Wielki powrót Marty

Marta Makowska ? wybitna szpadzistka i florecistka, zdobywczyni czterech złotych medali na Paraolimpiadzie w Sydney w 2000 roku, powróciła na planszę szermierczą w wielkim stylu. Na Mistrzostwach Europy w Szermierce na Wózkach zdobyła brąz we florecie i srebro w szpadzie.

Mistrzostwa Europy w Szermierce na Wózkach odbyły się w dniach 6 ? 11 lipca. Od lat polscy szermierze zaliczają się do światowej czołówki. Dlatego właśnie tegoroczne mistrzostwa odbyły się w Warszawie. W hotelu Mariott walczyło sto zawodniczek i zawodników z 12 krajów. Nasi sportowcy poradzili sobie świetnie. Zdobyli aż 12 medali. Wielkie brawa należą się Marcie Makowskiej. Wywalczyła dwa z nich. Dając przy okazji wyraz temu, że nawet po przerwie można powrócić do sportu w wielkim stylu, od razu odnosząc sukces.

– Czy ciężko było wrócić na planszę szermierczą po urodzeniu córeczki?

– Tak, ciężko. Przybyło kilka nowych, młodszych, doskonale wytrenowanych zawodniczek. Aby stanąć na podium musiałam stoczyć bardzo wyczerpującą fizycznie walkę z Rosjanką. Myślę, że w wygranej pomogło mi szermiercze doświadczenie oraz wytrenowana przez lata technika.

– Co Pani czuła zdobywając brązowy medal na Mistrzostwach Europy?

– Ten brązowy medal w pierwszym dniu zawodów w turnieju floretowym przyszedł bardzo ciężko. Nie zdążyłam odbudować jeszcze kondycji po półtorarocznej przerwie, na szczęście moja technika została na wysokim poziomie i dzięki temu zdobyłam brąz we florecie i srebro w szpadzie.

Bardzo się cieszę, że nadal utrzymuje się w czołówce szermierczej. Oba medale dedykuje córeczce.

– Jak radzi sobie Pani z podziałem czasu na macierzyństwo i szermierkę?

– Nie jest to łatwe. Nie mogę trenować w takim wymiarze jak dawniej. Moja córeczka jest jeszcze bardzo mała i potrzebuje, aby poświęcać jej dużo czasu. Jednak kiedy dowiedziałam się, że Mistrzostwa Europy odbędą się w tym roku w Warszawie i start nie wiąże się z rozłąką z domem, zdecydowałam się wystartować. Od kwietnia wznowiłam treningi. Oczywiście w takim wymiarze, aby nie odbywało się to kosztem córeczki.

Sylwia Kowalska