14. Zapomniana victoria

Zakłamywanie historii i wybiórcze jej traktowanie w czasach PRL-u było normą. Ale to, że w wolnej III RP ta „tradycja” jest kontynuowana musi dziwić. W tym roku obchodziliśmy 395 rocznicę zwycięskiej bitwy pod Kłuszynem, gdzie wojska polskie 4 lipca 1610 roku pokonały pod dowództwem Stanisława Żółkiewskiego kilkakrotnie liczniejsze wojska rosyjskie. Bitwa przez historyków nazwana bitwą tysiąclecia, pominięta została w mediach niepodległej Polski.

Bitwa ta rozegrała się równo 200 lat po bitwie grunwaldzkiej. To zwycięstwo które Polacy osiągnęli własnymi siłami pozostało niespełnionym marzeniem Napoleona i innych wodzów. Dzień 4 lipca jest i dzisiaj w armii rosyjskiej dniem żałoby. Propaganda PRL wymazywała z polskiej historii to heroiczne i chwalebne zwycięstwo. Za wszelką cenę chciano nam tę pamięć odebrać, bo był to triumf militarny Polski nad Rosją, który doprowadził do dwuletniego panowania Polaków na Kremlu. W bitwie pod Kłuszynem brało udział zaledwie 6800 Polaków i 2 do 4 dział artyleryjskich. Z drugiej strony doliczono się 30 tysięcy regularnych wojsk moskiewskich wspieranych przez 6 tysięcy cudzoziemców i 11 dział. Sprawa nie była łatwa, przeciwnik bowiem dysponował ogromną przewagę liczebną. Szarże odbywały się na przemian przez luki w rozebranym częściowo płocie. Pamiętnikarz szlachecki, husarz Samuel Maskiewicz, pisał o tej bitwie: „To jedno przypomnę do uwierzenia niepodobne, że drugim rotom trafiało się razów ośm albo dziesięć przyjść do sprawy i potykać się z nieprzyjacielem (…) bo już po częstym do sprawy przychodzeniu i potykaniu się z nieprzyjacielem, jak znowu i rynsztunku nam ubywało, i siły ustawały(…) konie też już na poły zemdlone mając, bo od świtania dnia letniego aż po obiad godzin pięć pewną z nimi bez przestanku czyniąc (bitwę), już i siłę z ochotą zegnali, nad naturę ludzką czyniąc.” Hetman osiągnął jednak swój cel. Uwikłał wojska moskiewskie w długotrwały bój .
Łamiąc kolejnymi atakami polskiej husarii linie obronne moskiewskich strzelców zmusił wodza wojsk rosyjskich Szujskiego do panicznej ucieczki. W bitwie tej zginęło 15 tysięcy żołnierzy wroga. Wojsko polskie wkroczyło na Kreml 8 października 1610 roku.
Z perspektywy lat nie można oprzeć się refleksji, że właśnie wtedy nadarzyła się niepowtarzalna okazja do zjednoczenia unią polsko – litewsko – ruską całości tego ogromnego terytorium. Otwierało by to drogę do wciągnięcia Rosji i prawosławia w strefę wpływów cywilizacji katolickiej i zachodnioeuropejskiej. Jak widzimy skutki niewykorzystania tej tej historycznej szansy mściły się i mszczą do dnia dzisiejszego. Istniało prawdopodobieństwo odsunięcia rozbiorów polski i zlikwidowania wszechwładzy moskiewskich carów. We współczes ej Rosji dobrze pamiętają Kłuszyn, zaś 7 listopada 1612 roku, dzień opuszczenia Kremla przez polska załogę, jest świętem narodowym. To niezbity dowód na to, jak ważna to była victoria dla Polski a jak straszna klęska dla Rosji.
Polityka współczesnej Rosji, w sprawach prawdy historycznej, daje Polakom do zrozumienia, że metody silnej ręki i zakłamania dalej są „w cenie” w stosunkach międzypaństwowych. Mam tu na myśli rosyjską wykładnię historyczną: mordu katyńskiego, wywózek na Sybir, 60-tej rocznicy zakończenia II wojny światowej, paktu Ribbentrop – Mołotow, agresji z 17 września 1939 roku, okupacji Polski, by tylko to wymienić. To nasz patriotyczny obowiązek, by prawdę historyczną o zwycięstwie pod Kłuszynem, sprawowaniu władzy na Kremlu czy o zwycięskiej wojnie z 1920 roku głośno wypowiadać. Jeśli nie obronimy własnej historii nikt za nas tego nie zrobi. Widzieliśmy co działo się w Moskwie 9 maja tego roku. Rosja zawsze będzie agresywna w stosunkach z Polską zaś Unia Europejska tego nie zauważy. Dlatego należy o tej victorii z 1610 roku pamiętać.

2 przemyślenia nt. „14. Zapomniana victoria

  1. świetne zwycięstwo, jakich niemało po polskiej stronie oraz zupełny brak wykorzystania sytuacji po bitwie (tak samo, jak to było po Grunwaldzie, Wiedniu, Cudzie nad Wisłą i innych). Cóż, poplątaną historię mieliśmy i tyle możemy sobie powspominać.
    pozdrawiam
    RW

  2. Dwa ostatnie zdania panskiego artykulu szczegolnie zwracaja moja uwage.Nie bardzo wiem jak je rozumiec!Wiemy z histori ze ani ze wschodnim ani z zachodnim sasiadem stosunki Polski na przestrzeni wiekow nie ukladaly sie sielankowo.O agresywnosci sasiadow po obu stronach granic wiemy bodajrze juz wszystko.Dlaczego obecnie stosunki te mierzyc nowymi odwarznikami ? Lepiej zajac sie polepszaniem tych stosunkow za wszelka cene niz wyszukiwac starych ran.Wejscie Polski do UE powinno byc najlepsza gwarancja nawet jesli niektore poczynania politykow wydaja nam sie conajmiej niezrozumiale.Nie znaczy to ze nalezy ciagle byc ostroznym i przewidujacym….Jesli przystapienie do Uni Europejskiej nie jest wystarczajacym gwarantem to moze lepiej znalezc sobie „innego kolege”/partnera/.

Możliwość komentowania jest wyłączona.