Zaczarowany świat Warmii w Ząbkach

Marta Wasilewska-Frągnowska pochodzi z Olsztyna i na Warmii zdobywała artystyczne wykształcenie. Sercem związana jest też z Ząbkami, gdzie w marcu odbył się wernisaż wystawy artystki ?Warmińskie inspiracje?.

? Kocha Pani Warmię?

? Uwielbiam, tu jest moje miejsce, mój dom, mój kawałek świata, do którego zawsze wracam, nawet po najdłuższej ?tułaczce?. Na Warmii się urodziłam, dorastałam, przeżywałam swoje największe wzloty i upadki, tutaj mam swoje autorytety, przyjaciół, studia i mnóstwo zachwytu nad warmińskim krajobrazem, nad tą przestrzenią, od której jestem w swoisty sposób uzależniona.

? Olsztyn, Ząbki ? na pierwszy rzut oka te dwie miejscowości nie mają ze sobą nic wspólnego. Co przyczyniło się do połączenia tych dwóch światów w Pani przypadku?

? Życie pokazuje, że swoje miejsce można odnaleźć wszędzie, bo miejsca tworzą ludzie, wbrew pozorom w moich obrazach jest ukryty człowiek, emocje, jakie towarzyszą danym przestrzeniom, ale i ludziom. Do Ząbek właśnie przyciągnęli mnie ludzie, dobrzy ludzie, którzy przecierali szlaki, prowadzące z Warmii właśnie tutaj. Tu swoją twórczością dzielili się bliscy mi artyści, moi nauczyciele, moje autorytety (prof. Zygmunt Droński, Anna Drońska). Historia pokazuje, że my z Olsztyna powracamy, że zabieramy o Was dobre wspomnienia do domu, że sztuka nie ma granic, że jest językiem uniwersalnym, chociaż mam świadomość, że nie zawsze łatwym w odbiorze i w interpretacji.

? Jak odnajduje się Pani w ząbkowskich klimatach?

? Podzielenie się swoją malarską opowieścią z mieszkańcami Ząbek było i jest dla mnie cudownym doświadczeniem, z ogromną ciekawością i wdzięcznością odbyłam swoją podróż. Nie czułam nawet zmęczenia, ponieważ pozytywny klimat, rodząca się wiosna i przemiła atmosfera panująca w MOK-u i ludzie, którzy przyszli zobaczyć moją wystawę, podziałały na mnie kojąco i napędziły do dalszego działania. W Ząbkach po raz kolejny poczułam się jak dziecko, które zachwyca się miejscami, ludźmi. Pozwoliło mi to zrozumieć, że inspiracje są tak naprawdę w nas, że natura, z której ja tak wiele czerpię, jest tylko artystycznym pretekstem do poszukiwań, do nowych malarskich rozwiązań. Sztuka uwielbia szczerość i autentyczność ? w Ząbkach wyjątkowo mocno to odczułam.

? Może Ząbki najpiękniejszym miastem nie są, ale mają sporo urokliwych zakątków. Nie przyjęłaby Pani wyzwania i nie namalowała tutejszych krajobrazów?

? Oczywiście, że tak. Widziałam w Ząbkach kilka miejsc i zdążyłam zrobić w pamięci i ku pamięci kilka ?minipocztówek?, takich kartek z pamiętnika, zbudowanych z barw, odczuć i ogólnego klimatu. Zamierzam przełożyć je na papier w formie szkicu, a potem może powstaną z tego obrazy. Ostatnio bardzo dużo maluję, w zasadzie każdego dnia po kilka godzin.

? Przejdźmy do Pani stylu malarskiego. Ma w sobie coś, co przymusza do myślenia i szukania drugiego dna, a przecież to ?tylko? pejzaże. W jaki sposób uzyskuje Pani taki efekt?

? Tak jak już wspominałam, pejzaż jest tylko pretekstem do malarskich poszukiwań. Nie zależy mi i nie dbam, a raczej nie jest istotą mojego malarstwa oddawanie rzeczywistości w sposób realistyczny, nie tworzę zdjęć, od tego jest fotografia. Przetwarzam naturę, sprowadzam ją często do płaskiej, jednolitej plamy barwnej, dokonuję syntezy przedmiotu, czasami wręcz przeciwnie, przerysowuję ją, nadaję jej pewnego dramatyzmu, ekspresji, ożywiam ją i składam jakby od nowa. Wszystko to buduję na dużych emocjach, moich odczuciach, mnóstwo w tych pracach moich uniesień, ale i osamotnienia, tęsknoty. Uważam, że to emocje budują moje barwy, moje stany ducha, moje lęki, wszystko to mocno wpisuję i utrwalam na swoich płótnach. Sztuka wiele razy pokazywała mi, że ma moc wręcz terapeutyczną, że służy samopoznaniu, że budzi mnóstwo wątpliwości, ale i niegasnącej fascynacji. Bez emocji, które są, jak Pani je określa, drugim dnem, nie namalowałabym ani jednego obrazu. Jest również w tych obrazach moja przeogromna chęć powrotu do natury, taka pierwotna, zgodna z cyklem pór roku, daleka od miejskiego zgiełku.

? Pani prace są pełne pasji, zaangażowania i wachlarza rozmaitych uczuć. Wyobraża sobie Pani swoje życie bez malarstwa?

? Zdecydowanie nie. Mogłabym wyrzec się wielu rzeczy na rzecz wolności, swobody i, co najważniejsze, prawdy, jaką daje mi malarstwo. Mogę nie wiem jak w życiu nabłądzić, do malarstwa zawsze wracam. Jest to rodzaj przeogromnej, niegasnącej pasji. Życie wystawiało moje malarstwo na wiele ciężkich prób ? raczej zwykła codzienność, brak czasu, praca, obowiązki. Życie też mi pokazało, że prawdziwa pasja nie umiera nigdy, że skoro dzień oczekuje ode mnie innych ról niż ?malarka?, jest jeszcze noc, gdzie można zaszyć się w skrawku małej przestrzeni i można malować. Teraz mam cudowny komfort i swobodę tworzenia, mam na to czas i poświęcam temu bardzo wiele. Nie byłoby mi to dane, gdyby nie ludzie, którzy tak bardzo mi pomagają, nie miałabym tego komfortu bez mądrości moich nauczycieli, bez ich akceptacji i bez wsparcia w domu.

? Pani prace są intensywnie nasycone kolorami. Ma Pani swój ulubiony?

? Moja ulubiona kolorystyka jest nierozerwalnie związana z poszczególnymi etapami w życiu. Kiedyś kochałam szarości, czernie, tak malowałam cykl swoich ?Przystani?. To był jedyny kolor najmocniej określający stan mojego ducha i moje emocje, potem to wszystko się bardzo zmieniało. Pojawiły się zielenie, aż wreszcie odważyłam się i użyłam czerwieni. Bardzo mocnej, wręcz agresywnej. Teraz kocham biele, chociaż biele są bardzo trudne, zmagam się z nimi, uczę się tej jasnej, delikatnej kolorystyki.

? Czy styl i kolorystyka Pani obrazów zmieniły się w jakikolwiek sposób po dniu, w którym wyszła Pani za mąż?

? Nie ukrywam, że bałam się tego momentu, ponieważ sztuka jest potwornie zazdrosna, nie tylko o czas, ale przede wszystkim o poświęconą uwagę, koncentrację. Życie pokazało, że z chwilą, gdy spotykamy mądrego człowieka, który nas nie ogranicza, który nas wspiera, który pomaga, można jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Moje skrzydła są bardzo niezależne, kochają wolność i one nie zostały mi podcięte, a wręcz przeciwnie, zyskały nowy koloryt. Te czerwienie w moich obrazach są wynikiem ogromnej akceptacji, dużej śmiałości i odwagi, która pojawiła się wraz ze świadomym wyborem dzielenia życia z kimś, kto potrafi dotrzymać mi kroku i jest wsparciem. Każdemu człowiekowi życzę tylko dobrych, mądrych i twórczych miłości.

? Nad jakimi obrazami pracuje Pani obecnie?

? Bardzo intensywnie pracuję nad cyklem obrazów związanych z moim doktoratem. Maluję głownie w bielach, delikatnych brązach, beżach. Łączę to z bardzo drapieżną, czarną kreską. Znowu sprowadzam naturę do płaskiej plamy, czasami świadomie pewne fragmenty tej natury przerysowuję, zniekształcam. Pojawia się w moich najnowszych obrazach motyw, pewnego rodzaju również symbol drzewa. Próbuję nawiązać swoisty dialog z moimi najgłębszymi tęsknotami i te tęsknoty oswoić.

Rozmawiała Sylwia Kowalska