A latem burze

Edward
M.Urbanowski

W pierwszą niedzielę wiosny, przed samym świtem, nad Wołominem
przeszła prawdziwa burza z piorunami. Koniec świata! O tej porze
roku to rzadkie zajwisko. Odebrałem je jako swoisty znak, ostrzeżenie
przed czymś groźnym i nieznanym. Efektem tego było postanowienie
ograniczenia ilości wypijanego wieczorem piwa, bo podejrzewam, że te
gromy miały coś wspólnego z moim zamiłowaniem do tego napoju.
Lepiej nie kusić losu!

Kilka tygodni temu ukazało się oświadczenie kilku wołomińskich
radnych obrażonych na burmistrza Mikulskiego, iż ten śmiał ich
podejrzewać o działania destrukcyjne w radzie miejskiej. Przecież oni
tak w poprzedniej kadencji jak i w obecnej, pracują wyłącznie dla
dobra miasta. Po kilu dniach okazało się, że jednak poprzedni zarząd,
za przyzwoleniem rady naraził miasto na straty i to wcale nie małe.
Ale tu nowego oświadczenia nie było, a przychylna temu towarzystwu
lokalna gazeta powstrzymała się od komentarza. Bardzo rozsądnie!

Co można zrobić mając na obrzeżach miasta 12 hektarów
ziemi? Po pierwsze przekwalifikować na obszar budowlany, a następnie
podzielić na działki i rozpocząć sprzedaż. Naturalnie, teren musi być
uzbrojony, bo za tym stoi cena gruntu.

Właściciel tegoż gruntu, znany radny, tak właśnie zrobił.
Przekwalifikował teren na budowlany ale zapomniał, że – jak to w
Wołominie – brak jest w okolicy kanalizacji. Sprzedać za bezcen
szkoda, a podatek od działki budowlanej trzeba płacić!

Ale od czego są sąsiedzi? Nagle zapragnęli mieć kanalizację.
Zorganizowani w komitet rozpoczęli naciskać burmistrza, by
natychmiast przystąpił do roboty. Szkopuł w tym, że urzędu nie stać
na wybudowanie kolektora ściekowego. Owszem wybuduje, ale po
otrzymaniu dotacji z Unii. A czas leci!