XI Memoriał Jerzego Cudnego ? piękne wspomnienia i smutna rzeczywistość

W dniach 28-29 grudnia 2011 r. odbył się w Wołominie XI Memoriał Jerzego Cudnego w Siatkówce. W jego ramach rozegrano turniej czwórek siatkarskich dla chłopców klas VI (zwycięzcą została drużyna Metra Warszawa) oraz turniej kadetów, którego triumfatorem został UKS SKOK Wołomin. Zorganizowano także dwa pokazowe mecze seniorów.

Memoriał Jerzego Cudnego, rozgrywany tradycyjnie pod koniec każdego roku w Wołominie, zawsze przywołuje piękne wspomnienia z lat świetności wołomińskiej siatkówki. Impreza poświęcona pamięci twórcy tego wspaniałego okresu, charyzmatycznego działacza sportowego Jerzego Cudnego, gromadzi już od 11 lat w hali OSiR Huragan jego najbliższą rodzinę, przyjaciół, byłych zawodników, a także wielu kibiców. Powraca się do dawnych niezapomnianych przeżyć, są spotkania po latach i łzy wzruszenia.

Nie inaczej było w ostatnie dni grudnia 2011 r. Na oficjalnym rozpoczęciu memoriału postać i dokonania Jerzego Cudnego przybliżył wszystkim jego przyjaciel i współpracownik Ryszard Mazurek. Mocno podkreślił, że Wołomin w tamtych czasach znany był w całej Polsce przede wszystkim dzięki siatkówce i że życzyłby sobie, aby tak było w przyszłości.

Do wielkich sukcesów wołomińskiej siatkówki nawiązał także w swoim wystąpieniu obecny dyrektor OSiR Huragan Piotr Szulc. Ten znakomity do niedawna siatkarz, wychowanek Huraganu i Stolarki, później występujący w kilku klubach polskiej ekstraklasy, zadeklarował, że uczyni wszystko, żeby o Wołominie znów było głośno z powodu siatkówki. Jestem przekonany, iż każdy z obecnych w wołomińskiej hali na memoriale bardzo by tego pragnął, ale aktualna sytuacja nie napawa optymizmem. Zaniedbania i stagnacja w ostatnich kilku latach wydają cierpkie owoce. W Wołominie nie ma obecnie siatkarzy, poza kilkoma wyjątkami, którzy w kategorii seniorów gwarantowaliby solidny, chociażby tylko trzecioligowy poziom. W klubie nie ma w ogóle drużyny juniorów, a niezły zespół kadetów to przecież dopiero melodia przyszłości i to pod warunkiem właściwego poprowadzenia tych chłopaków. Aby coś ruszyło do przodu już niebawem, trzeba by sprowadzić zawodników z zewnątrz, a to uzależnione jest od sponsorów i pieniędzy. Czy w tej smutnej rzeczywistości, którą potwierdził memoriał, znajdzie się jakieś sensowne rozwiązanie dla wołomińskiej siatkówki? Czy zostanie ona wreszcie wydobyta z dna i skierowana ku lepszej przyszłości? Pragnąłbym bardzo, i nie tylko ja, żeby tak się stało.

Po tych gorzkich ogólnych refleksjach powróćmy do części sportowej memoriału. Niestety i tutaj nie działo się zbyt wiele ciekawego. Turniej czwórek siatkarskich dla chłopców klas VI padł łupem zespołów warszawskich. Pierwsze dwa miejsca zajęły drużyny Metra Warszawa, a na trzecim uplasował się MOS Wola Warszawa. W turnieju kadetów, w którym startowały tylko cztery i to bardzo zróżnicowane zespoły, klasą dla siebie okazali się gospodarze ? UKS SKOK I Wołomin. Drugie miejsce zajął Polonez Wyszków, trzecie Wicher Kobyłka, a czwarte SKOK II Wołomin.

Kibice najbardziej czekali na dwa pokazowe mecze seniorów zaplanowane na dwa wieczory memoriału. Spotkał ich jednak duży zawód, gdyż mecze te z pokazem dobrej siatkówki niewiele miały wspólnego. W pierwszym dniu zagrały ze sobą dwa trzecioligowe zespoły SPS 4 CV Garwolin i nasz UKS SKOK. Wołominiacy mieli najwyraźniej problemy ze skompletowaniem składu, gdyż na boisku zobaczyliśmy aż trzech nominalnych rozgrywających ? jednego na swojej normalnej pozycji (zresztą po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją), drugiego jako przyjmującego, a trzeciego na libero. Nie mogło to zwiastować niczego dobrego. I rzeczywiście drużyna SKOK-u zagrała bardzo słabo i tylko dzięki dobrej postawie swojego atakującego Marcina Stróżyńskiego przegrała minimalnie z przeciętnym zespołem z Garwolina 2:3.

Na zakończenie memoriału miał być smaczek w postaci meczu pierwszoligowego Pekpolu Ostrołęka z drugoligowym Camperem Wyszków. Ale i z tego nic nie wyszło, gdyż obu drużynom, a zwłaszcza Pekpolowi, chciało się grać jedynie przez półtora seta. Później na parkiecie obserwowaliśmy festiwal seryjnie psutych zagrywek, szkolnych błędów i braku zaangażowania. Przygotowania do meczów ligowych i przerwa świąteczna nie mogą być tutaj wytłumaczeniem, gdyż od tej klasy zespołów można wymagać spełnienia pewnego minimum, a tego zdecydowanie zabrakło. Ten antypokaz siatkówki, przy zdegustowanej widowni, zakończył się nietypowym wynikiem 2:2. Oby za rok memoriał był godny swojego patrona.

Zbigniew Milewski