniach z mieszkańcami. Mieszkańcy przychodzą z różnymi sprawami i problemami do burmistrza, do zastępcy czy do innych urzędników. Na wielu z tych spotkań okazuje się, że gdyby w jakimś miejscu był monitoring, to problemu, o którym rozmawiamy, by nie było. Są to czasem proste, a czasem skomplikowane sprawy np. spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, podrzucanie śmieci, akty wandalizmu, rozboje  i wiele innych. To te spotkania zainspirowały mnie do realizacji tej inwestycji jeszcze w tym roku.

Liczę, że dzięki monitoringowi będziemy mogli wiele spraw wyjaśnić, a do wielu potencjalnych zdarzeń w ogóle nie dojdzie. Po drugie, miasto ponosi koszty związane z naprawą zniszczeń dokonanych w akcie wandalizmu i tu zadziałała matematyka. Dla przykładu: naprawa ścieżki PZU, która i tak została później doszczętnie zniszczona i spalona, kosztowała ponad 14. tys. zł. Prawie 2500 zł kosztowały nas niszczone znaki drogowe w dwóch ostatnich latach. Dwa zdewastowane słupy ogłoszeniowe (ul. Nadarzyn i ul. Boh. Ossowa ) to prawie 7 tys. zł, kradzieże żeliwnych wpustów ulicznych to ok. 1500 zł rocznie. Dużo jest aktów wandalizmu na placach zabaw ? np. zniszczone przęsła ogrodzeniowe to koszt ponad 2800 zł, skradziony ślizg zjazdu linowego ? ponad 3100 zł, skradziona ławka – 300,00 zł. Jeden zniszczony słup oświetlenia ulicznego na ul. Ketlinga kosztuje nas 1500 zł. Jeśli środki przeznaczone na rozwój miasta są wydawane wielokrotnie na naprawę zniszczeń, których można uniknąć, to są to niezbyt satysfakcjonująco wydatkowane pieniądze. Liczę, że dzięki ścisłej współpracy z naszym Komisariatem Policji doprowadzimy do znacznego spadku takich sytuacji, a jeżeli już zaistnieją, to sprawcy, a nie pozostali mieszkańcy będą musieli pokryć straty – a środki z budżetu miasta zostaną przeznaczone na nowe inwestycje.

– Z tego co wiem, środki przeznaczone na monitoring to sto tysięcy złotych, czy można za tak małą kwotę zrobić cały system monitoringu miejskiego?

– Można i wkrótce to zrobimy. Planujemy uruchomić system do końca roku i myślę, że to bardzo realny termin. Kwota też wynika z analizy, przeprowadzonej przy pomocy lokalnych firm zajmujących się tego typu usługami.

– W takim razie zapytam inaczej, co można zrobić za tą kwotę i jakie są założenia tego systemu?

– Żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, należy przede wszystkim przedstawić chronologię powstawania tych założeń. Pierwszym z nich były właśnie pieniądze. Wstępnie przyjąłem, że monitoring ma nie być drogi, ale skuteczny. Dlatego też nikt z urzędników miejskich nie wyznaczał miejsc, które będą monitorowane. Poprosiłem o pomoc Komendanta Komisariatu Policji w Kobyłce pana nadkom. Marcina Pałyskę. Myślę, że nikt nie byłby w stanie lepiej wskazać miejsc strategicznych do objęcia monitoringiem niż Policja. Dzięki temu uzyskałem 10 optymalnych lokalizacji w całym mieście. Drugim założeniem, które przyjąłem jest to, że system nie ma być zamknięty, to znaczy – jest to pierwsze 10 kamer z możliwością dalszego rozwoju systemu. Z takim założeniem poprosiłem lokalnych przedsiębiorców zajmujących się podobnymi usługami o szacunkową wycenę – uzyskałem szacunkową kwotę 100 tysięcy złotych. W tej kwocie jest zawarte zainstalowanie 10 pierwszych kamer i wpięcie ich do istniejącej sieci, przygotowanie miejsca, w którym dane będą zbierane i zapisywane oraz przekierowanie obrazu z kamer i ich podgląd bezpośrednio w naszym Komisariacie Policji. Należy też wspomnieć, że pojemność dysków i wydolność systemu jest przygotowana na około 50 kamer. Kolejnym założeniem jest to, że realizując nowe inwestycje, będziemy od razu zakładali monitoring w miejscach, w których w naszej ocenie istnieje ryzyko wandalizmu. Żeby to zobrazować, podam prosty przykład. Realizując projekty dotyczące budowy ścieżek rowerowych, planujemy przygotować dla mieszkańców samoobsługowe stacje naprawy rowerów. Taka stacja kosztuje kilka tysięcy złotych, a my w projekcie unijnym mamy obowiązek zapewnić pięcioletnią trwałość realizacji projektu. Jeżeli taka stacja zostanie zniszczona lub uszkodzona, mamy obowiązek ją naprawić, żeby nie zwracać dofinansowania wraz z odsetkami. Jeżeli stacja zostanie uszkodzona kilkukrotnie, to musimy ją naprawić kilkukrotnie. Jeżeli w takim miejscu będzie kamera, to naprawę stacji ufunduje z własnych środków sprawca uszkodzeń.

– Wstępnie dziesięć kamer to już wiemy, ale w których miejscach te kamery zostaną umieszczone?

– Dokładnych lokalizacji na tym etapie nie chciałbym przedstawiać. Obszar do monitoringu to na pewno okolica szkół, Plac 15 Sierpnia, Rondo Cudu nad Wisłą, drogi wylotowe z miasta, czy okolica stacji kolejowych. W przypadku tych ostatnich w projektach dotyczących budowy parkingów również mamy przewidziany monitoring, który docelowo chcemy zestandaryzować do monitoringu miejskiego.

– Zatem czekamy i życzymy powodzenia w realizacji.

– Dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.