Dramat w dwóch aktach

Piłkarze Dolcanu Ząbki przegrali na własnym boisku z Sandecją Nowy Sącz. Był to debiut Roberta Podolińskiego w roli trenera ekipy z Ząbek.

W środę ze stanowiskiem trenera Dolcanu pożegnał się Robert Moskal. Zastąpił go Robert Podoliński. Szkoleniowiec młody, bez nazwiska. Ostatnio trenował Znicz Pruszków, ale trenował ten zespół zaledwie jedną rundę. Odszedł z powodów osobistych. Debiut czekał go bardzo trudny.
Sandecja to jeden z kandydatów do awansu. Początek to próba zdominowania środka pola przez graczy z Nowego Sącza. Gospodarze pierwszą sytuację stworzyli w 9 min, kiedy na bramkę gości uderzał Piotr Bazler. W 32 min przeciwnicy wyszli na prowadzenie. Gola zdobył Kukol po fatalnym błędzie obrony i bramkarza.
Drugą połowę lepiej zaczął Dolcan. W 49 min dobrze z wolnego uderzył Korkuć, ale bramkarz gości pewnie wyłapał piłkę. W odpowiedzi gracze z Nowego Sącza nie trafili niemal na pustą bramkę, po tym jak piłkę z rąk wypuścił Misztal. W 61 minucie gola na 2:0 dla Sandecji zdobył Paweł Eismann.
Asystę zaliczył Piotr Dziewicki obrońca miejscowych… Tak doświadczonym graczom takie błędy nie powinny się przytrafiać… Po tym golu Ząbkowianie kilkakrotnie fatygowali obronę i bramkarza gości. W 71 min blisko zdobycia gola był Damian Świerblewski, wcześniej do dobrej wrzutki Kosiorowskiego nie doszedł nikt. A wystarczyło dostawić nogę….
W 78 min Sandecja o mały włos nie strzeliła bramki samobójczej. W 87 min Dolcan w końcu trafił. Kapitalnie dośrodkował Tomasz Chałas, a gola strzałem z główki zdobył rezerwowy Paweł Buśkiewicz.
Naprawdę trudno ocenić ten mecz. Nowy trener chciał dobrze rozpocząć przygodę z klubem z Ząbek. Jeżeli chce się zdobywać punkty nie wolno popełniać szkolnych błędów jak przy drugiej bramce. Przed nowym szkoleniowcem masa pracy. To już trzeci trener w tym sezonie i z pewnością ostatni. Utrzymanie staję się czymś w rodzaju Mission Impossible. Choć według reklamy jednej z firm Impossible is Nothing (Niemożliwe nie istnieje).

Przemysław Kur