13. Ludzie, czy są jeszcze jakieś świętości ?

Jerzy F. Kielak

Znana jest powszechnie taka anegdota. Pewien znany ksiądz wyszedł na ambonę i wypowiedział najkrótsze kazanie. Cytuję w całości : „ Cha-mie-je-my!”. Koniec cytatu.

Prawda, chamiejemy. Widać to na każdym kroku. Nie ma moralności. Nie ma etyki. Bo po co komu etyka czy moralność, dziś liczy się szmal. Szmal, szmal i jeszcze raz szmal. Co mnie tak ruszyło? Wydarzyła się tragedia. Ginie młoda osoba. Dramat nie do opisania. Dobrze byłoby gdyby nie pisano o tym w gazetach. To przecież ból i rozpacz konkretnych ludzi. Dobrze byłoby to uszanować. Dzwonię do Faktów mówię o co chodzi. Padają przyjazne słowa i deklaracja że nie ma sprawy. W poniedziałek rano dzwonię do Wieści. Odbiera jakaś Pani, która nie przedstawia się. Tłumaczę o co chodzi. Mówię, że wiem, że niektóre gazety kochają takie wiadomości i żywią się sensacjami takiego rodzaju i proszę o to, by nie robiono tego tym razem. Zamiast odrobiny współczucia, Pani pyta:- A czy może Pan podać jakąś podstawę prawną? Osłupiałem, nie wierzyłem własnym uszom. Czy ja mam jakiejś Pani przedstawiać podstawę prawną do tego, że mam prawo do szacunku, do bólu i do prywatności? Odpowiadam, że owszem mam podstawy etyczne i moralne i w związku z tym mam prawo żądać, by to moje i mojej Rodziny prawo, uszanowano. Pani poinformowała mnie, że pan redaktor naczelny nie będzie ze mną rozmawiał bo teraz ma spotkanie redakcyjne. Około południa zawożę pismo do redakcji Wieści. – Niech Pan idzie do naczelnego, trzecie drzwi na lewo- informuje mnie Pan w sekretariacie. Wchodzę, mówię – dzień dobry. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, siedzący nad laptopem pan redaktor naczelny wrzeszczy: Proszę stąd wyjść, pan nie był umówiony! Przyznam szczerze, podobnego zachowania nie spodziewałem się, tym bardziej, że pan redaktor naczelny, zna mnie, wie dobrze kim jestem.

W środę ukazały się Wieści. Na pierwszej stronie oczywiście było to o co prosiłem aby tego nie było. Tak wygląda szacunek dla drugiego człowieka, jego bólu, rozpaczy, prawa do prywatności, prawa do tego by mu nikt z brudnymi buciorami nie właził do jego miejsc świętych. Dziwić się teraz, że chamstwo jest wszechobecne?

Słowo ethos pochodzi z greki. Dziś już coraz częściej opuszczamy to bezdźwięczne „h” i piszemy po prostu etos. Od tego słowa pochodzi słowo etyka a etyka jest nauką o moralności. Istnieje więc etyka różnych grup społecznych i zawodowych, bo każda grupa społeczna czy zawodowa powinna posiadać swoją etykę. Pierwotnie słowo etos oznaczało coś stałego, na przykład miejsce stałego postoju bydlęcia w oborze. Myślę, że są takie sytuacje, kiedy okazuje się, że pewnej grupie ludzi etos kojarzy się wyłącznie z bydlęciem i z oborą. Znany jest przedwojenny kodeks honorowy, oczywiście pośród tych dla których pojęcie honor coś znaczy. W kodeksie tym jak wół stoi, że niehonorowym jest pojedynkowanie się z chamem i dlatego ciągu dalszego nie będzie.

2 przemyślenia nt. „13. Ludzie, czy są jeszcze jakieś świętości ?

  1. Brawo Panie Jurku, to pismo to komercja i jeszcze raz komercja. Monopolista w naszym powiecie. Nie szanują niczego i nikogo, gonią za sensacją. Zgadzam się z Panem w pełni.

  2. Wszpółczuję Panu Panie Jurku. Wieści od dziś dla mnie to szmatławiec. A jego redaktor to drań nie szanujący uczuć innych. Ta gazeta żyje dzięki reportarzom opisującym ludzką tragedię.ŻERUJĄ na uczuciach ludzkich i ich dramatach.To hieny pozbawione ludzkich cech.Dla pieniędzy i sensacji gotowi są na wszystko nawet na zadanie bólu. Liczą się tylko oni.Po trupach. aby był tylko zbyt na ich gazetę.

Możliwość komentowania jest wyłączona.