Bioboty

Słowo „robot” nieprzypadkowo brzmi swojsko – po raz pierwszy użył go czeski pisarz Karel Čapek jeszcze przed drugą Wojną Światową i dlatego intuicyjnie kojarzymy je z „robotą”, czyli ciężką, fizyczną harówą nie wymagającą specjalnie angażowania umysłu. Już w 1942 słowa „robotyka” użył w swoim Isaac Asimov, ale do powstania pierwszych prawdziwych robotów musiało minąć jeszcze nieco czasu…

Dziś takie urządzenia nas nie dziwią, choć rzadko nazywamy je robotami. Pracują nie tylko w fabrykach, montując samochody, ale czasem w naszych domach – przykładem są choćby automatyczne kosiarki do trawy, które regularnie „patrolują” określony teren, dbają o regularne ładowanie baterii i chowają się przed deszczem. Właściwie słowa „robot” używamy już chyba tylko w kontekście kuchennych mikserów…

Nasza aktywność przeniosła się w dużej mierze do internetu, roboty powędrowały tam za nami. Oczywiście nie siedzą przed monitorami i nie klepią w klawiaturę – przeniosły się tam „bezcieleśnie”, skracając swoją nazwę do słówka „bot”. To małe, sprytne programiki, które wyręczają swoich twórców w nudnych czynnościach: analizują treści stron internetowych, szukają luk w zabezpieczeniach serwerów, wysyłają spam, udają prawdziwych przeciwników lub partnerów w grach komputerowych, prowadzą mniej lub bardziej udane rozmowy z użytkownikami na chatach. Okazuje się, że można je chytrze zaprogramować do prowadzenia bloga w jakimś portalu społecznościowym!

Taki program wyszukuje w sieci wypowiedzi innych użytkowników na jakiś temat, kopiuje je losowo i zamieszcza w sieci jako swoje. Co ciekawe – bez żadnego udziału człowieka potrafi zdobyć setki internetowych znajomych, choć interakcja z nim jest raczej… żadna. Od jakiegoś czasu mam jednak wrażenie, że boty wydostały się z internetu i krążą po świecie. Znów mają ciała, tym razem już nie mechaniczne – może więc nazwę je „biobotami”? Wróciły ubrane w niedrogie garnitury i połyskliwe dresy, spamują nas swoim gadaniem w kawiarniach, kolejkach do lekarza, potrafią zaczepić na ulicy. Wydawało mi się, że to nieskomplikowane organizmy atakujące ludzi losowymi cytatami z „Wyborczej” czyi „Gazety Polskiej”, że z czasem przycichną, ale ekspansja trwa: widuję je ostatnio w telewizji!

Najgorsze jest to, że tak ciężko je odróżnić od ludzi…

Łukasz Rygało