Ameryka – nie dla Polski

Od nowego roku na
amerykańskich przejściach granicznych przyjezdni, w tym Polacy
obywatele kraju uznawanego za przyjaciela i sojusznika USA,
obowiązkowo muszą poddać się procedurze pobrania odcisków
palców i wykonania sobie policyjnych zdjęć.

Jakby tego było mało,
za kilka miesięcy dokumenty przyjezdnych znakowane będą farbą o
różnych kolorach w zależności od stanu zagrożenia jaki oni
stanowią dla USA. Jeżeli zaś ktoś nie podda się tej policyjnej
ewidencji zostanie w kajdankach i deportowany do ojczystego kraju
bez prawa ponownego wstępu do kraju pierwszej demokracji świata.

Polska zdecydowanie
stanęła po stronie Stanów Zjednoczonych w sprawie interwencji
w Iraku i to w czasie kiedy ONZ i bliscy jej partnerzy byli temu
przeciwni. Narażając się Francji, Niemcom i Rosji swoją jednoznaczną
decyzją trwała przy boku USA, stając się największym jej
sprzymierzeńcem w Europie Wschodniej. Takie stanowisko
przypieczętowane zostało wysłaniem do Iraku około 2,5 tysiąca
żołnierzy. Prezydent Francji Jacques Chirac pozwolił sobie na
obrażanie nas nakazując nam milczenie w sprawie Iraku. Natomiast
kanclerz Niemiec Gerhard Schroder nazywany, moim zdaniem niesłusznie,
mecenasem Polski we wprowadzaniu nas do UE, przyjmując Aleksandra
Kwaśniewskiego w Berlinie za naszymi plecami wzmacniał front kilku
państw przeciwko Polsce. W ostatnim czasie wzmogła się również
fala pogardliwych i uwłaczających Polsce żartów tzw.
„Polenwitze”. Jako przykład przytoczę jeden z nich, o
Iraku. „Polscy żołnierze zapowiedzieli że nie dopuszczą, by
ktoś inny splądrował Irak”.

Stanowisko USA i jej
polityka wizowa w stosunku do Polski osłabiają naszą pozycję w
Europie. Niemcy śmieją się mówiąc, że mieliśmy być koniem
trojańskim Ameryki w Europie a zostaliśmy osłem trojańskim. Przecież
to obywatele Niemiec, Francji i 25 innych państw korzystają z
przywileju bezwizowego wjazdu do USA a nie Polacy. Należy tu dodać,
że to właśnie terroryści którzy zaatakowali 11 września wieże
World Trade Center mieszkali, uczyli się i pracowali w Europie
Zachodniej między innymi w Niemczech, Francji, Anglii i Włoszech.

Politycy amerykańscy
bronią swoich racji względami zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom
Ameryki. Ale czy każdy Polak, Czech lub Węgier rodzi się z piętnem
terrorysty a Niemiec, Anglik, Włoch czy Francuz to obrońca pokoju?

Na radykalną odpowiedź
w sprawie traktowania swoich obywateli na granicy USA zdobyły się
władze Brazylii. Zastosowały identyczne procedury na swojej granicy w
stosunku do obywateli amerykańskich. Okazało się, że Amerykanie są
wysoce oburzeni i głośno protestują za traktowanie ich jak
przestępców. Może i dobrze, że tak postępują Brazylijczycy,
gdyż jest to ważny argument by wywrzeć presję na zmianę stanowiska
prezydenta Busha.

Oburzenie w
wypowiedziach polskich polityków nic nie dało ale ponoć coś ma
się zmienić podczas oficjalnej wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego w
Waszyngtonie. Myślę, że słowa wypowiedziane przez Prezydenta Polski
skierowane do B.Clintona w Warszawie „Niech Bóg
błogosławi Amerykę” będą dobrym początkiem do rozmowy o
likwidacji wiz. W Ameryce mieszka przecież około 10 milionów
amerykanów polskiego pochodzenia. Jest to więc elektorat z
którym rozsądny polityk musi się liczyć. Zresztą sami
Amerykanie stawiają pytanie: Dlaczego Ameryka nam to robi? Czołowy
dziennikarz USA w głośnym artykule apeluje: „Ameryko pokochaj
Polaków” wytykając administracji prezydenta Busha
kiepski bilans przyjaźni amerykańsko – polskiej.

Artykuł komentatora i
dziennikarza Tomasa I. Friedmana to bardzo ważny głos przedstawiony
na łamach New York Times. W treści artykułu Friedman ostrzega
amerykańskie władze przed pozostawieniem Polski samej sobie. Jeżeli
taka sytuacja będzie trwać dalej to Polska zacznie odwracać się od
USA a to grozi wchłonięciem jej przez wyprutą z wartości, cyniczną,
niezdolną do podejmowania decyzji „starą Europę”, w
której powszechna jest niechęć do Ameryki. Dziennikarz, będąc
niedawno w Polsce, twierdzi że znalazł u nas lekarstwo na
antyamerykańskie nastroje. Jest nim szczera, nieukrywana przyjaźń do
Ameryki – w Polsce naprawdę lubią Amerykę. Tę sympatię komentator
tłumaczy tym, że Polacy tragicznie doświadczeni przez historię i rolę
jaką odegrały w niej Rosja i Niemcy – wciśnięci geograficznie,
gospodarczo, kulturowo i militarnie między tych dwu sąsiadów
wiedzą, że nigdy nie mogą być ich pewni i żyć spokojnie. Słowo
wolność dla Polaków to nie jest jakiś slogan – to ciągła
walka, zabory, okupacja i sztuka przetrwania narodu. Dziennikarz
stwierdza, że „gdy Polacy myślą o Ameryce, myślą o słowie
wolność”. Polacy jako obywatele sojusznika Stanów
Zjednoczonych powinni być wręcz traktowani wyjątkowo przyjaźnie.

Jak informuje Życie
Warszawy, przyczyną delikatnej reakcji polityków polskich na
szykany amerykańskie jest to że, tzw. VIP-y naszego kraju, czyli
prezydent, członkowie rządu, politycy i wojskowi NATO posiadają
specjalne wizy A1. Im nikt nie robi zdjęć i nie pobiera odcisków
palców. Jedynie Lech Kaczyński prezydent Warszawy głośno
powiedział: „Ja na to się nie zgodzę, nie chcę być poniżany
przez Amerykanów”. Myślę, że podczas wizyty w USA
A.Kwaśniewski przypomni sobie, że jest prezydentem wszystkich
Polaków. Gdyby, odpukać, rozmowy nic nie dały – pozostaje nam
już chyba tylko wariant brazylijski. Jeśli nas nie szanują czas byśmy
sami zadbali o swój honor! Przecież dla Ameryki, tak jak i dla
Polski, bezpieczeństwo obywateli jest najważniejsze, a nie mamy
żadnych gwarancji, że zagrożenie nie nadejdzie z Ameryki.

Jeden z amerykańskich
profesorów S.Hunitington wysunął tezę: „lekarstwem na
terroryzm nie jest wcale ograniczenie demokracji lecz jej szerzenie
tam gdzie jej brakuje”. Warto to przemyśleć u progu XXI wieku.

Kazimierz Andrzej
Zych