10. Mazury 30 kilometrów od Warszawy

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

Rozpoczęły się wakacje. Co weekend nad Zalew Zegrzyński ciągną tysiące Warszawiaków i mieszkańców podwarszawskich powiatów. Co zrobić, żeby bez potrzeby dalekich wojaży, wypoczywać komfortowo i bezpiecznie?

W marketingu obowiązuje zasada, że nie jest najlepiej być najlepszym. Najlepiej jest być jedynym. Zalew Zegrzyński jest jedynym, dużym jeziorem w Metropolii Warszawskiej. Jest jedynym zbiornikiem wodnym w pobliżu stolicy, na którym można uprawiać sporty wodne – żeglarstwo, windsurfing itp. Jego podstawową zaletą jest położenie – 30 kilometrów od centrum stolicy. Leży kilka razy bliżej niż Mazurskie jeziora. Gdy powstaną lepsze drogi samochodowe i jeśli zostanie tam doprowadzona nowoczesna linia kolejowa, dojedziemy do niego z Warszawy publiczną komunikacją w pół godziny.

Metropolia może wiele skorzystać na bliskości zalewu. Niestety, istnieje wypróbowany sposób na zmarnowanie takiego skarbu. Wystarczy, że każdy z tysięcy właścicieli ziemi nad jeziorem będzie robił co chce. Tak już się dzieje. Kilka następnych lat chaosu i jezioro będzie stracone. Wokół Jeziora Zegrzyńskiego najatrakcyjniejsze części linii brzegowej są rozparcelowane między właścicieli domków i zamknięte ośrodki wypoczynkowe. Niektóre są państwowe, inne sprywatyzowane, ale każdy dba tylko o interes swojego właściciela lub użytkownika. Nie leży w tym interesie budowanie czegokolwiek dostępnego dla wszystkich. Nie ma też środków, żeby stworzyć coś wielkiego jak marina czy molo. Nad Jeziorem Zegrzyńskim nie rozwija się infrastruktura turystyczna i sportowa. To szokujący kontrast w porównaniu z tym jak gospodaruje swoimi wodami na przykład Województwo Pomorskie.

Jako odpowiedź na ten stan rzeczy, powstają wielkie wizje „produktu turystycznego – Jezioro Zegrzyńskie”. Zamiast zupełnego chaosu ma być totalny porządek. Wizje te zakładają współpracę wszystkich ze wszystkimi – Samorządów, władz państwowych i prywatnego biznesu. Najpierw przez lata badane mają być warunki naturalne, potem opracowany, szczegółowy plan wykorzystania turystycznego i sportowego, potem wszyscy mają ten plan realizować. Taka wizja jest nierealistyczna. Biznes musi kierować się zyskiem. Firmom i przedsiębiorcom można zakazać budowy hotelu w danym miejscu, ale nie można takiej budowy nakazać. Prywatne inwestycje będą tam, gdzie będzie nadzieja zysku. Plany zakładają też wspólne występowanie o fundusze Unii Europejskiej. Jest szansa na wielkie środki, ale wizje te są tak złożone i obliczone na tak wiele lat przygotowań, że zrobiłoby się o lata za późno. Wnioski trzeba będzie składać w tym i najpóźniej w przyszłym roku. Po roku 2008 zostaną tylko resztki z ogromnych funduszy Unii Europejskiej. Wciąż duże na małe cele, ale za małe na wielkie.

Trzeba to zrobić inaczej. Po pierwsze – szybko. Nie ma czasu na wieloletnie studia i debaty. Trzeba działać błyskawicznie. Naturalnymi liderami tych działań powinny być samorządy lokalne oraz samorząd regionalny. Mają realne narzędzia władzy i najlepszą pozycję do starania się o pieniądze z Unii. Jeśli znajdą inwestorów prywatnych do partnerstwa – tym lepiej. Tak, jak na dobrze rządzonym i gospodarnym Pomorzu, samorząd powinien być liderem, szybko realizować inwestycje publiczne i przyciągać inwestorów prywatnych. Takie działania wyzwalają przedsiębiorczość – także u miejscowej ludności. Jeśli w gminie jest tylko brudna plaża z potłuczonymi butelkami i dresiarzami w krzakach – nikt na tym nie zarobi. Jeśli jest czysta plaża, marina, molo, park chronione przez policję i straż miejską, można otwierać kawiarnie, restauracje i sklepy – ale dopiero wtedy.

Apeluję do samorządowców znad jeziora Zegrzyńskiego. Zamiast wizji, wymagających tak wiele czasu, że na wszystko może być za późno, trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność i zacząć działać. Tego oczekuje społeczność od liderów, których wybrała. Na badania i dyskusje już jest za późno. Teraz jest czas na decyzje zmierzające do wniosków o fundusze. Jeśli to nastąpi i te decyzje zapadną, to za 3-5 lat będziemy korzystać z ich efektów. Razem możemy stworzyć z zalewu perełkę naszego regionu – atrakcyjne, komfortowe i przede wszystkim bezpieczne miejsce dla turystów z Mazowsza i całej Polski. Wieje korzystny wiatr z zachodu, jeśli dobrze ustawimy nasze żagle, będziemy skazani na sukces!

Jedno przemyślenie nt. „10. Mazury 30 kilometrów od Warszawy

  1. MRZONKI – wpsołpraca burmistrzów, wójtów i radnych z kilku gmin i powiatów.
    jak sie myle stawiam piwo w 2013

Możliwość komentowania jest wyłączona.