Z flagą pod pomnikiem… przyrody

Nietypowy sposób na spędzenie wolnego czasu 11 listopada znaleźli wołomińscy miłośnicy przyrody skupieni przy kole nr 1 Ligi Ochrony Przyrody. Spakowali prowiant, zabrali obowiązkową tego dnia flagę i… ruszyli w teren.

Koło zawiązało się podczas letnich spotkań kulinarnych organizowanych przez wołominiaków pod hasłem ?Śniadanie Mistrzów?. Prezes powiatowego oddziału LOP Wiesław Nurkiewicz na każdym niemal śniadaniu opowiadał o przyrodzie, zachęcał do zaangażowania, czego skutkiem było chociażby regularne wieszanie budek lęgowych, aż wreszcie powstało koło nr 1.

Blisko 40 osób w każdym wieku wyruszyło w niedzielę w teren. Pierwszy przystanek ? ulica Krymska, w okolicach oczyszczalni. Obszar na pierwszy rzut oka przyrodniczo nieciekawy, ale wystarczyło kilka zdań, by zrozumieć wyjątkowość tego miejsca.

? Zaraz po wojnie na peryferiach miasta była dosłownie Sahara ? piachy, wydmy, niemal zupełny brak drzew. Piaski ?wędrowały?, przenoszone przez wiatr, potrafiły w ciągu tygodnia stworzyć wydmę sięgającą do okien domu. Utrwalenie i zatrzymanie takich wydm wymagało dwóch czy trzech lat pracy, potem rozpoczęto zalesianie na początku lat 50. Teoretycznie więc drzewostan w okolicach Wołomina powinien mieć jakieś 60 lat ? ale tak nie jest ? tłumaczył prezes LOP. ? Swoje zrobiły pożary, wynikające gównie z wypalania traw i celowych podpaleń. Były lata, w których można było naliczyć kilkanaście dużych pożarów ? olbrzymia większość w wyniku celowego podpalenia. Dziś na szczęście ten proceder zanika, mamy natomiast inne niebezpieczeństwo ? rozrastające się obszary zabudowane, które dzielą obszary przyrodniczo bogate i atrakcyjne na odizolowane od siebie enklawy, uniemożliwiając migrację zwierząt. To dlatego coraz częściej możemy zobaczyć w naszych miastach sarny, łosie czy dziki ? zwierzęta, próbując przedostać się, na przykład swoje zimowe obszary, przechodzą przez peryferia miast, gdzie często są płoszone, przeganiane aż do centrum przez hałas i ruch uliczny. Jednym z takich miejsc są okolice ulicy Krymskiej czy Leśniakowizny, gdzie został ostatni wąski pasek zieleni łączący olbrzymi teren poligonu z rezerwatem Grabicz.

Spacerowicze odwiedzili kilka pomników przyrody na terenie gminy, między innymi piękny dąb liczący grubo ponad 200 lat uznany za pomnik przyrody w 1973 roku. ? Od początku swojego życia rósł w polu, nie miał żadnych sąsiadów, więc nie musiał walczyć o światło ? stąd piękny, rozłożysty pokrój i krótki, ale gruby pień ? opisuje Wiesław Nurkiewicz.

Celem niedzielnej wyprawy wołomińskiego koła LOP były wydmy na drodze do Okuniewa i najwyższe wzniesienie w okolicy. Widok nie napawał jednak optymizmem ? piękne i przyrodniczo atrakcyjne jest rozjeżdżone i zdewastowane przez quady i motocykle enduro, nieustający zgiełk silników wypłoszył ptaki z najbliższej okolicy. Chyba dla wszystkich byłoby lepiej i bezpieczniej, gdyby miłośnicy jazdy terenowej zorganizowali się i znaleźli sobie legalne miejsce do uprawiania swojego hobby – choćby na terenie poligonu…

Nie zabrakło oczywiście wspólnego posiłku ? śniadaniowe tradycje grupy muszą przecież zostać zachowane niezależnie od aury. Tym razem tematem przewodnim wspólnego posiłku była… konserwa tyrolska, towarzyszka wszystkich niemal wakacyjnych wypadów turystycznych sprzed lat.

Łukasz Rygało