Wesoła refleksja o smucie

Jerzy F. Kielak

Już mamy grudzień, za chwilę Święta. Boże Narodzenie to piękny czas kiedy ludzie sobie wiele wybaczają, składają życzenia, obdarowują się wzajemnie. Tak sobie pomyślałem, że może zamiast utyskiwać i ciągle coś wytykać postaram się spojrzeć jakoś inaczej. Usłyszałem taki zarzut, że wszystko co piszę jest jakieś smutne. Czy to o tych drogach, że do kitu i dziurawe. No, smutne. Czy o bocianach, też smutne, bo co to może być ciekawego i wesołego u takiego bociana jak on nawet końce skrzydeł ma czarne. To, że podobno ten bocian dzieci przynosi też, podobno, jest smutne. Tak mi powiedziano. Nie powiedziano dlaczego. Powiedziano, że smutne i tyle.
Smutek, podobno, aż wali z moich tekstów.
Pomyślałem sobie, że powinienem przeprosić czytelników za ten smutek oraz za to, że smutek ten główną treścią moich tekstów (podobno) jest. Czynię tu rozróżnienie między smutkiem jako smutkiem i smutkiem jako treścią co jak się później okaże większego znaczenia nie ma.
Przepraszam Was moi Czytelnicy.
I tak sobie pomyślałem, że może na ten czas radości nic nie pisać. Zaprzestać pisania. Po co to ludzi wpędzać w jakieś ponure nastroje. Zaraz też przyszła refleksja:- moment, skoro cię czytają to jesteś im potrzebny nawet po to, by mieli się z kim nie zgadzać. Pomyślałem też sobie, że pewnie tym, którzy chcieliby bym zamilkł, sprawiłbym wielką radość. No dobra, a co z tymi co są zdania przeciwnego? Tym sprawiłbym przykrość.
Pomyślałem sobie dalej, że najlepszym wyjściem byłoby napisać o niczym, bo nic nie ma żadnego oblicza. Jest absolutnie neutralne. Cholera wie jak wygląda. Nikt nie ma o tym zielonego pojęcia. Pewne jest, że owo „nic” nie wygląda jak dziurawa droga, przez co nie powoduje smutku, nie wygląda jak bocian i również dlatego smutek niweluje. Przede wszystkim owo nic nie wygląda jak moje teksty, co dla moich krytykantów może stać się powodem do radości. Myślę, że nawet wielkiej.
Nic to nic i szlus. To nawet nie jakaś dziura w bycie. To nic. Unikam słówka „jest”, bo jakbym napisał: ”to jest nic” to by była bzdura, no bo jak można napisać „jest” o tym czego nie ma!
Szukałem, co by tu znaleźć u kogoś mądrzejszego. Coś na ten temat, by podeprzeć się, jak mówią, autorytetem. No proszę bardzo i jest. Jest takie dzieło wiekopomne i nieomylne, Historia Filozofii po góralsku i tam są odpowiedzi na różne takie pytania. A, że to jest o filozofii greckiej, to nie ma co dyskutować tylko trzeba słuchać i uczyć się. Trzeba to przyjąć, jak mówią mędrcy, a priori czyli bez dowodu. No, bo do czego to podobne, by jeszcze dowodzić greckie mądrości. A oto długo oczekiwany cytat : „ A nobardziej siedzi im w głowie ta pustać, to pół nicego, nicość, to takie NIC. Leonowi Korkosowemu z Łopusznej ukozało się toto we flaszce. Powiem więcej: ono wysło z flaski. Chłopi przi gorzołce medetowali, co by to miało być, to „nic”. Leon im pedzioł: „to jest pół litra na dwók”. Myśli mądrych ludzi wiecnie zywe” Koniec cytatu.
No i co tu jeszcze można dodać? Wesołych Świąt moi kochani, Wesołych Świąt! Bo Wesołych Świąt nigdy nie jest smutne. Co należało udowodnić i czego wszystkim życzę…

2 przemyślenia nt. „Wesoła refleksja o smucie

  1. „I tak sobie pomyślałem, że może na ten czas radości nic nie pisać. Zaprzestać pisania.”
    I to jedyna myśl w tym tekście. Reszta to NIC …
    Pozdro

Możliwość komentowania jest wyłączona.