11. Epoka wiary

Szymon Plasota

„Rozsądek jest to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej rozdzielona, każdy bowiem sądzi, że jest w nią tak dobrze zaopatrzony, iż nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć go więcej, niźli posiadają.” Tym zdaniem Kartezjusz rozpoczyna swój traktat, którego treść stała się podstawą ówczesnych nauk ścisłych. W tamtych czasach, podobnie jak i dzisiaj, stwierdzenie, że każdy w równym stopniu posiada zdolność prawdziwego sądzenia, wydawało się nieprawdopodobne. Jednak można też skłonić się ku temu, że zdanie ma pewien wydźwięk ironiczny, w końcu kto przyznałby się, do własnych słabości umysłowych? Każdy z łatwością osądza wszystko z czym ma do czynienia będąc przekonanym o własnej racji. Jednak skąd ta pewność? Kartezjusz nie wiedział i dlatego zwątpił w całą wiedzę swoich czasów by na własną rękę stworzyć ją od nowa. Dzięki temu, żmudną drogą, doszedł w wielu przypadkach do tego samego, co ci, których droga nauki była krótsza i powierzchowna. Miał jednak nimi przewagę – on faktycznie wiedział, a oni tylko wierzyli, że to co wiedzą jest prawdziwe.

Dzisiaj nikt nie odważyłby się na taki krok jakiego dokonał Kartezjusz. Informacji jest zbyt dużo by ktokolwiek był w stanie pojąć chociaż ich część. Minęły epoki wielkich geniuszy a w zamian mamy szereg specjalistów w wąskich dziedzinach – współczesnych magów praktykujących sztuki tajemne. A my staliśmy się wyznawcami ich prawd. Przykładem tego jest chociażby informatyka. Komputery stały się ważnym elementem ludzkiego życia. Czy jednak przeciętny użytkownik wie jak one działają? Jak działają programy? Widzi to, na co zezwolił programista. Nie ma jednak pojęcia jak dany program działa na poziomie wewnętrznym. Nawet wytrawni informatycy mają z tym problemy, które rozwiązać może dostęp do źródeł programów, a te są zazwyczaj w posiadaniu jedynie ich autorów. Podobnych przykładów można podać jeszcze wiele i dotyczyć mogą innych mechanizmów, leków czy prawa, jednak w ogólności obejmują każdą dziedzinę życia. Wydaje się, że zawsze tak było, jednak charakterystyczną cechą naszych czasów jest to, że proporcjonalnie do przyrostu informacji powstaje coraz więcej wąskich dziedzin wiedzy a każda z nich gromadzi małą grupkę wtajemniczonych, poza która owa wiedza jest niezrozumiała. W rezultacie nauka, która miała wyjaśnić człowiekowi rządzące światem zasady, zaczęła stawać się nieprzeniknioną barierą ukazującą nam naszą ograniczoność, wobec której musimy odwołać się do wiary. Odwołać do form religijności gdzie z jednej strony stoją kapłani w kościołach a z drugiej w instytucjach naukowych. W takiej sytuacji aż prosi się by nawiązać do znaczenia niewiedzy. Dla niektórych, jak w przypadku Sokratesa, przyznanie się do niej było wielką mądrością. Dla mistyków minionych wieków dojście przez rozumowanie do Niczego było najwznioślejszym wyczynem istoty ludzkiej, ponieważ za tym Nic był ukryty Bóg. Obecnie przyznanie się do braku wiedzy nie jest pożądane. Kult człowieka i nauki coraz bardziej zabija naszą świadomość niewiedzy i jej znaczenie, czego efektem jest coraz większy brak pokory i przekonanie o własnej nieomylności. W takiej sytuacji warto przypomnieć stare mądrości i przytoczyć żydowskie powiedzenie, które mimo swoich lat nie straciło na aktualności: „szczęściem człowieka ciemnego jest to, że nie wie o swojej niewiedzy”.