05. Punkt widzenia zależny od punktu siedzenia

W grudniowym numerze „Życia Powiatu Wołomińskiego” zamieszczony został artykuł pana Marka Połomskiego pt. „Czwarta władza – w ręku pierwszej”. Główna myśl artykułu zawarta jest, jak sądzę, w zdaniu „Periodyk, wydawany z publicznych pieniędzy, nie powinien być nade wszystko instrumentem walki politycznej z konkurentami.”

I kto to pisze? Pisze to ząbkowski radny obecnej i poprzednich kadencji. Radny, który przez wiele lat pełnił funkcję redaktora naczelnego gazety „Co Słychać?” – bo o ten periodyk tu chodzi. Jakim redaktorem naczelnym był przez te lata Pan Połomski? Ano redaktorem, który reprezentował głównie interes burmistrza, na każdym kroku podkreślał jego sukcesy i zasługi, a wszelką krytykę marginalizował. Reguła, o której pisze w swoim artykule: „Samorządowe czasopismo powinno informować o decyzjach, zamierzeniach i problemach, a nawet o osiągnięciach, natomiast jak najmniej o osobach. Jeżeli już o osobach – to najlepiej w formie bezosobowej…” nie stosował. Co więcej osobiście pisał artykuły piętnujące tych radnych, którzy ośmielili się mieć inne zdania od zdania burmistrza. Publikował też artykuły burmistrza, który tych radnych obrażał np. sugerował leczenie psychiatryczne.
I to wszystko w sytuacji, gdy obowiązywały opracowane przez Pana Połomskiego i zatwierdzone przez Radę Miasta zasady wydawania gazety. Co ciekawe – zasady bardzo dobre, tyle że nieprzestrzegane przez samego ich autora. Główna zasadą sprowadzała się do tego, że każda osoba czy instytucja, która została krytycznie opisana w czyimś artykule ma prawo, jeszcze w tym samym numerze, do repliki. Co z tego, skoro tekstów krytycznych pisanych na mój temat nie miałem okazji zobaczyć przed wydrukowaniem gazety, nie mówiąc już o moim prawie do obrony. Szczytem arogancji (nie chce użyć słowa obłudy, choć się w oczywisty sposób nasuwa) Pana Połomskiego był numer „Co Słychać?”, w którym na jednej stronie opublikowane były wspomniane zasady, a na kolejnej – obraźliwy artykuł na mój temat jego autorstwa, bez mojej odpowiedzi.
Pan Połomski w swojej roli redaktora naczelnego tak dobrze służył burmistrzowi, że w momencie, gdy ustawa zabroniła wykonywania przez radnego pracy na rzecz Urzędu Miasta, burmistrz na stanowisko redaktora naczelnego powołał żonę Pana Połomskiego, oczywiście tylko formalnie, bo w praktyce funkcję dalej wypełniał radny Marek Połomski.
Co takiego stało się po wyborach 2002 roku, że Pan Marek przestał „lubić” gazetę „Co Słychać?”? Zmieniły się zasady? Tak i nie.
Tak – zmieniła się zasada określająca, kto wybiera redaktora naczelnego. Poprzednio wybierał burmistrz, obecnie Rada Miasta. Żona Pana Połomskiego redaktorem już nie jest, bo obecna Rada Miasta pozbawiła Panią Połomską tej funkcji.
Nie – ponieważ wszelkie zasady dotyczące możliwości publikacji artykułów, ich treści, prawa do repliki pozostały nie zmienione. Tyle tylko, że dzisiaj są przez nowego redaktora naczelnego przestrzegane. Przed każdym wydaniem gazety redaktor podaje termin, do kiedy mogą wpływać teksty krytyczne, tak aby krytykowani mieli kilka dni na napisanie odpowiedzi, przed zatwierdzeniem gazety do druku. Teksty krytyczne muszą być podpisane z imienia i nazwiska. Nie ma anonimowych tekstów krytycznych. Redaktor nie może odmówić publikacji tekstu krytycznego dotyczącego władz samorządowych, chyba że w teście jest podana informacja ponad wszelką wątpliwość nieprawdziwa, a jej autor odmawia skorygowania tekstu. W takiej sytuacji, ostateczną decyzję o publikacji podejmuje Komisja Gazetowa, składająca się z Przewodniczącego Rady, jego zastępcy oraz przewodniczących wszystkich komisji stałych Rady.
Czy ten mechanizm coś daje mieszkańcom? Według mnie, jest gwarantem polemik na wysokim poziomie, maksymalnie merytorycznych i odpowiedzialnych za słowa. Nie ma pyskówek i obrzucania się błotem. Mieszkańcy, w wielu kwestiach, w tym samym numerze gazety, otrzymują obraz i ocenę danych kwestii z dwóch przeciwstawnych pozycji. Dzięki temu mogą odpowiedzialnie ocenić postawy i poglądy zarówno burmistrza, jak i radnych. A to już tylko krok do odpowiedzialnych wyborów przy urnie.
Waldemar Stachera – radny Rady Miasta Ząbki

9 przemyśleń nt. „05. Punkt widzenia zależny od punktu siedzenia

  1. A tak w ogóle to po co ratusz ma wydawać gazetę? Może wykupować kilka stron u jednej z lokalnych w drodze przetargu i będzie a) taniej b) bez kłopotów kto redaguje, kto komu odpisuje itp.
    W takiej rubryce powinny być suche fakty.
    A najtanszą opcją byłby serwis internetowy gminy on-line. Najfajniejsze takie serwisy mają Marki, Zielonka i Powiat, troszkę w tyle (tylko ze względu na tempo aktualizacji!) są Wołomin i Radzymin.
    A w Ząbkach … strona główna http://www.zabki.pl martwa, drętwa i nieruchawa.
    A Ci się kłócą o gazetę … ech!
    Czasem żałuję, że mieszkam w Ząbkach ….

  2. Ja też ubolewam, że strona internetowa miasta jest tak uboga. Niestety za stronę internetową odpowiada Burmistrz i Urząd Miasta. Żeby coś poprawić, trzeba byłoby się z Burmistrzem pokłócić, bo bez tego ani rusz.

    Jestem więc w kropce. Kłócic się nie ładnie. A mieć taką nieudaną stronę też nieładnie.

    Co zaś się tyczy samej idei zastapienia gazety internetem, to według mnie trochę za wczesnie. Nie wszyscy mieszkańcy potrafią i mogą korzystać z internetu, a podatki płacą.

  3. A jak się Pan odniesie do propozycji opłacania ząbkowskiej „komunalnej” wkładki do którejś z gazet lokalnych?

    A’propos: można zrzucać na konflikt z burmistrzem, ale rada Ząbek ma potęzne narzędzie w ręku: może uchwalić „Politykę informacyjną Gminy” i zobowiązać w nim burmistrza do redagowania aktualnego serwisu internetowego na http://www.zabki.pl. Proste?

  4. Osobiście jestem przeciwny. Jeżeli wkładka miałaby zawierać te same informacje co gazeta „Co Słychać?”, to koszt wkładki, według mnie, będzie większy niż koszt własnej gazety. Poza tym nakłady gazet powiatowych, są póki co zbyt małe. Nie przekraczają 20 tys. w skali powiatu, co zapewne przekłada się na około 2 tys. dla Ząbek. „Co Słychać?” ma obecnie nakład 5 tys., co i tak jest zbyt mało. Gazeta rozchodzi się bardzo szybko.

    Mozna dyskutować nad zakresem tematycznym gazety. Czy powinny w niej byc polemiki, czy tylko suche fakty i dane. Ja uważam, że polemiki stron pomagają mieszkańcom głębiej wnikać w problemy i obiektywnie ocenić rządzących. Suche fakty nie dają możliwości do indywidualnych ocen radnych i burmistrza. Bez indywidualnych ocen, wybory przestają być weryfikacją.

    Ja widzę inny problem związany z wydawaniem gazety samorządowej. Pewne zaburzenie tzw. uczciwej konkurencji. Gazeta prywatna (np. Życie) musi szukać źródeł finansowania, aby przetrwać. Gazeta gminna jest finansowana z budżetu. Dlatego byłoby uczciwiej, gdyby gazeta samorządowa wogóle nie przyjmowała reklam, niech to pozostanie domeną gazet prywatnych. „Co Słychać?” póki co przyjmuje reklamy, ale sa to na prawde sporadyczne sytuacje. Redakcja nie prowadzi żadnego działań w celu pozyskiwania reklamodawców.

    Niestety finanse sa też czasami powodem stronniczości gazet prywatnych. Mogę podać przykłady gazet z naszego regionu, które dostają zlecenia na ogłoszenia płatne z Urzedów w zamian za „dobra wspólpracę”, czyli przychylność dla pewnych osób i nieprzychylność innych. Ja, jako radny, nie mam na to żadnego wpływu. Widze, że za pieniądze gminne prowadzi się własną kampanię. Dlatego lepszym wariantem jest nasze rozwiązanie, które daje dostęp do gazety wszystkim zainteresowanym.

    pzdr
    Waldemar Stachera
    PS. Mój adres email WStachera@prosysrp.pl

  5. Będę bronił swojej tezy, że w gazecie wydawanej miejskim sumptem nie powinny znajdować się opinie i analizy, a jedynie suche, pozbawione komentarza informacje.
    Pisze Pan „Suche fakty nie dają możliwości do indywidualnych ocen radnych i burmistrza. Bez indywidualnych ocen, wybory przestają być weryfikacją.” Zaufajmy trochę obywatelom i demokracji. Ludzie potrafią sami zanalizować podane im informacje.Opinie zostawmy gazetom i publicystom niezależnym, a gazetom miejskim rolę informacyjną. Możemy bowiem przy najszczerszych nawet chęciach nie uniknąć oskarżenia o bycie „tubą propagandową”.

    Z podobnego założenia wychodzą eksperci akcji „Przejrzysta Polska” do której Ząbki przystapiły (choć nie wybrały zadania pt miejski serwis informacyjny, który zagadnien ie regulował).
    Pozdrawiam i dziękuję za możliwość zdrowej i partnerskiej polemiki.

  6. Panowie Piotrze i Waldemarze „przekażcie sobie znak pokoju” i umówcie sie np w Domu Kultury. Zaproście na to spotkanie mieszkańców a przede wszystkim swoich sąsiadów – będzie wspaniałe widowisko. Po co zapraszać do Zabek kabarety!
    Piszecie o polemice, a ja WAM wspólnie mówię -lepiej weźcie łopaty w dłonie i ruszcie odśnieżać nasze kochane podwarszawskie ZĄBKI.
    Jak śnieg zostanie już uprzątnięty to będą na WAS czekać miotły bo wiatr wieje śmieciami.
    Jak widzicie pracy starczy dla WAS na długo a mieszkańcy będą WAM wdzięczni i może to docenią przy tegorocznych wyborach!

  7. Obowiązek odsnieżania spoczywa na wielu osobach. Również na mnie. Za drogi odpowiada Województwo, Powiat lub nasz MZK, za chodniki – właściciel posesji, przy której jest zlokalizowany.
    Rozumiem Pana rozgoryczenie, choć powinno być skierowane do tych, którzy za dany odcinek odpowiadają.
    Jako mieszkaniec odśnieżam przed swoim domem, jako radny nie mam zbyt dużego wpływu na pracę ww. instytucji. Dlatego sugeruję interwencje u Burmistrza.

  8. Panowie, a właściwie Panie RADNY weź się PAN lepiej za łopatę i odśnieżanie. Pokaż PAN, że potrafisz dobrze to czynić, także w innych miejscach. Proponuję peron na dworcu, zwłaszcza dojścia do niego, bo muszę brnąć w śnieżnej mazi codziennie. Dla tego drugiego PANA proponuję teren w pobliżu. Jak WAS tam zobaczę między 16 a 18 tą, to WAM podziękuję. Może PAN RADNY namówi pozostałych radnych aby stanęli u jego boku. Za coś chyba biorą diety. Moi sąsiedzi chętnie zaproszą ich także na ulicę Powstanców.
    Ja wczoraj z sąsiadem przerzuciłem sporo „białego”. Teraz przynajmniej może zaparkować swoje auto.

  9. Widzę, że nie zależy Panu na kulturalnym poziomie wypowiedzi.
    A co do meritum. Śniegu z peronu nigdy nie odśnieżałem – to fakt, ale musi Pan wiedzieć, że peron jest własnością PKP i to PKP odpowiada za jego czystość.
    Miałem natomiast przyjemność uczestniczyć w akcji „sprzątania świata”, którą na terenie naszej gminy organizuje Komisja Społeczna Rady Miasta. Nie tylko organizuje, ale też radni fizycznie pracują, sprzątając śmieci. Jeżeli poda mi Pan swoje namiary (tel, email) wyślę Panu informacje o kolejnej akcji, na której będziemy mogli się spotkać.

    PS. Radni za sprzątanie nie biorą diety.

Możliwość komentowania jest wyłączona.