Wielka przygoda z potrzeby serca

O realizacji filmu ?Bitwa Warszawska 1920?, pomysłach na nowe filmy oraz o zasadach demokracji i samorządzie z Mariuszem Gazdą rozmawia Teresa Urbanowska.

– Produkcja filmu ?Bitwa Warszawska 1920? to dla Pana biznes czy przygoda?

– Realizacja tego filmu jest dla mnie potrzebą serca. Jest też bez wątpienia wielką przygodą. Ale jest to też przedsięwzięcie biznesowe. Każdy kto zainwestował w to przedsięwzięcie oczekuje przynajmniej by mu się zwróciły poniesione nakłady.

– Film wzbudza duże zainteresowanie, choćby przez technologię w jakiej powstał. Z jakimi obawami przystępowaliście do jego realizacji?

– Mogę tu mówić tylko o moich własnych obawach i odczuciach. Gdy na ekrany wchodziła ?Trylogia? większości Polaków znana była tematyka filmu. Trylogię czytał każdy i chciał skonfrontować swoją wizję z wizją reżysera. Tematyka Bitwy 1920 roku podjęta w naszym filmie jest trudniejsza w odbiorze, mniej znana. Bitwa Warszawska nie wszystkim jednakowo się kojarzy. Część społeczeństwa może mieć na jej temat inne zdanie od przesłania zawartego w filmie Hoffmana. Opinie wyrażane, głównie przez specjalistów, do tej pory są dla nas pozytywne. Agnieszka Odorowicz, prezes Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej uważa, że film może mieć widownię na poziomie 5 milionów. Dla porównania ?Katyń? w kinach obejrzało 2 miliony 200 tysięcy widzów. Jak będzie z naszym filmem, wkrótce się przekonamy. Ja jestem spokojny.

– Spotykamy się kilka godzin przed projekcją filmu dla dystrybutorów. O co ich Pan zapyta?

– Zapytam jak oceniają nasz film pod względem ilości widzów w odniesieniu do ?Katynia? bo to, z punktu widzenia dystrybutora, jest najważniejsze. Ważne jest również dla mnie jako producenta.

– Czegokolwiek by o tym filmie nie powiedziano, to jest on bez wątpienia pierwszą polską produkcją w technice 3D. A to oznacza, że wchodzi Pan do historii kinematografii polskiej…

– Powiem więcej. Jest to pierwszy w Europie film w technice 3D ?na żywych? aktorach i w naturalnych plenerach. Przy tej okazji Sławek Idziak stworzył około 40 osobowy zespół, który się w 3D specjalizuje. Myślę, że 3D jest przyszłością kina. To trzecia rewolucja po kinie dźwiękowym i kolorowym. Uważam, że przed zespołem Sławka jest przyszłość i wiele możliwości.

– Wydawać by się mogło, że zakończyliście już pracę nad filmem, jednak wchodząc do Pańskiej firmy trudno nie zauważyć, że w związku z filmem ciągle się coś dzieje. Nad czym jeszcze pracujecie?

– Obecnie główni bohaterowie, w których role wcielają się Natasza Urbańska i Borys Szyc nagrywają ?Śpiewkę 1920?. Słowa napisał Jacek Cygan a muzykę Krzesimir Dębski. Mam nadzieję, że piosenka ta zagości w naszych domach, podobnie jak ?Dumka na dwa serca?. Nadal pracujemy nad udźwiękowieniem filmu. Ruszyły również prace związane z promocją.

– Dwa lata przygody z filmem zaowocowało na pewno wieloma ciekawymi kontaktami. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach nie jest łatwo o dobrego producenta. Czy trafiają już do Pana propozycje realizacji innych filmowych projektów?

– Faktycznie propozycji realizacji filmowych jest wiele, pojawiają się różne scenariusze. Jest wśród nich jeden, który mnie wyjątkowo zainteresował. Scenariusz dotyczy Powstania Warszawskiego widzianego oczyma młodego Belga. Przeczytałem go jednym tchem. Jeszcze do niedawna myślałem, że jedyny film jakiego nie będę długo w stanie zrobić to właśnie film o Powstaniu Warszawskim. Jednak odkąd przeczytałem ten scenariusz łapię się na tym, że myślę o tym filmie coraz intensywniej. Uważam, że powinien go zrobić polskojęzyczny reżyser, który rozumie znaczenie powstania i zna mentalność Polaków, ale powinien być zrobiony z szerszego punktu widzenia.

– Od kilku tygodni Wołomin gości na łamach gazet ogólnopolskich. Na naszych oczach zamienia się wizerunek ?miasta mafii? w sensie kryminalnym na miasto, jak głoszą tytuły prasowe, mafii partyjnej. Media jakoś nie chcą dostrzec w Wołominie miejsca, gdzie powstają nietuzinkowe inicjatywy tworzone przez nietuzinkowych ludzi. Gdy mowa jest o filmie ?Bitwa Warszawska 1920? czy o maratonach rowerowych Grzegorza Wajsa ?Poland Bike? zapomina się, że te wydarzenia tworzą Wołominiacy. Jak to jest, że nie udaje nam się przebić do świadomości dziennikarzy z tym co dobre?

– Myślę, że jednak się udaje. Tu w tym miejscu, w moim gabinecie odbywały się spotkania z ludźmi z przysłowiowych pierwszych stron gazet, ze świata sztuki, kultury i polityki. Choćby nie tak dawno gościł u mnie wicepremier Waldemar Pawlak, który przyjechał by przekonać się jak w naszym filmie pokazaliśmy Wincentego Witosa. Rozmawialiśmy wówczas o stosunkach społecznych polskiej wsi z pierwszej połowy XX wieku.

Wszystko wskazuje na to, że patronat nad oficjalną premierą filmu ?Bitwa Warszawska 1920? obejmie prezydent Bronisław Komorowski. A sama premiera filmu odbędzie się 26 września w Teatrze Wielkim.

– Jest Pan znany w Wołominie głównie jako przedsiębiorca. Naczelny i wydawca ?Dobrego znaku?. Ostatnio grupa naszych rodzimych przedsiębiorców głośno manifestuje niezadowolenie z nowej władzy, podkreślając przy tym, że wycofuje dane tej władzy poparcie. Jak Pan odbiera tego rodzaju zachowanie?

– Mamy w kraju system demokratyczny, w którym swoje poparcie wyrażamy w głosowaniu podczas wyborów. Czas pomiędzy wyborami powinniśmy przeznaczyć na budowanie naszego społeczeństwa, kultury, gospodarki. Burmistrz i rada to organy, które wybraliśmy większością głosów podczas wyborów. Ten wynik trzeba szanować. Nie można ciągle podważać wszystkich autorytetów. Każdy powinien robić swoje najlepiej jak potrafi. Należy szanować tych, którzy są przy władzy, dopóki nie zrobią czegoś, co podważy ich autorytet. Czas na zastanowienie i sprawdzanie był w październiku i listopadzie ubiegłego roku. Wtedy był czas na debaty. Teraz jest pora i miejsce na pracę. Ocena i weryfikacja efektywności działań tej władzy nadejdzie za 3 lata.