Zapach siana i czar starych przedmiotów…

W Kuligowie, na nadbużańskich terenach, istnieje Skansen, założony przez Wojciecha Urmanowskiego. Miejsce to jest znakomitym schronieniem dla ludzi potrzebujących odciąć się od problemów codzienności.

Na pięknych terenach rozlewiska Bugu powstał Park Kultury Ludowej i Ziemiańskiej. O tym rozbudowującym się Skansenie pisaliśmy już kilkakrotnie. Warto odwiedzić bowiem takie miejsce.
– Głównym założeniem Skansenu jest możność pokazania zagrody szlacheckiej, warunków mieszkalnych z tamtego okresu, wyposażenia, a także zapoznania sie z tamtejszymi zawodami. – mówi pan Urmanowski – Pragniemy przedstawić też tematy związane z pojazdami konnymi, wraz z całą otoczką, czyli pracą powroźnika, kołodzieja, kowala, rymarza. Zamierzamy zobrazować scenki z życia tamtejszych ludzi, ich codzienne zajęcia: wikliniarstwo, tkactwo z wcześniejsza obróbką wełny oraz lnu. Mamy zamysł reaktywować tworzenie tak zwanych pychówek, czyli specjalnych łodzi wiosłowych, służących do połowu ryb.- dodaje.
W ubiegłym roku na terenie Parku Kultury Ludowej i Ziemiańskiej działo się już sporo. W tym roku Fundacja Dziedzictwa Nadbużańskiego szykuje nowe niespodzianki. Na sierpień 2009 roku zapowiada się powtórnie Plener Malarski. Wrzesień to czas na Ogólnopolski Zlot Starych Samochodów. Fundacja zastanawia się ponadto nad zorganizowaniem I Mazowieckich Warsztatów Kowalskich. Zarząd bierze też pod uwagę ewentualną współpracę z Muzeum Etnograficznym w Warszawie.
– Trwają przygotowania do akcji ?Wierzba Mazowiecka” – mówi Wojciech Urmanowski. – Dotyczyć będzie wdrażania zasad zrównoważonego rozwoju, przy wykorzystaniu wierzby. Zorganizowane będą praktyczne warsztaty dotyczące tworzenia i pielęgnacji nasadzeń wierzbowych.
Pan Wojciech zamierza też wyjść z akcjami w stronę dzieci i młodzieży. – Prawdopodobnie od września będziemy zapraszać szkoły na lekcje edukacyjne – wyjaśnia – Odbywać będzie się między innymi nauka malowania na szkle i drewnie, pokazy starych zawodów, być może nauka garncarstwa.
Fundacja wyszła również z propozycją podnoszenia świadomości ekologicznej. Cel ten ma być osiągnięty poprzez: konkursy plastyczne dla dzieci i młodzieży; warsztaty tematyczne związane z wykorzystaniem różnych technik wykonania prac, połączonych z prelekcją na temat wykorzystywanych do ich użycia surowców; wykłady finałowe prowadzone przez pioniera polskiej ekologii i popularyzatora zrównoważonego rozwoju – dr Andrzeja Kassenberga, Prezesa Instytutu na rzecz Ekorozwoju. W ramach warsztatów odbywać się będą zajęcia z fotografii, malowania na deskach, wikliniarstwa, wykonywania bukietów z suchych kwiatów.
Wojciech Urmanowski ma zamiar zorganizować ponadto warsztaty etnograficzne, wspierające budowanie wiedzy i podtrzymywanie tradycji związanej z lokalnymi zwyczajami. W ramach projektu odbywałyby się między innymi lekcje wykonywania glinianych ozdób i garnków, pokazy obróbki drewna przy wykorzystywaniu rekwizytów zgromadzonych w Skansenie.

Sylwia Kowalska

2 przemyślenia nt. „Zapach siana i czar starych przedmiotów…

  1. Widze ze od wrzesnia ubieglego roku ,kiedy to mialem okazje po raz pierwszy znalezc sie w Kuligowie by na wlasne oczy przekonac sie ,ze artykul ZPW z tego okresu byl „prawdziwy” ,zaszly duze zmiany na dobre oczywiscie.Niestety nie mialem dotad okazji ,by powrocic do tej wioski i przekonac sie naocznie co do postepow w budowie skansenu ,gdyz obecnie znjduje sie z dala od tegon miejsca.Z powyzszego artykulu widze ze miejsce zaczyna byc pelne zycia co mnie osobiscie bardzo cieszy.Widze ze dzieki Bogu i lokalnym wladzom oznakowanie dojazdu do kuligowa stalo sie faktem za co naleza sie slowa uznania wszystkim tym ktorzy do tego sie przyczynili.Widze ze nareszcie Kuligow nabiera „kolorow” ,z czego jego mieszkancy powinni sie cieszyc no i dzialkowicze tak liczni – rowniez.Zycze Panu Urmanowskiemu powodzenia w dalszym rozwoju skansenu a z powyzszych opisow wnioskuje ze dzialalnosc jaka zamierza kontynulowac przyniesie jemu ,wiosce i gminie -satysfakcje i zamierzone cele ogolnospoleczne.Wkrotce tu przyjade ponownie….”Przypadkowy turysta”

  2. Chez Wojtek ? Kuligow

    On voit des ombres courir au fond du bois
    L?, les loups s?il y en a, font briller
    Leurs yeux les soirs de pleine lune.
    La myrtille, au pied du ch?ne est sucrée
    Comme une goutte de sang diurne.
    Sous la bise, l?air saute d?herbe en herbe
    Se posant doucement sur l?étang découvert.
    Un petit village aux toits gris
    Est blotti contre son église
    Autour des labourages récents
    Dessinent des raies de terre ocre.
    Quelques poules picorent le sable
    Crochetant de leurs ongles la terre
    Elles jettent derri?re elles
    Une vaguelette de poussi?re.
    Le chemin est caillouteux et plein de boue
    Pour arriver jusqu?? la petite maisonnette de Wojtek.
    Un chien sév?re aboie ? l?approche d?étrangers.
    ? la croisée des chemins, une prairie
    Étend son tapis vert o? chantent les cricris.
    A Kuligow le sol est sablonneux
    Les hommes ont les mains pleines de moissons
    La peau de leur visage est ridée
    Par le soleil et le vent frais.
    Les vieilles dames cuisent la confiture
    Des fruits poussés sur les arbres.
    Dans les ruelles du village
    L?odeur de la cuisine ? l?aneth
    Met l?appétit en f?te.
    Une dame au fichu bleu discute ? la voisine
    Les bras pliés sous la poitrine.
    Elles attendent les vaches
    Qui traversent l?étang ? la nage.
    Elles sont toutes lég?res dans l?eau.
    Les enfants, un peu plus loin
    Ne s?inqui?tent de rien.
    La campagne est dense d?abondance
    Les mamelles des vaches ont des promesses
    De lait pour faire le fromage blanc.
    ? l?épicerie du coin de la ruelle
    Le gâteau au fromage est appétissant.
    La cigogne cherche de son long bec
    La grenouille qui se cache dans le roseau.
    Au milieu de ses maisons
    Un clocher se dresse ? l?allure moderne.
    Il est en construction
    Les villageois sont chauds et bons chrétiens.
    Le boulanger s?est levé de bon matin
    Le pain gris est cuit ? point.
    Les voitures se croisent en se saluant
    Laissant derri?re elles
    Une grande bouffée de poussi?re
    J?entre ? la maison de Wojtek
    Sa voix forte et rugueuse m?interpelle.
    Il a un verre ? la main,
    M?invite ? boire avec lui.
    Assise sur un banc
    J?écoute aussi les grenouilles
    Qui croassent vigoureusement
    Se mélangeant ? la voix de mon ami.
    Quelques jours de vacances
    un séjour ? Kuligow
    Le temps est ? l?orage
    Le ciel jette son feu.
    Il y a l?amour et la joie
    Autour du feu de cheminé
    Il y a la sérénité et la bonté
    Sur le village fatigué par la journée.
    En tout les cas, il y a des oiseaux
    Qui reviennent toutes les années
    Qui retrouvent leurs nids
    Toujours entretenus par le fermier.
    En tous les cas, les troupeaux sont repus
    De l?herbe des prairies
    Et les enfants chantent allégrement
    Tressant des nattes en fleurs de champ.
    La croix du clocher doucement sera posé
    Dedans une cloche en bronze pourra sonner.
    L?église servira de lieu de rencontre
    Un arc en ciel apparaît déj?
    Il signale l?espérance.
    Wojtek se prom?ne dans les rues du village

Możliwość komentowania jest wyłączona.