Z ogrodu na halę

Różnica pomiędzy kometką a badmintonem jest mniej więcej taka, jak między uliczną bójką a meczem bokserskim. O drodze „pod górkę” rozmawiam z Markiem Krawczykiem – sędzią głównym turnieju, animatorem badmintonowego życia w Ząbkach.

– Przed nami już piąty turniej w ramach tej imprezy. Początkowo nie było chyba oblężenia?

– Na początku był strach, czy w ogóle ktoś przyjdzie… Prosiłem synów, aby namówili jak najwięcej kolegów z podstawówki i gimnazjum, sam namawiałem wszystkich znajomych do kategorii open. Z trzydziestu osób, które przyszły na pierwszy turniej, piętnaście to znajomi. Przy drugim znajomi zawiedli – ale przyszli inni… Znalazłem kontakt z osobami, które prowadzą portal o badmintonie mazowieckim (badminton.pl) i tam zacząłem umieszczać informacje o kolejnych turniejach. Teraz przyjeżdżają zawodnicy z Wołomina, Warszawy, Mińska Mazowieckiego a nawet ze Świebodzina.

– Nie użyjesz chyba oklepanego frazesu, że badminton to sport dla wszystkich… Skojarzenia z odbijaniem lotki w ogrodzie są chyba mocno niesprawiedliwe?

– W moim przypadku od odbijania lotki w ogrodzie się zaczęło. Wydaje mi się, że większość ludzi tak właśnie zaczyna. Najpierw się odbija na tzw. rekord, potem kupuje się siatkę do ogrodu i poznaje się o co w tym sporcie naprawdę chodzi. Jak się „załapie”, to szuka się sali – i z kometki robi się badminton. Tak było ze mną i z moimi dziećmi.

Wszystko to dlatego, że badminton absolutnie nie jest sportem medialnym. Nie ma reklamodawców, bo nie ma badmintona w telewizji. W związku z tym nie ma pieniędzy na wymalowanie linii, zakup siatek, słupków, lotek. Mało kto wie, że Polska w 2010 roku organizowała Drużynowe Mistrzostwa Europy w badmintonie, gdzie nasza drużyna męska uległa dopiero w finale faworyzowanym Duńczykom. Ta impreza doczekała się 2 godzinnej relacji w lokalnej warszawskiej stacji po godzinie 23.00

– Mocno zaangażowałeś się w propagowanie tej dyscypliny, a nie jesteś ani trenerem, ani byłym zawodnikiem. Skąd ta pasja?

– To też przypadek. Kiedyś do MOSiRu w Ząbkach zgłosił się klub badmintona z Warszawy z propozycją zorganizowania turnieju rodzinnego, na który trafiłem razem ze starszym synem – Wiktorem. Udało mi się zająć drugie miejsce, Wiktorowi piąte, a razem w grze podwójnej wygraliśmy. Przy okazji ktoś z tego klubu rzucił, że Wiktor ma fajne uderzenie, więc zaczęliśmy  szukać dla niego klubu. W jednym z dwóch pobliskich powiedzieli, że jest za stary, w drugim się udało i zaczął grać – 17 km od domu. A ja pomyślałem, że muszę coś zorganizować bliżej… Gdzie? Za co? Koszt turnieju rodzinnego to ok. 1000 PLN. Burmistrz powiedział, że chętnie, ale nie ma za bardzo pieniędzy – a poza tym nie jestem organizacją i nie może mi tych pieniędzy dać. Zacząłem męczyć dyrektora MOSiRu sobą i badmintonem. Znalazły się pieniądze na wyklejenie boisk, zakup siatek, słupków, paru rakietek i lotek, znaleźliśmy salę w ząbkowskim Gimnazjum. Reszta to „łatwizna” – kolega zrobił plakat, MOSiR kupił puchary, ja żebrząc po firmach załatwiłem trochę nagród i się zaczęło…

Ale ja jeszcze chciałem sekcji! „A po co to komu?” „Nie ma trenera…” „Nie będzie chętnych…” Na koniec okazało się, że nie będzie ani grosza na ten cel. Trenera udało mi się zorganizować, opłaty musieliśmy ustalić takie, aby dostał swoją pensję. Oczywiście czymś wspaniałym jest to, że mamy gratis salę w Gimnazjum nr 1 w Ząbkach. Sekcja ruszyła i działa.

– Czy poziom rozgrywek jest wysoki? Czy jest sens przyjechać i spróbować swoich sił?

– Zawsze jest sens przyjechać i pograć. System rozgrywek jest ustalony w ten sposób, aby każdy mógł zagrać przynajmniej dwa mecze. I nawet jak się trafi w grupie ktoś lepszy, to z drugiego miejsca też wychodzi się z grupy. Poziom jest coraz wyższy, ale głównie w kategorii open. U dzieci to ciągle zabawa, choć są zawodnicy, którzy odbijają już coraz lepiej. Ostatnio pojawiło się 34 uczestników w kategorii klas 4 – 6 – większość pierwszy raz. Była radość i łzy, ale wydaje mi się, że bawili się świetnie.

– Gdzie w powiecie wołomińskim można grać i trenować badmintona? Czy to droga rozrywka?

– Z tego co wiem to można grać w jednej ze szkół w Markach, w Zielonce i u nas w Ząbkach. Niestety nie wiem jak w Markach i Zielonce z opłatami, ale u nas kosztuje to 80 zł miesięcznie za zajęcia dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki od 18.00 do 19.30 w Gimnazjum nr 1 przy ulicy Harcerskiej 9.

V Turniej Amatorów z cyklu Grand Prix 2010-2011 odbędzie się 12 lutego w hali sportowej Gimnazjum nr 1 w Ząbkach. Początek o godzinie 9.30,  zakończenie ok. 13.00.

Łukasz Rygało

Jedno przemyślenie nt. „Z ogrodu na halę

Możliwość komentowania jest wyłączona.